No to wyruszamy… Co wydarzy
się? Gdzie dotrzemy? Samotnie czy z kimś?... Mam teraz przed oczami
znamienne wspomnienie… Ruiny Kościoła Najświętszej Maryi Panny w Efezie.
Pierwszy kościół na świecie pod wezwaniem Maryi. Dokładnie w tym miejscu
ojcowie soborowi w roku 431 uroczyście potwierdzili, że Maryja jest Theotokosczyli
Matką Boga. I oto teraz było tutaj zaledwie kilka osób. Zarazem kilkaset metrów
dalej nieustannie sunął potężny tłum turystów, którzy zdążali oglądać
starożytne ruiny Efezu. Uderzający był fakt, że przestrzeń będąca swoistym
„źródłem Maryjnym” znalazła się całkowicie poza horyzontem zainteresowań…
Dzisiaj w kalendarzu mamy pierwszy dzień nowego
roku. Wielu ludzi wyruszy w kolejny etap życia „bez Maryi”. Tak, jak owi
turyści. To wielka strata, gdyż Maryja już "od samego początku"
pragnie każdego wesprzeć w życiowych zmaganiach.
W Efezie istnieje jeszcze jedno bardzo ciekawe
miejsce zwane „Meryemana”, gdzie wedle tradycji przez kilka lat mieszkała
Maryja pod opieką św. Jana. Przybywa tutaj wielu muzułmanów, którzy traktują
Maryję z wielkim szacunkiem, ale tylko jako „Matkę Jezusa”. Wszystko pozostaje
na „poziomie ludzkim”. Niektórzy chrześcijanie podobnie rozumują. Wprawdzie
uznają, że Jezus jest Bogiem i Człowiekiem, ale Maryja jest określana jedynie
jako „postać historyczna”. Nie ma jakichś szczególnych predyspozycji, aby
współcześnie pomagać komukolwiek.
Obok takich postaw pojawiła się także tendencja
„ubóstwienia” Maryi. W niektórych formach pobożności Maryję zaczęto traktować
jako „Dobrą Boginię”, która w obszarze przeżyć jest ważniejsza nawet od Jezusa
i chroni przed „Złym Bogiem Ojcem”. Taka postawa jest przejawem religii
naturalnej. W starożytnym Efezie słynny był kult matczynej bogini, „Wielkiej
Artemidy Efeskiej”. Pomimo „pobożnego powabu”, koncepcja „Maryi Bogini” jest
całkowicie sprzeczna z Ewangelią.
W świetle tych poszukiwań, dzisiejsza
uroczystość jest bezcenną pomocą. Oto w pierwszy dzień nowego roku przeżywamy
Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. Nasza świadomość zostaje
uwrażliwiona na fakt istnienia Maryi, której życie ma wiele cech szalenie
inspirujących. Zarazem Maryja nie jest tylko „Matką Jezusa”, nie jest aż „Matką
Boginią”, ale pokornie pragnie służyć nam jako „Matka Boża”. Jeżeli tak
będziemy postrzegać Maryję, wtedy Jej obecność przyniesie nam bezmiar dobrych
skutków w codziennych zmaganiach.
Ojcowie soborowi w Efezie w roku 431 mocno
zaakcentowali fakt, że Jezus jest jedną osobą, w której są zespolone ze sobą
dwie odmienne natury: ludzka i boska. Maryja dała Jezusowi ciało, zarazem będąc
matką „całego Jezusa, Boga i Człowieka”, a nie tylko „Jego ludzkiej części”.
Dlatego Maryję możemy nazywać Matką Boga. Z prawdy tej wynika, że Maryja nie
będąc Bogiem, ma jednocześnie niepowtarzalną moc wstawienniczą u Boga. Kto nie
czerpie z Maryjnej pomocy, ten traci najcenniejsze źródło orędownictwa.
Św. Łukasz stwierdza: „Maryja zachowywała
wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. Zapis ten rozjaśnia nam
misterium Maryjnego orędownictwa. Otóż serce Maryi jest „duchową przestrzenią”,
gdzie poszczególne sprawy są z wielką wrażliwością dostrzegane i zachowywane.
Zarazem nie jest to tylko „magazyn” chaotycznie nagromadzonych doznań, uczuć i
myśli. Cały „ten zestaw” jest przedmiotem rozważania, które polega na
poszukiwaniu istoty zaistniałych doświadczeń oraz sensu całości zdarzeń i wydarzeń.
Jest to proces poszukiwania wzajemnych relacji, co ostatecznie umożliwia
odkrywanie Woli Bożej.
Maryja słucha Boga i zarazem jako Matka Boża
słucha każdego człowieka. Dzięki temu jest w Chrystusie wspaniałą Pośredniczką
i Orędowniczką, która nasze „chaotyczne wołania” przedstawia Bogu w „wersji
uporządkowanej”. Zarazem pomaga nam przyjąć dar Bożej odpowiedzi. W ten sposób
Maryja jako Matka Boża jest w stanie współcześnie pomagać nam w odkrywaniu i
podejmowaniu Woli Bożej. Kto nie chce „wylecieć” z dobrej drogi, sensownie
zrobi, gdy już od pierwszego dnia nowego roku wyruszy w dalszą życiową podróż
razem z Maryją, Matką Bożą.
1 stycznia 2015 (Łk 2, 16-21)