Maryjna Jutrzenka



Dzień narodzin. Dla jednych dzień błogosławiony. Dla innych dzień przeklęty. Każdy na swój sposób przeżywa dzień swych narodzin. Sprawa jest nadzwyczaj trudna. Najmocniejszym tego dowodem są codzienne samobójstwa i zabójstwa. Ale istnieją także dowody zwykłego dnia codziennego. Wszak bieg coraz szybciej i szybciej, to tak naprawdę przejaw ucieczki od własnego życia. Wymyślane argumenty są tylko parawanem, aby zapomnieć dzień swych narodzin.  Nawet świętowanie urodzin może być jednym wielkim spektaklem, aby starannie zatrzeć wszelkie ślady swego zaistnienia na tym łez padole.  

Narodziny nie są prostym zaistnieniem w postaci absolutnej nowości. W chwili narodzin człowiek ma już za sobą wielomiesięczne zmagania w łonie matki. Od chwili poczęcia do dnia narodzin niektóre ludzkie istotki dorobiły się już całkiem porządnego bagażu życiowego. Choć oczami nie widziały, wszystko wokół swym malutkim organizmem i duszą odbierały. Ale nie na tym koniec.

Każdy jest wpisany w długą genealogię swej rodziny.  Wchodzimy w strumień życia, w którym płyną grzechy i słabości naszych przodków. Zwłaszcza, gdy miały miejsce ciężkie przestępstwa, nasze życie już na starcie jest osłabione i podatne, aby kontynuować rozpoczętą „historię upadków”.  Nie jesteśmy odpowiedzialni za grzechy przodków, ale ponosimy konsekwencje ich słabości. Gdy jesteśmy pasażerami w samochodzie i wydarza się tragiczny wypadek na skutek błędu naszego kierowcy, wtedy nie jesteśmy za to odpowiedzialni. Ale ten brak odpowiedzialności nie chroni przed faktem, że także i my stajemy się ofiarami wypadku.  

Dlatego warto modlić się o uzdrowienie naszych więzi międzypokoleniowych. Tylko poprzez modlitwę możemy przyjąć łaskę nadprzyrodzoną, która przezwycięży i unicestwi „złe skutki przeszłości”. Trzeba prosić Ducha Świętego, aby wypędził wszelkie złe duchy, które mogły „zadomowić się” w rodzie i nękają kolejne pokolenia.

W tych modlitwach dobrze pamiętać o Maryi, której Święto Narodzenia dziś przeżywamy. Narodzenie Maryi stało się przedmiotem kontemplacji w Kościele, gdyż jest bezpośrednim przygotowaniem do daru Narodzin Boskiego Zbawiciela. Pięknie wyrażają to słowa modlitw: „Narodzenie Twoje, Boża Rodzicielko, zwiastowało radość całemu światu: z Ciebie bowiem wzeszło Słońce Sprawiedliwości, Chrystus, nasz Bóg”; Maryja „dla całego świata stała się nadzieją i jutrzenką zbawienia”.

Wedle dostępnych źródeł, czas Maryjnych narodzin przyjmujemy na 16-20 lat przed narodzinami Jezusa. Ale od historycznych szczegółów ważniejsza jest duchowa prawda, że w historii zbawienia narodzenie Maryi jest bezpośrednim przygotowaniem do przyjścia na świat Zbawiciela. Maryja jest przepiękną jutrzenką, która zapowiada Słońce Jezusa. Jest to Boskie Słońce, które swą zbawczą światłością przezwycięża nawet największe ciemności zła. Dzisiejsze święto jest zaproszeniem, aby mieć sensowne podejście do dnia swych narodzin. Chodzi o to, aby przede wszystkim mieć odwagę zatrzymać się i stanąć „twarzą w twarz” wobec nagiego faktu: „urodziłem się i jestem”.  

Kontemplacja narodzin Maryi pomaga odkryć  prawdę, że istnieje związek pomiędzy naszymi narodzinami i Jezusem. Jezus jest w stanie przezwyciężyć i uzdrowić wszelkie nasze chore uwikłania rodowe i negatywne doznania z okresu prenatalnego. Zarazem Maryja pomaga nam zrozumieć sercem, że dzień naszych narodzin nie jest wrzuceniem nas do zbiornika absurdu, ale początkiem drogi, na której Bóg jest Emmanuelem, „Bogiem z nami” (por. Mt 1, 23). Sensem naszego poczęcia i narodzin jest przyjęcie Bożego błogosławieństwa, czyli nasycającego Bożego obdarowania.

Prośmy Maryję-Jutrzenkę, abyśmy potrafili w życiu zatrzymać się i w pokoju serca powiedzieć: „Niech będzie błogosławiony dzień moich narodzin!”. I pomódlmy się dzisiaj w intencji naszych bardzo kochanych sióstr i braci, którzy przeklinają dzień swych narodzin i chcą odebrać sobie życie. Niech Jutrzenka Maryi rodzi we wszystkich sercach Nadzieję Słońca, które jest w stanie przezwyciężyć nawet największe ciemności…         

8 września 2014 (Mt 1, 18-23)