Przeżywamy różnego rodzaju życiowe
doświadczenia. Warto spojrzeć na tę przebogatą rzeczywistość w perspektywie
dobra i zła. Chodzi o zachowania i postawy, które mają pozytywną lub negatywną
wartość moralną. Wyróżnijmy cztery zasadnicze przypadki, których świadomość
jest niezbędna, aby życiowy walec po nas nie przejechał. Dwa z nich można
zasadniczo wytłumaczyć naturalnymi odruchami i reakcjami. Natomiast dwa
pozostałe wskazują na bezpośredni wpływ nadprzyrodzonej Mocy Bożej lub mocy
szatańskiej.
W pierwszym przypadku pomiędzy ludźmi występuje
postawa wzajemnej dobroci. Jeden człowiek czyni dobro drugiemu. Ten drugi zaś
odpowiada spontanicznie w podobny sposób. Wiele relacji promieniuje takim
„dialogiem dobroci”. Serca wypełnione są serdeczną troską o siebie i ufną
otwartością. To oczywiście szlachetna postawa, ale nie oznacza jeszcze w sposób
konieczny głębszej miłości chrześcijańskiej. Występuje tu po prostu respekt dla
takich wartości, jak sprawiedliwość, życzliwość i lojalność. Takie odniesienie
można wytłumaczyć naturalnymi predyspozycjami. Tworzy się piękna podstawa do
przyjęcia Miłości nadprzyrodzonej. Życiowe próby otwierają na ten Dar...
W drugim przypadku mamy do czynienia
z postawą obustronnej wrogości. Jeden człowiek wyrządza drugiemu zło.
Odpowiedzią na doznaną krzywdę jest wymierzenie własnego niszczącego uderzenia.
Ludzie walczą ze sobą, nawzajem raniąc się. Funkcjonuje tu zasada „oko za oko”,
w trosce o własne życie. Dla wielu ludzi wydaje się bezdyskusyjną
oczywistością, że za otrzymany cios trzeba się podobnie zrewanżować . Taka
sytuacja otwiera niestety „furtkę” dla mocy szatańskich, które zaczynają
generować coraz głębszą nienawiść i żądzę zabijania.
W trzecim przypadku w punkcie wyjścia jest dobry
czyn człowieka; autentyczny dar serca. Niestety w odpowiedzi przychodzi zło.
Często takie sytuacje powodują nawet głębokie załamanie psychiczne. Rozum
czyniącego dobro stawia sobie pytanie, na które jednak racjonalnej odpowiedzi
nigdy nie znajdzie: „Dlaczego?”. Wyjaśnieniem może być jedynie istnienie
osobowego Zła (czyli szatana), które jest w stanie jedynie niszczyć i zabijać.
Paradoksalnie, im większe wyświadczone dobro, tym potężniejsza jest
szatańska nienawiść. Jezus Chrystus jest Absolutnym Wcieleniem Dobra, dlatego
doświadczył na sobie najpotężniejszej zemsty ze strony wszelkich sił
ciemności.
Wreszcie dochodzimy do czwartego przypadku. Tym
razem na początku jest zły uczynek. Jeden człowiek wyrządza zło drugiemu. W
odpowiedzi jednak dokonuje się coś zaskakującego, a nawet szokującego. Nie ma
bowiem wściekłego odwetu, ale pojawia się akt bezinteresownej
dobroci. Pięknie ten sposób postępowania odzwierciedla ewangeliczna zasada:
„zło dobrem zwyciężaj”. Dodajmy od razu, że natura skażona
grzechem pierworodnym nie jest w stanie udzielić takiej odpowiedzi. Jest to
możliwe mocą łaski nadprzyrodzonej, której udziela sam Bóg w Trójcy Świętej. To
droga Jezusa Chrystusa, który wypełnia Wolę Ojca w Niebie. Człowiek dzięki
Duchowi Świętemu otrzymuje dar uczestniczenia w tej Jezusowej Miłości.
Ukoronowaniem tej drogi jest śmierć męczeńska, motywowana bezinteresowną
miłością Boga i człowieka.
Mając świadomość tych czterech życiowych
możliwości, warto dostrzec pewną bardzo ważną prawdę. Otóż pomiędzy ludźmi może
rozwijać się relacja chrześcijańskiej miłości tylko wtedy, gdy obie strony mają
szczere pragnienie, aby w sercu zawsze odpowiadać dobrem. W praktyce będzie to
oznaczać odpowiedź dobrem na dobro, ale także dobrem na zło. Wówczas
niezbędne jest wzajemne przebaczenie, wsparcie i pomoc. Największym wyzwaniem
są jednak niszczące ataki szatana, który będzie chciał tę relację miłości
zniszczyć. Dlatego będzie generował w umyśle złe, oczerniające, a nawet
pogardliwe myśli na drugiego. Totalnie fałszywe oskarżenia. Tylko miłość i
zaufanie może ten bezpardonowy atak przezwyciężyć. Trzeba bardziej ufać
bliskiej osobie, aniżeli podłym podszeptom szatana. Cel ten jest możliwy do
osiągnięcia tylko dzięki Duchowi Świętemu. Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nad
nami (Por. Mt 9, 27-31). Panie, poślij nam Ducha Świętego...
6 grudnia 2013 (Mt 9, 27-31)