Szanować drugiego człowieka… Poprzez słowo i
gest mówić z dobrocią: „Jesteś osobą, obrazem Boga”. Taka postawa jest
wielką tarczą ochronną. Jeśli traktujemy drugiego z szacunkiem, wtedy wiele
zyskujemy. Przede wszystkim nie generujemy dodatkowo niepotrzebnych złych
uczuć, nienawiści, przekleństw. Co więcej, możemy uniknąć nawet jakiejś
wielkiej tragedii. Jak to rozumieć?
Gdy człowiek zwraca się do drugiego bez
szacunku, wtedy boleśnie rani go ostrzem poniżenia. Gdy zranionym będzie
święty, „jakoś ujdzie” … Częściej jednak otrzymamy „cios zwrotny z
procentem”. Nie zapominajmy też, że nieraz można trafić na kogoś, kto ma chorą
psychikę lub jest człowiekiem nasączonym pasmem wcześniej doznanych krzywd.
Wówczas po kolejnym doświadczeniu poniżenia może nastąpić „przesilenie
desperacji”. „Szał bezradności” wobec ciągłego „bycia deptanym” zostaje
spotęgowany przez diabła. W rezultacie odpowiedzią na lekceważące słowo lub
poniżający gest może być jakiś okrutny czyn ze strony poniżonego człowieka.
Niektórzy ludzie na skutek swej pychy i poniżania innych porządnie
"dostali w głowę". Co gorsza, wciąż nie dostrzegają, że na początku
sami wyzwolili „diabelskie zło”, którego potem padli ofiarą.
Oj, naprawdę, warto wzrastać w postawie
pokornego szacunku. Wtedy wyzwalamy w drugim człowieku pozytywne uczucia lub
przynajmniej nie intensyfikujemy złych emocji. W każdym przypadku jest to coś
szlachetnego. W aspekcie potencjalnych zagrożeń, postawa szacunku jest
szczególnie ważna wobec osób, które mają tendencje psychopatyczne lub są
„wulkanami złości”. Dzięki temu, próg ich wytrzymałości nie jest przekroczony i
w rezultacie nie dochodzi do „zabójczej erupcji”. Gdy obdarzamy serdeczną
miłością, stajemy się wręcz kojącym balsamem dla takich ludzi. Nawet trudne
prawdy można tak przedstawić, że odbiorca szczerze uśmiechnie się, ze
zrozumieniem i z nadzieją w sercu.
Gdy szanujemy ludzi, wtedy otwieramy swe wnętrze
na działanie Bożej łaski. Przyciągamy Ducha Świętego i dokonuje się swoiste
„wcielenie Bożej obecności”. Jakże pięknie jest poprzez postawę szacunku przywracać
utracone poczucie godności ludzkiej! Co więcej, stajemy się wtedy
narzędziami Bożej Opatrzności. Można powiedzieć, że pokorny szacunek przypomina
łożysko, w którym potem może popłynąć strumień, a nawet przeogromna rzeka
nadprzyrodzonej Bożej łaski.
Teoretycznie te zależności są w miarę
oczywiste. Ale w praktyce sprawa jest bardzo trudna. Często ma miejsce
sytuacja, że ktoś myśli, że traktuje innych z szacunkiem, ale obiektywnie
niestety jest inaczej. Dlatego niezbędna jest praca duchowa, która polega na
codziennym powtarzaniu ewangelicznych prawd, które w ten sposób coraz bardziej
przenikają nasze słowa i gesty. W tych dniach bezpośredniego przygotowania do
Bożego Narodzenia warto zwrócić uwagę na modlitwę „Anioł Pański”.
Modlitwa ta jest zbudowana w oparciu o ewangeliczny opis sceny Zwiastowania
Pańskiego (por. Łk 1, 26-38). Codzienne „Anioł Pański” jest świetną
metodą, aby swe istnienie aż do szpiku kości nasączać Maryjnymi wartościami.
Maryja, podobnie jak każdego, także i Anioła
przyjęła z wielkim szacunkiem. Dzięki temu była w stanie usłyszeć niezwykłą
obietnicę. Nie zlekceważyła i nie wyśmiała „dziwnych słów” nieznajomego, ale
uważnie zatrzymała się nad przyniesioną „tajemniczą wieścią”. Niewiele
zrozumiała. Ale czy ktoś z nas ośmieli się teraz zadeklarować, że rozumie
Prawdę Wcielenia? Dla Boga najważniejszy był akt pokornego szacunku wobec
głosu Anioła. Ta zasada jest wciąż aktualna. Z naszej strony niezbędne jest
„pokorne tak”, a Bóg potem już sam będzie robił to, co trzeba, w powiązaniu z
konkretnym powołaniem. W przypadku Maryi, owocem uszanowania Anioła i
ufnego "fiat" stało się wydarzenie Bożego Wcielenia w Jezusie.
Uczmy się Maryjnej postawy pokory i szacunku
poprzez codzienne wołanie: „Anioł Pański zwiastował…” (tekst modlitwy pod
zdjęciem). Tradycyjnie odmawiany tę modlitwę rano, w
południe i wieczorem. Błogosławieni, którzy z szacunkiem przyjmują Bożego
Anioła w sumieniu, bądź w każdym spotkanym człowieku. Każdym!…
20 grudnia 2014 (Łk 1, 26-38)