Ku czemu płynie życie?


Życie ludzkie ma zawsze jakiś kierunek. To znaczy? Otóż byłem świadkiem dwóch radykalnie odmiennych dróg życiowych. Jedna z nich wyrażała się w pragnieniu samobójstwa. Z tym łączyło się zupełne odrzucenie Boga i pozytywnych wartości. Druga z kolei droga była odejściem od śmiercionośnych idei i pełnym pasji podjęciem wysiłku Miłości Boga. Tak więc życie nie jest statyczne. Nie można go porównać do opuszczonego stawu ze stojącą wodą. Taka metafora nie pasuje nawet do sytuacji, gdzie zewnętrznie nic większego się nie dzieje. Życie najlepiej opisać przy pomocy rzeki. Nieraz nurt jest wolniejszy i nieco ospały; innym razem mamy do czynienia z niemalże górskim rwącym potokiem. Zawsze jednak woda płynie w pewnym kierunku. Nie ma słów, decyzji, postaw „stojących”. Nawet coś najdrobniejszego prowadzi człowieka w określoną stronę. 

I tu pojawia się fundamentalne pytanie. Co stanowi morze, ku któremu rzeka naszego życia aktualnie płynie? Są tylko dwie możliwości. Pierwsze „morze” to bezkres Bożej obecności. Drugie „morze” to pusta przestrzeń niebytu, beznadziejna nicość. Nawet jeżeli przed chwilą zrobiliśmy coś szalenie głupiego, to fakt ten nie jest najważniejszy. Na pierwszym miejscu jest to, w którym kierunku porusza się nurt. Jeżeli ku Bogu to otwiera się nadzieja. Nawet w najbardziej przygnębiającej sytuacji mamy powód do radości. Powodem tej radości jest perspektywa Morza Bożej obecności, która przed nami się otwiera. 

Prawo kierunkowości życia działa jednak także w drugą stronę. Nawet gdy dokonaliśmy coś niezwykle dobrego, to trzeba być uważnym. Może się bowiem okazać, że to dobro stanie się powodem pogrążania w złym stanie. Klasycznym tego przykładem jest pycha z dokonanego dobrego czynu. Pojawia się realne niebezpieczeństwo popłynięcia ku nicości. 

            Co z tego wszystkiego wynika? Pewna frapująca prawda. Otóż nie jest najważniejsze, gdzie obecnie jesteśmy. Sedno sprawy polega na tym, ku czemu aktualnie zdążamy. Stwierdzenie pewnego punktowego, statycznego stanu może być bardzo zwodnicze. Dokonałem dobro, a zacząłem niestety zdążać do zła. Upadłem, a jednak potem wyruszyłem ku dobru. Najlepiej oczywiście, jeżeli dokonane dobro zachęca nas do jeszcze większego dobra. 

Tak więc nasze życie zawsze płynie jak rzeka. Człowiek ma wielką władzę. Możemy obierać kierunek, w którym zdąża nasze życie. Ku czemu teraz zdążamy?...

16 lipca 2013 (Mt 11, 20-24)