Super-metoda trzech dialogów



  Trudne sytuacje, które stresują. Zachowania, które wyzwalają burze emocji. Poglądy, które wyprowadzają z równowagi.  Jest tego „troszkę” w życiu. Chcąc zachować pokój serca, warto zaczerpnąć inspirację z życia św. Jana Pawła II, którego dziś wspominamy w Kościele. Ten człowiek miał przecież „cały świat na głowie”. Każdy dzień to była super-solidna dawka sytuacji, które normalnie powodują, że ludziom przegrzewają się czy wręcz siadają systemy nerwowe.  Jak dawał sobie radę? Przecież był człowiekiem z krwi i kości, jak każdy z nas. Podobnie jak papież Franciszek, mocno akcentował swą normalność i prostotę!  Oczywiście cały świat się modlił. Ale bez odpowiedniej postawy, nie byłby w stanie wchłonąć tej modlitwy. Jak On to robił? 

               Jeżeli uważnie przyjrzymy się życiu św. Jana Pawła II, to odkryjemy, że totalnie na serio potraktował słowa Jezusa: „Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie” (Łk 12,37). To właśnie brak ewangelicznego czuwania generuje cały system zestresowania i nerwowego napięcia. Brak czuwania to stres zarówno na Sądzie Ostateczny jak i teraz w codzienności. Jan Paweł II czuwał, respektując Ewangeliczną prawdę o Bogu i człowieku. Czuwał, to znaczy praktykował zasadę „trzech dialogów”: z samym sobą, z Bogiem i z drugim człowiekiem. Kolejność wymienionych tu dialogów wskazuje na sposób posługiwania się nimi (nie chodzi o wartościowanie). Jak ta „zasada trzech dialogów” praktycznie działa?

             Otóż pierwszym krokiem jest dialog z samym sobą. Kto by chciał zacząć od Boga, w rzeczywistości jeszcze bardziej pozostanie tylko ze sobą, naiwnie lub zarozumiale utożsamiając swe pobożne myśli i wyobrażenia z Bogiem. Dialog ze sobą oznacza wewnętrzną rozmowę o wszystkim. To odważne wypowiedzenie i uznanie różnych sprzeczności w sobie. Pokora i dialog to wielcy przyjaciele. Pycha z kolei zawzięcie trzyma z monologiem. Człowiek pyszny „próbuje grać”, że osiągnął już stan doskonałej jedności myśli i uczuć. Ta śmieszna iluzja powoduje wewnętrzne napięcie, objawiające się poprzez: zestresowanie, znerwicowanie czy też oburzenie. Następuje zamknięcie się na „odmienność” i „nowość”; w konsekwencji głębsza relacja z drugim człowiekiem i z Bogiem przestaje być możliwa. Nasz Święty przez całe życie słuchał swego serca i umysłu, cierpliwie przezwyciężając odkryte sprzeczności. Odważnie mówił „nie wiem” i pokornie szukał „jak to jest?”. Tak otwiera się droga do dialogu z Bogiem. 

  To najważniejszy dialog, gdyż tutaj dochodzi do rozmowy ze Stwórcą-Źródłem całego stworzenia. Najważniejsze jest milczące i cierpliwe wsłuchanie. Wypływający z Boga-Źródła strumień można wchłaniać jedynie w ciszy ubogiego zatrzymania. Dialog z Bogiem, to stanięcie ze swoim „jestem nikim” i „nic nie wiem” wobec Jezusa, który „Jest Wszystkim” i „Wie Wszystko”. Konieczne jest pokorne ubóstwo słuchania. Bez tego, człowiek staje się monologiczno-fanatycznym  ideologiem „boga bez Boga”. Jan Paweł II był pokornym słuchaczem Boga Żywego. Dlatego bez paraliżującego stresu pozwalał się wciąż zaskakiwać swemu Boskiemu Przyjacielowi. 

                Dialog z Żywym Bogiem naturalnie prowadzi do dialogu z drugim człowiekiem, który ex definitione przestaje być wrogiem-znikąd. Drugi-inny staje się siostrą i bratem, gdyż mamy wspólnego Boga za Ojca. Jednocześnie tylko Bóg jest Pełnym Witrażem. My jesteśmy jedynie poszczególnymi szkiełkami. Znaczy to, że drugi w swej odmienności nie jest tylko zagrożeniem, lecz także szansą. Dlatego nasz Mistrz Dialogu, z Bogiem w sercu, wyruszał na spotkanie jakże odmiennych ludzi. Papieskie ucałowanie ziemi różnych narodów to piękny dialogiczny obraz! Bez lęku wszędzie słuchał, zdając kolejne życiowe egzaminy… 

                Jezus mówi: „Czuwajcie”! Metoda trzech dialogów” to konkretna pomoc w podjęciu tego wyzwania! Św. Janie Pawle II,  módl się za nami…

22 października 2013 (Łk 12, 35-38)