Lekarstwo pustego miejsca...


Życie człowieka nie jest tylko jakąś jedną płaszczyzną. To schodzące coraz bardziej w głąb kolejne warstwy. Wszystko się przenika. Zarazem występują wzajemne relacje z innymi ludźmi, z otaczającym światem. Zwykła codzienność pośród pędzącego świata często prowadzi do coraz większego wewnętrznego chaosu. Coś we mnie się dzieje, czegoś doświadczam i zarazem nie za bardzo to wszystko chwytam. Nieustanne przebywanie w takim „promieniowaniu kolejnych spraw” sukcesywnie podgrzewa emocjonalną temperaturę. Wtedy nawet najbardziej sensowne informacje  i cenne zdarzenia mogą niewiele pomóc. Perła wrzucona w błoto w pewien sposób staje się tylko kolejnym brudnym kamieniem. Jej blask nie ma szans się ujawnić. Jej rzeczywista przejrzysta światłość nie może rozświetlić ciemności. Chaotyczne błoto skutecznie to uniemożliwia. 

Nie znaczy to jednak, że człowiek skazany jest na beznadziejny strumień rozrywającej codzienności. Istnieje pewne uprzywilejowane lekarstwo o rzeczywiście wysokiej skuteczności. Jezus nawet pośród bardzo intensywnej działalności znajdował czas, aby udać się w puste miejsca i tam się modlić. Nieraz w tłumaczeniach Ewangelii pada określenie „miejsce pustynne”. To może wzbudzać poczucie, że nic z tego pomysłu nie skorzystam. Nie mam przecież u siebie piaszczystej pustyni... Gdy jednak przetłumaczymy dosłownie grecki zapis, to wtedy odkrywamy, że chodzi o zwyczajne „puste miejsca”. Takie zaś miejsca są jak najbardziej w zasięgu moich możliwości. Wystarczy tylko chcieć i troszkę poszukać. Puste miejsce to takie, gdzie człowiek może zatrzymać się w ciszy i samotności. Już samo wejście w taką przestrzeń powoduje wewnętrzne uspokojenie. Wewnętrzne napięcia nieco się wyciszają. Poszczególne warstwy ludzkiego życia przynajmniej trochę bardziej układają się w harmonijną całość. 

Taka pusta przestrzeń jest niezbędnym fundamentem, aby potem stawiać kolejne piętra modlitwy. Modlitwa jest zwróceniem się ku Bogu. Pusta przestrzeń, to stanięcie ponad ciemną chmurą przytłaczającej codzienności. To taki lot samolotem ponad chmurami, gdy promienie słoneczne nie są już zasłonięte i pochłonięte. Dzięki temu promieniowanie Boskiej Energii może przenikać pomieszane warstwy mego życia. Duch Święty powoduje w człowieku przywracanie właściwej harmonii. Takie pustynne zatrzymanie niesie z sobą bezcenny dar. Powstaje nowa perspektywa odnośnie aktualnie przeżywanych spraw. Wtedy także otrzymane perły mogą ujawnić swój blask. Są bowiem poprzez strumień Bożej łaski oczyszczane i wydobywane z błota chaosu codzienności. 

Rzecz ciekawa. Skarb tej modlitwy w pustym miejscu nie oznacza jakiegoś szczególnego intelektualnego wzbogacenia. W umyśle nie muszą wcale pojawić się jakieś nowe odkrywcze myśli. Choć oczywiście jest to jak najbardziej możliwe. Co więcej! Na poziomie świadomości wszystko może nawet nie ulec jakiejś spektakularnej zmianie. Ale nie to jest najważniejsze. Bóg poprzez modlitwę w pustym miejscu może przenikać sobą wnętrze człowieka coraz głębiej. Nawet te najbardziej zagubione obszary, o których istnieniu nie wiemy. To powoduje, że coraz głębiej we mnie wchodzi Boska Harmonia, która przezwycięża „światowy chaos”. Dzięki temu bardziej staję się tym, kim w rzeczywistości jestem. Każda zaś rzeczywistość daje siłę, aby iść dalej. Ta siła zostaje wzmocniona dopływem Boskiej Mocy. Bez tej Mocy człowiek się zatrzymuje. Nie ma siły dalej iść. Ewentualnie chce wracać do przeszłości... 

Jezus po samotnej modlitwie wypowiada z mocą „Pójdźmy” (Mk 1,38). To zdecydowane skierowanie ku przyszłości. Dzięki modlitwie w pustym miejscu na pewno poczujemy coś podobnego. Tak! Odwaga dalszej drogi z Jezusem przez życie pośród świata i w głąb swej duszy.

16 stycznia 2013 (Mk 1, 29-39)