Samowystarczalność czy święta zależność?


Życie jest faktem, z którym coś trzeba zrobić. Istnieje szerokie spektrum życiowych decyzji i możliwości. Ostatecznie wszystko sprowadza się  do dwóch dróg. Człowiek otrzymał wielką władzę: może obrać drogę śmierci lub drogę życia. Na czym polega różnica? Jak dobrze rozróżnić te dwa radykalnie odmienne światy?

Z pomocą przychodzi ewangeliczna przypowieść o winnym krzewie i latoroślach. Winny krzew symbolizuje Jezusa Chrystusa. Latorośl oznacza mnie, Ciebie, jakiegokolwiek człowieka, który pojawił się na horyzoncie istnienia. Bóg Ojciec jest tym, który jak dobry ogrodnik troskliwie i mądrze opiekuje się winnym krzewem. Duch Święty jest jak życiodajny sok z winorośli, który przenika poszczególne latorośle i daje im życie. Bóg zawsze promieniuje swą troską. Jezus Chrystus zawsze żyje. Duch Święty zawsze napełnia Bożym życiem. Tak naprawdę jedyna niepewność tkwi w człowieku! Jako latorośl mam prawo wyboru.

Otóż mogę popaść w iluzję samowystarczalności. Iluzja ta polega na tym, że zaczynam traktować siebie jako autonomiczną winorośl. Buduję własny świat przykazań, które uważam za najlepsze. Odrzucam Boże przykazania w całości lub w części. Rozum wykorzystuję do tego, aby jak najlepiej uzasadnić własny system wartości. Mówiąc inaczej, przestaję trwać w Bogu. Trwanie w Bogu polega bowiem na spełnianiu Jego przykazań mocą Ducha Świętego. Przy takim zachowaniu, do pewnego czasu, latorośl człowieka może się jeszcze całkiem dobrze prezentować. Powoli jednak zaczną dokonywać się widoczne zmiany; po prostu zacznie usychać. Naiwnie, widząc swą usychającą odmienność, latorośl często sądzi, że w ten sposób staje się lepsza od innych. Bez życiodajnej wody Bożego Ducha staje się także coraz twardsza. Ta twardość też jest opatrznie interpretowana jako znak zdobytej siły i mocy. W rzeczywistości ta odmienność i twardość są objawem umierania. Ujawnia się tragiczna droga śmierci. Stopniowo nawet to, co jeszcze żyło, zaczyna obumierać. W rezultacie ogrodnik jest zmuszony odciąć obumarłą latorośl. Bolesne cięcie, którego przyczyną jest jednak sama latorośl. Szansa życia przekształca się w piekło śmierci.  Wieczny płomień wybranego cierpienia.

Całkiem odmiennie rzecz dzieje się w przypadku latorośli, która pokornie przyjmuje prawdę. A jaką? Jestem zwykłą gałązką, która sama z siebie nic nie może. Dokładnie nic! Dlatego pragnę jak najbardziej czerpać życiodajne soki z winnego krzewu, z którego wyrosłam. Taka latorośl symbolizuje człowieka, który pokornie uznaje, że sam z siebie nic nie może. Z ufnością podejmuje drogę trwania w winnym krzewie Jezusa Chrystusa. Trwanie oznacza słuchanie i podejmowanie w życiu Bożych przykazań. Bardzo ważne! Bez żadnego selektywnego traktowania! Taki człowiek nie tworzy własnych odmiennych przykazań. Nie uznaje się za najmądrzejszego. Nie podejmuje karkołomnej próby poprawiania Pana Boga. Jednocześnie ma miejsce szczere pragnienie nasycania się życiodajną obecnością Ducha Świętego. I jaki jest efekt tego wszystkiego?

Otóż latorośl takiego człowieka coraz piękniej się rozwija. Nie oznacza to braku trudności. Pojawiają się nieraz bolesne podcięcia. Nie są to jednak niszczące cięcia, ale podcięcia pozwalające na jeszcze lepszy rozwój. To droga życia. Człowiek zaczyna przynosić obfity owoc. W malutkiej latorośli ludzkiego istnienia objawia swe istnienie całe bogactwo winnego krzewu Bożego Istnienia. Droga życia jest drogą świętości. W kruchym człowieku ujawnia się przeogromna moc działania Nieskończonego Boga; zwykły człowiek, poprzez którego dokonują się niezwykłe rzeczy. Bóg z radością wysłuchuje wszystkich próśb takiego człowieka. O cokolwiek poprosi, to się spełni.

Święta droga życia ostatecznie przeobraża się w życie na wieczność przeniknięte Bogiem. Wieczne szczęście, którego żadne ludzkie słowa nie są w stanie wyrazić. Jakże przedziwna tajemnica ludzkiego istnienia! Mogę pójść drogą śmierci lub drogą życia. Pragnę żyć Bożym życiem… 

23 lipca 2014 (J 15, 1-8)