Powtarzane słowa i myśli, przeplatane nawet
świętymi imionami. „Różańcowa koronka”, wypowiadana z
zaangażowaniem. Aż dziw bierze, że ten opis może oznaczać radykalnie
odmienne „modlitwy”: trzy rodzaje „różańca”. Trzy odmienne drogi, z których
tylko jedna prowadzi do celu w Niebie…
Pierwsza
droga nie jest potocznie nazywana „różańcem”. Nie są wypowiadane tutaj
klasyczne modlitwy „Zdrowaś Maryjo” i „Ojcze nasz”. Zarazem poziom
zaangażowania odmawiających przypomina gorliwość największych „świętych od
różańca”. Chodzi o nieustanne powtarzanie zdań w rodzaju: „jestem do
niczego”, „na pewno mi się nie uda”. Niektórzy nawet dziesiątki razy dziennie
powtarzają „nic mi w życiu nie wychodzi”. Nieraz dokonuje
się zmiana treści wypowiadanych formuł, ale to tylko urozmaicenie,
jeszcze skuteczniej wpychające w depresyjne przygnębienie. To swoisty
„diabelski różaniec”. Diabeł zaobserwował „Boży różaniec” i oczywiście jak
zawsze kusi człowieka do robienia na odwrót; zamiast „Bóg kocha” -„Bóg nie
kocha”. Ludzie dają tu przyzwolenie na strumień autodestrukcyjnych myśli i
słów, co unicestwia życie wewnętrzne i następuje coraz większy zewnętrzny
paraliż. Taka „recytacja” pozwala szatanowi uzyskać znacznie lepsze efekty niż
zwykły brak „Bożej modlitwy”.
Drugi „różaniec”, w zewnętrznej formie, w pełni
posiada już klasyczne sformułowania modlitewne. Niestety, dokonuje się tu coś
zatrważającego. Wypowiadane słowa są jedynie zewnętrznymi dźwiękami. Ale od tej
„mechaniki modlitewnej”, bez porównania groźniejsza jest „faryzejska obłuda”.
Ilustrują to sytuacje, gdy ktoś odmawia różaniec, a potem po skończeniu
przechodzi płynnie do obmawiania i osądzania. Wielu ludzi zraziło się do
modlitwy różańcowej, widząc „pobożne dusze”, które „przed” lub „po” obgadują,
oczerniają i prezentują postawę pysznej wyższości. Co z
tego, że usta zewnętrznie wypowiadają starannie modlitwy i rozważania, gdy
wnętrze jest dla Jezusa niczym ciemnica? Do wszystkich, którzy praktykują
odmawianie „faryzejskiego różańca” Jezus mówi dosadnie: „Właśnie wy,
faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze
wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości” (por. Łk 11, 37-41).
Zaangażowana dbałość jedynie o zewnętrzną czystość formuł, bez
troski o usunięcie wewnętrznych brudów, to niestety bardziej droga
do piekła, aniżeli do Nieba. Dlatego Mistrz stosuje metodę „zimnego
prysznica”; pyta: czy aby nie odmawiasz „faryzejskiego
różańca”? Pokorne stawanie w prawdzie wspaniale otwiera drogę do
modlitwy, którą możemy nazwać „różańcem celnika”.
Ten
trzeci różaniec pięknie odzwierciedla Wolę Jezusa, który mówi: „raczej dajcie
to, co wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie czyste”. Tym razem
modlący się człowiek przejawia największą dbałość o stan swego serca. Z pomocą
Maryi pragnie jak najpełniej poprzez modlitwę różańcową zjednoczyć swe serce z
Sercem Jezusa. Centrum nie stanowi tutaj zewnętrzny sposób odmawiania, ale
koncentracja na tym, by wnętrze było wypełnione miłością i pokornym uniżeniem.
Dlatego taki różaniec możemy nazwać „różańcem celnika”.
Wzorem ewangelicznego celnika przychodzę do Pana
i recytuję „Zdrowaś Maryjo” ze spuszczoną głową, świadom swych słabości i
grzechów. Pokornie proszę, aby Pan zechciał udzielić daru
Miłosierdzia i pomagał oczyszczać wnętrze. To uniżenie sprawia wielką radość
Pokornemu Sercu Maryi. Taka uniżona wewnętrzność może ujawniać się na różny
sposób na zewnątrz. Nieraz będzie „zgrabna” forma zewnętrzna. Ale nieraz, na
skutek zmęczenia, człowiek może nawet przysypiać . Ale to też będzie owocny
różaniec, a może nawet jeszcze owocniejszy, bo ubogacony ofiarą
zmęczenia, niedogodnymi warunkami mieszkaniowymi lub komunikacyjnymi.
Najważniejsze, że tutaj nie ma już pychy, obłudy i obgadywania. A jeśli coś się
pojawi, to człowiek tym bardziej spuszcza głowę przy recytacji kolejnych
dziesiątek. Różaniec w wykonaniu człowieka o czystym i pokornym sercu ma
przeogromną moc!... To prawdziwie Maryjny Różaniec, który góry porusza…
15 października 2013 (Łk 11, 37-41)