Perypetie z wiedzą


„Ja wiem wszystko najlepiej”… „Nic mnie nie interesuje”… Oto postawy budzące serdeczne westchnienie współczucia… Człowiek, który zachowuje się jak „wszechwiedzący” lub „wszystko ignorujący”, bardzo krzywdzi własny umysł i serce oraz innych ludzi. Trzeba uważać! Niewłaściwe podejście do wiedzy może stać się przyczyną doczesnych kłopotów i przeszkodą w uzyskaniu wiecznego zbawienia. W tym względzie warto wyróżnić trzy stany duchowe.  

Najpierw jest to „zawiniona ignorancja”.  Człowiek wprawdzie nie uważa się za „mędrca”, ale myślenie i zdobywanie wiedzy traktuje z lekceważeniem. Po co się męczyć studiowaniem literatury fachowej? Po co czytać Pismo Święto? Jezus podszedł krytycznie do braku należytej wiedzy u Nikodema: „Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz?” (por. J 3, 7-15). Sukcesywne pogłębianie fachowej wiedzy i rozumień jest konieczne do należytego wykonywania swego zawodu. Nic nie usprawiedliwia zawinionej niewiedzy, która jest powodem ludzkiej krzywdy: np. źle prowadzona terapia, błędna decyzja urzędu. W sensie duchowym poziom intensywności poznawania jest miarą miłości.  Karmienie się prawdą jest niezbędne, aby miłość w sercu mogła wzrastać. Dlatego, kto kocha Jezusa, będzie zgłębiał  Pismo Święte, aby coraz lepiej poznać ukochanego Pana. Jeśli poważny brak należytej wiedzy jest zawiniony, nie jest to pokora, ale smutne lenistwo.

W drugim przypadku mamy do czynienia z „pyszną wiedzą”.  Człowiek pyszny żyje w przekonaniu, że posiada wiedzę w stopniu doskonałym. Niejednokrotnie jest to żałosna iluzja, gdyż „domniemane mądrości” to tak naprawdę „głupoty własnej roboty”. Ale jest faktem, że niejednokrotnie ludzie szczycący się swymi kompetencjami, rzeczywiście posiadają solidną ilość wiedzy w swej dziedzinie. Ale niestety ma miejsce duchowy upadek, gdyż wiedza jest traktowana jako środek do pysznego wykazywania swej wyższości. Często występuje „naiwna ekstrapolacja”. Chodzi o to, że na podstawie realnej wiedzy w danej dziedzinie, wyprowadzane jest złudne przekonanie o świetnej wiedzy w każdym temacie. Niestety, można być znawcą w pewnej kwestii, a w innych sprawach opowiadać przedziwne głupoty. Najgorzej, gdy wiedza powoduje pychę serca. Pycha zabija miłość i Boga. Dlatego zdarza się, że niektórzy wybitni specjaliści czynią rzeczy okrutne moralnie.  

Najlepiej iść drogą „świętej niewiedzy”. Jest to Boży dar, który polega na połączeniu przekonania „wiem, że nic nie wiem” z solidnym zdobywaniem wiedzy na miarę swych możliwości. Owocem takiej syntezy jest potrzebna wiedza w umyśle i uniżona pokora w sercu. Duch Święty sprawia, że dokonuje się „święta proporcjonalność”: im więcej zdobytej wiedzy, tym więcej miłości, kompetencji i pokory. Wspaniale taki stan opisują słowa Jezusa: „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, kto narodził się z Ducha”. Człowiek, który „narodził się z Ducha” posiada konkretną wiedzę na podstawie nieustannej obserwacji i studiowania. Jest w stanie wiele rzeczy opisać i wyjaśnić, gdyż „słyszy szum”, czyli zna różne fakty i prawidłowości w naturze. Zarazem nie zatrzymuje się na „poziomie przypadków”, ale „chwyta”, że obserwowany „szum” jest konsekwencją „wiatru”.

W języku hebrajskim (i greckim) słowa „wiatr” i „duch” brzmią tak samo: „ruah” („pneuma”). To pomaga zrozumieć, że „człowiek z Ducha” potrafi dostrzec poprzez widzialne znaki niewidzialnego Boga. Tylko Duch Boży, symbolizowany przez wiatr, wie doskonale odnośnie poszczególnych ludzi, rzeczy i zjawisk, skąd pochodzą i dokąd zdążają. Człowiek duchowy pokornie uznaje, że nie potrafi dać ostatecznych wyjaśnień, lecz jedynie poznaje skromniutki wycinek rzeczywistości. Tylko Bóg posiada Wszechwiedzę jako Stwórca wszystkiego. Odnośnie wiedzy, Duch Święty pozwala przezwyciężyć pokusę lenistwa i pychy. Dzięki temu człowiek duchowy zachowuje godność dziecka Bożego, które pokornie i z miłością kontempluje Boga i stworzenie.  

14 kwietnia 2015 (J 3, 7-15)