Klęska i zwycięstwo


Podana pomocna dłoń, a w odpowiedzi po czasie… podłożona noga… Niestety, w życiu zdarzają się takie sytuacje. Dlatego warto duchowo się przygotować. Lepiej być skrzywdzonym, aniżeli skrzywdzić. Lepiej paść ofiarą zła, aniżeli być złoczyńcą. Lepiej być zabitym, aniżeli zabić...

Takie rozumienie nie oznacza pochwały dla przemocy lub życiowej niezaradności i nieroztropności. Wręcz przeciwnie, trzeba robić wszystko, co możliwe, aby uniknąć wszelkich aktów krzywdy, zdrad i zabójstw. Służenie pomocną dłonią i zwracanie uwagi na podstawiane nogi, to ważny element życiowego krajobrazu.  Ale nieraz nawet największe dobro nie jest w stanie powstrzymać „demolujących” zachowań lub niszczących ataków. Powstaje wielka pokusa, aby wziąć do ręki miecz zła i samemu zacząć zadawać raniące, a nawet uśmiercające ciosy.

Najbardziej boli i wywołuje „szok niezrozumienia”, gdy zło jest odpowiedzią na wyświadczone wcześniej dobro. Bywa, że zapłatą za trud i poświęcenie jest niewdzięczność, lekceważenie, a nawet agresywne pretensje i okrutna zdrada. Co więcej, raniącym sprawcą może być osoba z najbliższego kręgu, która zasiada do wspólnych posiłków, w domu lub w pracy. Wszak większość cierpień wiąże się z relacjami, które dotyczą znanych osób. Od „oficjalnego” wroga raczej nie spodziewamy się serdecznej życzliwości, ale od członka rodziny, przyjaciela, współpracownika lub znajomego oczekujemy miłości i wierności, a przynajmniej lojalności i przyzwoitości. Jak się odnaleźć w sytuacji, gdy ma miejsce klęska miłości?  

Konkretne światło daje postawa Jezusa, który w trakcie Ostatniej Wieczerzy wypowiada znamienne słowa: „Kto ze Mną spożywa chleb, ten podniósł na Mnie swoją piętę” (J 13, 16-20). Jest to nawiązanie do Psalmu 41, werset 10. Mowa jest tam o przyjacielu, który zawiódł zaufanie, knując zdradziecki podstęp. Sytuacja taka zaistniała pomimo wcześniejszych wspólnych posiłków, które w mentalności starożytnej były znakiem szczególnej zażyłości i bliskości. Jezus traktuje ten werset jako proroctwo, które dotyczy Judasza. Judasz wszedł do grona najbardziej zaufanych uczniów, którzy stali się Apostołami. Mógł stale spożywać posiłki z Jezusem. Pojawił się także na Ostatniej Wieczerzy. Niestety, wydarzyła się duchowa tragedia. Odpowiedzią na „otrzymany chleb” stała się „podniesiona pięta”. Zwrot ten oznaczał zasadniczo: podstawić nogę, mocno kopnąć, spowodować upadek, zniszczyć. Zwłaszcza chodzi o zmianę zachowania, która staje przeciwieństwem tego, co było wcześniej.  Trafnie obrazuje to reakcja konia, który nagle odwraca się i gwałtownie uderza bezbronnego gospodarza kopytem, pomimo otrzymanego bardzo dobrego obroku.  

Judasz nie potrafił docenić otrzymanego daru miłości. Zamiast wdzięcznie otworzyć swe serce na Jezusa, odwrócił się i zadał śmiertelny cios. W ten sposób utracił błogosławieństwo, które po różnych perturbacjach inni Apostołowie w pełni przyjęli. Ale najważniejsza w tym wszystkim jest postawa Jezusa, który ukazuje właściwą perspektywę postrzegania sensu ludzkich nóg. Mistrz nie odpowiedział kopnięciem na otrzymane kopnięcie. Nogi nie są do tego, aby drugiego kopać. Własne nogi są do służenia, zaś drugiego do obmywania. „Jezus umył uczniom nogi”, wskazując w ten sposób, jak mają postępować. Szczytem służby jest miłość, która wiąże się z oddaniem swego życia. Na Krzyżu przebite nogi Jezusa krwawiły z miłości do każdego człowieka, także Judasza. Ufamy, że ostatecznie wybrał Niebo. Ale nie osądzajmy Judasza. Jego życie to ostrzeżenie. Trzeba uważać, bo każdy z nas może być podobnie zwiedziony przez diabła. Najlepszym sposobem duchowej walki jest pokorne kontemplowanie i naśladowanie Jezusa. 

Chrystus walczył o dobro orężem miłości. Wobec zaistnienia zła pokazał, że lepiej być zdradzonym i zabitym przez człowieka, aniżeli być zdrajcą planu Boga Ojca i zabójcą człowieka. Przecież jako Syn Boży mógł wszystko uczynić. A jednak Boża Mądrość pokazuje taką drogę Miłości, jaką opisuje Ewangelia. Jeśli z Chrystusem umieramy, z Chrystusem zmartwychwstaniemy… 

30 kwietnia 2015 (J 13, 16-20)