Bez przypinania etykietek!


„Etykietka przypięta. Materiał na trwałe zaklasyfikowany”.  W przypadku różnorakich produktów to bardzo dobry sposób porządkowania. Ale niestety mechanizm ten funkcjonuje także w odniesieniu do ludzi. Jakoś trzeba sobie ułożyć w głowie cały ten otaczający nas świat. „Przypięcie etykietki” jest pozornie bardzo dobrym sposobem realizacji tego celu. Wiemy, kto jest kim i możemy sprawnie operować opiniami, poglądami i decyzjami. 

Jest jednak pewien wysoce fundamentalny problem. A jaki? Po prostu człowiek nie jest materialnym przedmiotem. Człowiek jest osobą, która jest w stanie nieustannie dokonywać wyborów.  Znaczy to, że istnieje jak najbardziej realna możliwość bardzo głębokich zmian na drodze życia. W tym świetle, warto rozróżnić  „myślenie niechrześcijańskie” i „myśleniem chrześcijańskie”. 
Myślenie niechrześcijańskie charakteryzuje się tym, że człowiek traktowany jest jak "przedmiot", w którym nie może już dokonać się żadna fundamentalna zmiana. Jeśli ktoś robił coś dobrego, to zostaje zakodowany jako „dobry”. Z kolei, gdy pojawiło się zło, utrwalona zostaje opinia „zły”. Nie przyjmuje się do wiadomości, że „zły” może stać się „dobry” i odwrotnie.  Jedna z form walki z drugim człowiekiem polega na tym, aby znaleźć jakieś słabe punkty w jego przeszłości. Jakieś kompromitujące zachowanie sprzed wielu lat staje się koronnym argumentem dyskredytującym na całe życie. Przekreślająca etykietka zostaje solidnie przymocowana. Możliwość wewnętrznej przemiany nie jest brana na serio pod uwagę. 

Błąd takiego rozumowania obnaża ewangeliczna scena powołania celnika Mateusza. Otrzymujemy tutaj wspaniałą okazję posmakowania „myślenia chrześcijańskiego”. Otóż dla Żydów celnik był synonimem wielkiego grzesznika. Ściąganie podatków dla okupanta rzymskiego było traktowane jako wysoce poniżający akt kolaboracji z wrogiem. Czary goryczy dopełniał fakt, że celnicy  zawyżali kwoty podatków i poprzez oszustwo napełniali swe osobiste sakiewki. Do tego dochodziła jeszcze rytualna nieczystość zaciągana poprzez kontakt z poganami. Faryzeusze, uważający się za wcielenie moralnej prawości, traktowali celników jako ludzi godnych pogardy. Właściwie w całej społeczności żydowskiej celnik miał jednoznacznie przypiętą etykietkę „zły grzesznik”; człowiek moralnie przekreślony na zawsze.  

W takim kontekście do celnika Mateusza Jezus wypowiada z ufną miłością słowa: „Pójdź za mną”.  I oto dokonała się rzecz niezwykła: „On wstał i poszedł za Nim”. W „Objawieniach” św. Brygidy,   św. Mateusz mówi o swoim powołaniu: „W tamtej chwili odczułem silne pragnienie, by nie oszukiwać już więcej nikogo i starałem się jak gdyby wyzwolić z mojego zawodu, aby całym sercem służyć Panu”. Znamy dalszą historię. Pogardzany grzesznik z etykietką „zły” przeobraził się stopniowo w świętego apostoła i autora Ewangelii. Bezmiar piękna chrześcijańskiej logiki polega na tym, że człowiek mocą Bożej łaski jest w stanie przejść od największego zła do największego dobra. 

Zasada etykietki prowadzi do wielkiego błędu. Faryzeusze tkwiąc w tym błędzie, mówili do uczniów Jezusa: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?”. To zdanie objawia niestety także drugą stronę chrześcijańskiej logiki wolności. Otóż będąc na dobrej drodze, można zejść na złą. Koncepcja etykietki znów zawodzi. Niestety, „dobry” może stać się „zły”. Faryzeusze i uczeni w Piśmie podejmowali swe religijne zaangażowanie z miłości do Boga. Ciężko pracowali i trudzili się, aby poznać  Słowo Boże. Potem jednak wpadali w śmiertelną pułapkę pychy, która zabijała miłość w sercu. W historii tak wielu ludzi, którzy mając na swym koncie piękną kartę, popadli potem w zadufanie i duchowo się pogubili. 

Ze złej drogi można wejść na dobrą. Jakaż wielka Nadzieja Miłosierdzia! Ale z dobrej drogi można zejść na złą. To wielkie ostrzeżenie!  Św. Mateuszu, módl się za nami…   

21 września 2013 (Mt 9, 9-13)