„Doskonałość czysto ludzka i doskonałość Boża”.
Jakże to dwa odmienne światy! Warto uchwycić zasadniczą różnicę, jeśli
pragniemy rzeczywiście, a nie tylko iluzorycznie podążać drogą mądrej miłości
za Jezusem Chrystusem. Otóż gdy punktem odniesienia są tylko ludzkie zdolności
lub siły, wtedy na pierwszy plan wysuwa się perfekcja wykonania lub miejsce w
hierarchii społecznej. Widać to bardzo wyraźnie we współczesnej kulturze. W
reklamach codziennie można usłyszeć o produktach, które charakteryzują się
precyzją wykonania i najwyższą jakością. Zarazem toczy się wzajemna walka;
konkurencja jest coraz ostrzejsza. Wygrywa ten, kto wprowadzi lepszy produkt,
lub przynajmniej tak potrafi go zareklamować.
Jeszcze wyraziściej widać to „światowe zjawisko”
w walce o władzę lub polityczne wpływy. Poszczególni kandydaci usiłują
zaprezentować swe mocne strony i składają wielorakie obietnice. Uderza w oczy
pęd niektórych do uzyskania jak najwyższych stanowisk i najlepszych funkcji. Ma
to z kolei bezpośredni przekład na postrzeganie własnej osoby. Logika jest
tutaj bardzo wyrazista. „Im jestem wyżej, tym jestem lepszy”. Tego typu
filozofia automatycznie generuje dwie grupy ludzi: „zwycięzców” i
„przegranych”. Pierwsi nieustannie rozwijając swą „doskonałość”, popadają w
coraz większą pychę i gloryfikują swój sukces. Drudzy z kolei, doświadczają
narastającego poczucia porażki i upokorzenia; ulegają zniechęceniu, a nawet
głębokiemu załamaniu.
W tej czysto ludzkiej logice pojawia się także
nieznośny determinizm społeczny. Niestety punkty życiowego startu są bardzo
zróżnicowane. Jedni mają świetną sytuację materialną i całą sieć
„środowiskowych znajomości”; inni nawet nie mogą sobie pozwolić na kontynuację
szkoły i w różnych grupach decydentów są „praktycznie nikim”. Cały ten świat
zewnętrznie sprawia wrażenie lśniącego, ale tak naprawdę pełen jest głupoty,
duchowej pustki i obłudy.
W takim kontekście z mocą brzmią słowa Jezusa
Chrystusa: „Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże
obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie
tego, co jest słuszne?” (Łk 12,56-57). A cóż jest słuszne „tu i teraz”? Jezus
wypowiada się bardzo konkretnie w całej Ewangelii: najcenniejszą doskonałością
jest miłość Boga i człowieka. Miarą doskonałości jest rzeczywistość miłości:
wewnętrznie doświadczana w sercu, wypowiadana ustami i realizowana w czynie.
Dlatego Wolą Bożą wcale nie jest np. uzyskanie najwyższej oceny w różnych
rankingach i kontrolach: lepsza „uczciwa dostateczna” niż „nieuczciwa bardzo
dobra”. Przy różnych produktach oczywiście ich jakość jest bardzo ważna. Ale
swą wartość zyskują przez to, że są wyrazem pragnienia dawania ludziom tego, co
autentycznie dobre.
Tak! Nie jest najważniejszy zewnętrzny
blask czynu, ale wewnętrznie obecna w nim miłość. Oto piękne ujęcie
chrześcijańskiej słuszności i doskonałości! Sytuacja ulega radykalnej zmianie w
stosunku do „logiki świata”. Przestaje być ważne zajmowane stanowisko. Co
więcej, praktycznie rzecz biorąc, często to, co mniejsze w tym świecie, okazuje
się bardziej pomocne w realizacji przykazania miłości. Wszak niektórzy ludzie
prezentowali naprawdę dobrą chrześcijańską postawę. Gdy jednak uzyskali wysokie
stanowiska, woda sodowa porządnie uderzyła im do głów.
Tak więc dla człowieka chcącego prawdziwie dążyć
do doskonałości poprzez realizację przykazania miłości Boga i człowieka nie ma
żadnych społecznych ograniczeń. Otwiera się wielka przestrzeń nadziei, która
pozwala już teraz zasmakować nieco Wiecznego Szczęścia. Doskonałość rozumiana
jako miłość jest fundamentem dla podjęcia pustelniczej drogi życia (dosłownie i
metaforycznie). Nie ma co ukrywać! W tym świecie staję się wtedy coraz bardziej
nikim. I świetnie! Już teraz dziękuję Bogu za to wszystko, czego mnie pozbawi w
tym świecie, aby jeszcze bardziej prowadzić najsłuszniejszą drogą miłości Boga
i człowieka.
Panie Jezu posyłaj Ducha Świętego, abym umiał
rozpoznawać to, co jest słuszne. Prowadź ku szczytom mądrej miłości...
25 października 2013 (Łk 12, 54-59)