Fale pożądania. Fala za falą. Nienasycenie,
które woła o nasycenie. Współczesny świat przypomina rozkołysane „morze
pożądania”. Czy jest na to jakiś sposób? Nie ma co się łudzić: wszelkie jedynie
ludzkie pomysły jeszcze bardziej nas pogrążą. Kto ulega dobrowolnie pożądaniu,
ten wstępuje do grona coraz większych niewolników pożądania. Kto jedynie siłą
woli nakłada pożądaniom "kaganiec", ten staje się
nieszczęśnikiem i wpada w pychę. Warto spojrzeć w kierunku prawd, które
zapisane są na kartach Ewangelii.
W temacie pożądania, cenną sugestię możemy
zaczerpnąć u św. Jana Chrzciciela. Ten człowiek pustyni przemawiał w mocy Ducha
Świętego. Gdy pewnego razu „zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: „Oto Baranek
Boży” (por. J 1, 35-42). Te słowa miały najwyraźniej wielką siłę prawdy, gdyż
dwaj uczniowie, będący świadkami tej wypowiedzi, natychmiast poszli za Jezusem.
Dzięki temu, co zobaczyli i doświadczyli u Niego, utwierdzili się w
przekonaniu, że spotkali Mesjasza. Jezus prawdziwie okazał się być
Barankiem Bożym, który zaspokaja najgłębsze pragnienia. Jak to możliwe?
Określenie „baranek Boży” jest nawiązaniem do
Starego Testamentu. Baranek, rytualnie zabijany, pełnił wtedy rolę symbolicznej
ofiary, aby spełnić wymogi Bożego Prawa. Jezus jest Barankiem Bożym, który
dosłownie umożliwia nakarmienie się Bogiem. Co to znaczy? Otóż Jezus na
krzyżu złożył doskonałą ofiarę z samego siebie. Jako Baranek Boży dał się zabić
w absolutnym posłuszeństwie Bogu Ojcu. Dzięki temu ofiara Jezusa stała się
źródłem zbawienia dla każdego człowieka. Krew przelana przez Jezusa na krzyżu
zgładziła wszystkie grzechy; stała się Boskim Napojem nasycającym ludzkie
pragnienia.
Wzorem ewangelicznych uczniów warto pójść za
Barankiem Bożym. Takie zaproszenie otrzymujemy na każdej Mszy Świętej.
Przed udzielaniem Komunii Świętej, kapłan podnosi Konsekrowaną Hostię i
oznajmia wszystkim: „Oto Branek Boży, który gładzi grzechy świata.
Błogosławieni, którzy zostali wezwani na Jego ucztę”. Choć nie jesteśmy godni,
możemy przyjąć Jezusa, który jako Baranek Boży pragnie do nas przyjść, aby
uzdrowić i nakarmić nasze dusze i ciała. Jest to Błogosławiony Dar, który jest
w stanie zaspokoić nasze najgłębsze pragnienia. Jeśli nie będziemy spożywać
Baranka Bożego w Komunii Świętej, wtedy będziemy skazani, aby z głodu
pochłaniać ludzi i rzeczy. Kto nie karmi się Ciałem Jezusa, ten zaczyna
„pożerać” ciała ludzi.
Współczesny konsumpcjonizm jest wielkim
poszukiwaniem Ciała Chrystusa. Każde pożądanie ciała kobiety lub ciała
mężczyzny jest objawem pragnienia Boga Wcielonego. Nasycanie się Komunią Świętą
sprawia, że ten głód zostaje święcie przekształcony i zaspokojony. Dzięki temu
ulega diametralnej zmianie postawa serca wobec drugiego człowieka. W miejsce
pożądania pojawia się czysta miłość. Logika „pochłaniania dla siebie” zostaje
zastąpiona przez postawę „ofiarowywania siebie”. Ciało i rzeczy przestają być obiektem
łapczywego pożądania. Serce wypełnia miłujący i pełen wzruszenia zachwyt
nad pięknem ludzkiego ciała i całego stworzenia. Jest to możliwe dzięki
karmieniu swego ciała i duszy Ciałem i Krwią Jezusa, Baranka Bożego.
Samo fizyczne przyjmowanie Komunii Świętej
jednak nie wystarczy. Niezbędne jest duchowe pragnienie i wchłonięcie w siebie
pokarmu Bożego Baranka. Gdy przystępujemy do Komunii Świętej, Jezus pyta:
"Czego szukacie?". Zauważmy, że już przy zwyczajnym odżywianiu się
samo zjedzenie czegoś nie wystarczy. Pokarm musi zostać strawiony i dopiero
odpowiednio przyswojony dostarcza organizmowi życiodajnych substancji. W
wymiarze duchowym odpowiednikiem tego procesu jest postawa wiary, nadziei i
miłości w Jezusa Chrystusa, Pana i Zbawiciela. Niezbędna jest pokorna czystość
serca, rozumiana jako stan szczerego pragnienia zjednoczenia z Bogiem. Taka
postawa duchowa umożliwia naszemu wnętrzu wchłanianie Ciała i Krwi Jezusa,
który jako Baranek Boży przychodzi pod postacią chleba i wina.
Spożywanie Baranka Bożego w Komunii Świętej
pozwala przezwyciężać stan pożądania. Trwałe niebiańskie nasycenie jest darem
Miłości Wcielonej.
Oto Baranek Boży…
Oto Baranek Boży…
18 stycznia 2015 (J 1, 35-42)