Jeśli ktoś pragnie realizować Wolę
Bożą, niech będzie przygotowany na mordercze ciosy. Najczęściej chodzi o
śmiercionośne słowa. Zabijający człowiek koncentruje się na swoich wizjach i
oczekiwaniach. Od obiektywnej Woli Bożej bardziej ceni
własną wolę. W świetle swej woli ocenia drugiego człowieka. Tak
zapada wyrok skazujący. Słowa mogą zabijać. Nie ma tu miejsca na Ducha
Świętego. Zarazem skazujący jest często przekonany, że jest nosicielem Bożego
światła.
Życie Jezusa boleśnie obrazuje ten tragiczny
mechanizm. Chrystus doskonale realizował Wolę Bożą. Ale faryzeusze, uczeni w
Piśmie i kapłani zatrzymali się na poziomie własnych koncepcji
mesjasza. W imię własnych oczekiwań odnieśli się negatywnie do
Jezusa. Dokonali ukrzyżowania tego, który wypełniał Wolę Boga. Stali
się narzędziem w ręku szatana. Szatan dogłębnie nienawidzi Boga i każdego
człowieka, który pragnie realizować Bożą Wolę. Dlatego kusi ludzi bez miłości,
aby wypowiadali mordercze słowa lekceważenia i pogardy.
W tym wszystkim występuje także grupa ludzi,
którzy słuchają oszczerstw. Tragedia polega na tym, że przytakują słyszanym
absurdom i oczernieniom. W rozmowie nie potrafią jasno stanąć w obronie
zabijanego, ale przytakują padającym kłamstwom. Niestety, gdy człowiek
postępuje w ten sposób, staje się współuczestnikiem zła. Doraźnie może
doświadczać przyjemności wspólnego obgadywania i uśmiercania kogoś. Ale jest to
przerażający teatr obłudy. Trzeba wiedzieć, że człowiek, który przy nas chce
kogoś obgadywać, najprawdopodobniej później, za plecami, zacznie także nas
obgadywać.
W tej duchowej walce występuje potężne
ciśnienie, aby zrezygnować z Woli Bożej. Przewrotność pokusy polega na tym, że
obiecuje ludzką pochwałę. Niektórzy wchodzą na tę samobójczą drogę, chcąc
każdemu dogodzić. Nieraz można rzeczywiście uzyskać czasową pozytywną opinię,
spełniając egoistyczne oczekiwania. Ale jest to okupione
straszną ceną, jaką jest grzech bałwochwalstwa i zdrada Woli
Bożej.
Dlatego najlepszą drogą jest ufne naśladowanie
Jezusa Chrystusa. Jezus nie poddał się w żaden sposób ludziom pozbawionym Ducha
Świętego. Bezcenny jest epizod, w którym ukazuje swoje ciało i krew jako
prawdziwy pokarm i napój (por. J 6, 60-69). Gdy niektórzy się gorszyli,
zapytał: „To was gorszy?”. Widząc pogardliwe twarze, w żaden sposób się nie
ugiął. Gdy „wielu uczniów Jego się wycofało”, nie podjął jakiejś poniżającej
próby zaspokajania oczekiwań zawiedzionych. Nie błagał o pozostanie. Nic z tych
rzeczy. Aby jeszcze bardziej podkreślić pragnienie posłusznego kroczenia drogą
Woli Bożej, jedynie zapytał swych dwunastu najbliższych uczniów: „Czyż i wy chcecie
odejść?”. Piotr dał piękne świadectwo bezwarunkowej miłości. Pozostał
całkowicie wierny Jezusowi, ufnie wyznając : „A myśmy uwierzyli i poznali, że
Ty jesteś Świętym Boga”.
Chcąc iść drogą Woli Bożej, trzeba być
przygotowanym na zabójczy atak i pokusę zejścia z Bożej drogi. Na szczęście,
Duch Święty daje siłę do zwycięstwa. Zło trzeba dobrem zwyciężać. Na słowa
oczernienia i pogardy trzeba heroicznie odpowiadać dobrym słowem i miłością.
Konkretnym wyrazem takiej miłości jest szczera modlitwa i życzenie zabijającym
tego, co najlepsze. Jezus zaprasza nas do tego, abyśmy błogosławili nawet tym,
którzy nas oczerniają, pogardzają nami i opowiadają o nas najgorsze
kłamstwa. Co więcej, męczennicy promieniują Bożą miłością nawet wobec swych oprawców.
Jest to możliwe dzięki wiernemu trwaniu na drodze Woli Bożej, co umożliwia
przyjęcie świętej mocy Ducha Świętego.
Jezus całe życie karmił się Wolą Bożą. Zapłacił
za to najwyższą cenę. Został zamordowany. Ale potem Bóg Ojciec wyprowadził Go
ze śmierci do Życia Wiecznego. Kto jest niewolnikiem ludzkiego egoizmu, traci
Boga w sercu i nie służy człowiekowi. Dlatego lepiej iść męczeńską drogą Woli
Bożej. To jedyna droga prawdziwej miłości Boga i człowieka. Jeżeli z Jezusem
umieramy, z Jezusem na pewno zmartwychwstaniemy.
10 maja 2014 (J 6, 55. 60-69)