Słowo i tajemniczy sekret serca


„Gdy mówił, zgromadzeni mieli poczucie dotyku Nieba. Ciemności ustępowały wobec blasku wschodzącego Słońca Nadziei. Ale byli też i tacy, którzy wpatrując się zimnym wzrokiem, słyszane treści traktowali jedynie jako materiał do „złapania za słowo”.  Ten opis diametralnie odmiennych reakcji z życia pewnego świętego wciąż pozostaje aktualny wobec tych, którzy z miłością głoszą Prawdę Chrystusa. 


             Tak! Przedziwne, jak różne mogą być sposoby mówienia i słuchania. Te same dźwięki w ustach i w uszach stają się podstawą do radykalnie odmiennych zachowań i interpretacji. I nie chodzi tu tylko o wymiar intelektualny, ale przede wszystkim o cały świat najgłębszych przeżyć i fundamentalnych decyzji ludzkiego wnętrza. Jak to możliwe? Gdzie szukać przyczyn takiego stanu rzeczy? 

             Wnikliwie szukając, znajdujemy trop, który prowadzi do pewnego rozwiązania tej intrygującej życiowej zagadki. Otóż wszystko zależy od tego, co dzieje się w ludzkim sercu. Usta mogą wypowiadać każdy rodzaj słowa. Są tylko narzędziem, które wykonuje otrzymane wcześniej polecenia. Podobnie jak długopis, który stanowi jedynie mechaniczny środek do przelania na papier tekstów, które tworzy autor. Na tej samej zasadzie uszy jedynie mechanicznie odbierają docierające do nich dźwięki. 

  W najgłębszym sensie  tak naprawdę wszystko rozgrywa się w ludzkim sercu. A cóż to jest serce? Otóż serce oznacza najgłębszą rzeczywistość w człowieku, jaką można tylko sobie wyobrazić. To takie niezwykłe miejsce, gdzie powstają najcenniejsze myśli, uczucia i decyzje. Rozum jest w stanie stworzyć jedynie pewne pojęcia i logiczne konstrukcje, ale żywa myśl wyłania się dopiero z serca. W jego świętej przestrzeni jest także duchowa pamięć, wobec której nawet najpotężniejsza pamięć komputerowa jest jak mdły cień wobec żywego blasku ognia. Myśli i uczucia obecne w pamięci serca to swoista duchowa obecność pamiętanej osoby w sercu pamiętającego. W sercu pamiętać o drugiej osobie, to zapragnąć, aby ta osoba niejako przyszła i zamieszkała w naszym sercu.  

              Tak więc duchowy koloryt  słowa na ustach i w uszach uzależniony jest od tego, jaki jest stan ludzkiego serca. Serce jest powołane do miłości, ale niestety może też przeobrazić się w pustą przestrzeń. To dwa radykalnie odmienne stany. Miłość  oznacza gorące pragnienie, aby drugi człowiek coraz bardziej istniał. To pasja przekazania życia, aby zanurzyć w Wiecznym Życiu. Śmierć w sercu to zimna żądza, aby unicestwić i przeobrazić drugiego człowieka w nicość.     

Warto wskazać przykładowe zdania, które obrazują te dwie radykalnie odmienne rzeczywistości. Pierwsze z nich pochodzi z Ewangelii i opisuje postawę faryzeuszów wobec przemawiającego Jezusa: „Czyhali przy tym, żeby Go podchwycić na jakimś słowie” (Łk 11, 54). Niestety, wielu faryzeuszy miało serca wyprane z miłości. Mając puste serca, nadstawiali uszu jedynie po to, aby zdobyć  przydatne do swych rozgrywek słowa. Słuchali po to, aby „przyłapać na słowie”. Chcieli zdobyć zimne bity użytecznej informacji, które potem odpowiednio obrobione i zmanipulowane pozwolą oskarżyć, skazać i nawet zabić. 

Drugie zdanie wypowiada św. Ignacy Antiocheński, patron dzisiejszego dnia. Prowadzony na śmierć, pisze wzruszające słowa: „Jestem Bożą pszenicą. Zostanę starty zębami dzikich zwierząt, aby stać się czystym chlebem Chrystusa”.  Oto słowa, które stanowią przejrzyste wcielenie miłości płonącej w sercu świętego. Mówił i pisał z miłością. Zginął  śmiercią męczeńską. Ale jego słowa, ucieleśniające miłość  w sercu, nieustannie żyją. 

Tak! Miłujące serce wypowiada słowo, aby napełnić Życiem. Serce miłujące słucha, aby ufnie nasycić się otrzymywanym Życiem. Daj mi Panie serce, które potrafi z miłością coraz głębiej odczuwać, myśleć i pamiętać …        

17 października 2013 (Łk 11, 47-54)