Pewien tajemniczy człowiek miał trzy sakiewki
malutkich ziarenek, które zapragnął tak szczerze z miłości
ofiarować. Wyruszył w drogę ze słowami w sercu: „Mam dla ciebie takie maluteńkie
ziarenka. Proszę, wsiej je w ziemię; zobaczysz, że wyrosną z nich wielkie
drzewa, rodzące piękne owoce”.
Pierwszy z napotkanych ludzi, z uśmieszkiem
politowania wysłuchał „ziarnkowej opowieści”. Z ironią w głosie zapytał: „Z
takich malutkich ziarenek ogromne drzewa? Przecież to jakiś fantastyczny
absurd! To niemożliwe, proszę nie zawracaj mi głowy!”. Siląc się na uprzejmość,
pożegnał tajemniczego człowieka ze śmieszną sakiewką. „Czego to ludzie nie
wymyślą?!”, podsumował całą sprawę i na nowo zaczął użalać się Panu Bogu na swe
bezsensowne życie.
Drugie spotkanie przebiegło w całkowicie
odmiennej atmosferze. Fascynująca opowieść o malutkich ziarenkach, z których
wyrosną piękne drzewa, wręcz oczarowała słuchacza. W jego wyobraźni od razu
zrodziła się świetlana wizja ogromnych plantacji z zachwycającym drzewostanem.
Czym prędzej przyjął proponowaną sakiewkę i szybko pożegnał tajemniczego
gościa. Jeszcze tego samego dnia wsiał wszystkie ziarenka i z nerwowym
podekscytowaniem zaczął oczekiwać na piorunujący efekt. Niestety dni upływały,
a tu zamiast wielkich drzew, dopiero po długim czasie pojawiły się zaledwie
jakieś małe krzewinki. Zdesperowany i zawiedziony, całość zasiewu brutalnie
zaorał. „I jak tu ufać ludziom?!”, zawołał z oburzeniem; po czym namiętnie
oddał się dalszym chaotycznym rozmyślaniom o swej błyskawicznej karierze i
świetlanej przyszłości.
Kolejna historia przebiegła jeszcze inaczej.
Trzeci człowiek uważnie wysłuchał całej pięknej opowieści o
ziarenkach. Nauczony życiem, w żaden sposób nie zachłysnął się perspektywą
widoku wspaniałych koron drzewnych. Właściwie, to na początku miał nawet dużą
trudność, aby uznać tę opowiastkę za choć trochę wiarygodną.
Pomyślał z powątpiewaniem: „Z tak malutkich ziarenek ogromne drzewa?”.
Już miał kulturalnie podziękować za propozycję,
gdy przypomniał sobie wielokrotnie słyszaną w dzieciństwie sentencję: „Nie
zmarnuj swej życiowej szansy!”. Wstrzymał oddech i w pewnej chwili spojrzał w
oczy tajemniczego gościa. Elektryzująca chwila! W przejrzystych oczach
dostrzegł wyrazistą szczerość i nieziemski pokój, emanujący
gdzieś z głębi serca. Zaufał… Argument oczu i serca odegrał decydującą rolę.
Przyjął sakiewkę z ziarenkami. Podziękował serdecznie i rzekł do tajemniczego
gościa: „Każde drzewo będzie Twoje i moje. Każdy owoc będzie Twój i mój”.
Tajemniczy gość w zamyśleniu dodał: „Wielkie drzewo… piękny owoc…”.
Po pewnym czasie, zgodnie z otrzymanymi
wyjaśnieniami, ziarenka zostały posłusznie wsiane do odpowiednio przygotowanej
gleby. Tak zaczęły się dzieje nieprawdopodobnej historii… zraszanej codziennymi
kroplami potu i krwi. Na początku pusta ziemia, bez jakichkolwiek oznak
wegetacji. Potem przez długie lata zaledwie krzewinki, które raczej nie
zachwycały swą wielkością. Nadeszły ciężkie chwile zwątpienia. „Może dać spokój
i wykorzystać urodzajną ziemię do czegoś innego? Ale przecież w tych oczach
była szczerość…”. Krzewinki zaczęły przeobrażać się w drzewka i potem znów
wszystko jak gdyby zatrzymało się… Mocny kryzys! „Ale przecież w tym sercu był
głęboki pokój...”. Pojawiły się wreszcie drzewa, które zachwyciły swą
wielkością. Ale nic na nich nie było… Kolejna pokusa rezygnacji… „Ale przecież
w mych uszach wciąż brzmią te przeszywające słowa: wielkie drzewo… piękny owoc
…”.
Wiele wody jeszcze upłynęło w rzekach… Aż
pewnego słonecznego dnia popłynęła jeszcze jedna rzeka. Rzeka łez radości, gdyż
wielkie drzewa rzeczywiście wydały piękne owoce… Każdy kto wsłuchał
się sercem w melodię tej rzeki mógł usłyszeć „Pieśń o Królestwie Bożym”.
Migocące w słońcu fale szeptały: „Nie odrzucaj wszystkiego od razu”, „Nie
chciej wszystkiego od razu”, „Przyjmij od Chrystusa nawet najmniejsze
ziarenko”, „A potem ufnie trwaj przy Nim wiernie do końca”…
29 października 2013 (Łk 13, 18-21)