Pasterz i życie


Poczucie zagubienia. Wrażenie stania w martwym punkcie. Swoiste zakleszczenie pomiędzy przeszłością i przyszłością. Zamiast radosnych „obłoków życia”, przygnębiające „chmury śmierci”. Oto świat wewnętrznych zmagań wielu ludzi… Dobrze, jeśli człowiek ma odwagę uznać istniejący stan rzeczy. Źle, gdy ma miejsce ucieczka od dręczących dylematów. To powoduje zsuwanie się po równi pochyłej: coraz niżej i coraz bliżej pustki. Tak rozpoczyna się dramat zniewalających nałogów, emocjonalnych uwikłań i wyborów moralnych, sprzecznych z Dekalogiem.  

Najlepsza metoda odnajdywania odpowiedzi na egzystencjalne pytania, to modlitewne wsłuchiwanie się w głos sumienia, w klimacie ciszy i skupienia. Na każdej drodze życia można znaleźć potrzebne miejsce i niezbędny czas. Poprzez sumienie przemawia sam Jezus Chrystus, który mówi o sobie: „Ja jestem dobrym pasterzem (grec. ho poimen ho kalos). Dobry pasterz daje życie swoje za owce” (J 10, 11-18). Dobry pasterz jest kimś, kto prowadzi, ochrania i troszczy się  o życie. Owca może być spokojna, bo jest pod czujną opieką i otrzymuje jasny kierunek odnośnie dalszej drogi. To wielka sprawa bezpiecznie zdążać w dobrą stronę; z radością posuwając się do przodu.

Trzeba podkreślić, że w zacytowanym zdaniu chodzi o dobroć we wszelkich możliwych aspektach i kolorytach. To coś bez porównania więcej niż zwykła ludzka dobroć, która zawsze łączy się z pewnymi obszarami zła. Ponadto „dobry” (kalos) jest tutaj synonimem „piękny”. Piękno wyzwala pragnienie współobecności i nieustannego nasycania się, bez końca. W sercu zostaje wyzwolona światłość, zachwyt i pasja istnienia. Dobro i piękno rodzą życie. Gdy życie jest składane w ofierze, wtedy dokonuje się miłość. Możemy być absolutnie pewni, że  Jezus poprzez to, co nam powie, na pewno udzieli pomocy. On zawsze każdy otrzymany problem traktuje na serio i służy kompetentnym rozwiązaniem.

W autentycznej pomocy zawsze istnieją dwa etapy: diagnoza i terapia. Pierwsza część może być bolesna, ale w promieniach miłości wszystko da się znieść, nawet najcięższe prawdy. Częstym powodem życiowego zagubienia jest odcięcie się od pierwotnych źródeł swej tożsamości, trwanie w błędnych przekonaniach, brak duchowego pokarmu, absolutyzacja wolności. Kto postawi wolność na pierwszym miejscu, bardzo szybko zacznie „kręcić się” wokół siebie, tracąc sens życia. Warto pokornie uznać trudności, które Jezus w sumieniu pokazuje. Dzięki temu możliwa jest skuteczna terapia.

W terapii tej najważniejsze jest to, aby dogłębnie uznać Jezusa jako Pasterza swego życia. Efektem takiej decyzji jest kojące poczucie: „Idę za Kimś Dobrym”. Wtedy nawet jeśli człowiek sam nie widzi dalszej drogi, to jest spokojny, bo wie, że Pasterz tę drogę zna. Przyszłość nabiera jasnych kolorów. Mądra owca zdaje sobie też sprawę, że jak pasterz jest dobry, to zostanie zaatakowany przez wilki i najemników. Ci, którzy chcą pożreć lub wykorzystać owce, są wściekli na pasterza, który je chroni. Jezus, Dobry Pasterz został uśmiercony na Krzyżu jako „zły bluźnierca”. Prawdziwi chrześcijanie to ludzie, którzy nie dali się jednak zwieść temu oszustwu. Niezmiennie wierzą, że Jezus jest Dobrym Pasterzem. Co więcej, teraz jako Zmartwychwstały Pan.

Ufne posłuszeństwo owcy wobec Pasterza daje jej poczucie tożsamości. Ze wszech miar dziękuję Jezusowi, że mam w sobie głęboką świadomość otrzymanego powołania pustelniczego. Kto by chciał skrzywdzić pustelnika, staje do walki z samym Dobrym Pasterzem. Choć jestem nędzną i ubogą owieczką, czuję się bezpiecznie, będąc pod opieką Boskiego Pasterza. Wszak On jest Wiecznym Zwycięzcą piekła, śmierci, szatana i wszelkiego zła. 

Owocem Jezusowej „terapii pasterskiej” jest także doświadczenie wzrastającej pełni życia. Dzieje się tak, gdyż człowiek „przesiąka” Jezusowym Życiem. To rodzi przekonanie: „Moje życie ma sens”. Życie staje się zharmonizowanym i dobrze ukierunkowanym zestawem etapów, które konsekwentnie prowadzą do Niebiańskiej Pełni. Panie Jezu Chryste, Dobry Pasterzu, prowadź…   

26 kwietnia 2015 (J 10, 11-18)