Miłość czy piekło?


Jeśli Boża Miłość istnieje, piekła nie ma… Jeśli piekło istnieje, Bóg nie jest Miłością… Oto podtekst myślowy, który można niejednokrotnie spotkać. Ci, którzy nie uznają istnienia piekła, argumentują, że doskonała miłość nie może skazać kogokolwiek na wieczne męki. Z kolei osoby skoncentrowane jedynie na straszeniu piekłem mają raczej wizję okrutnego Boga, bez Miłosierdzia. Obydwa te ujęcia są bardzo niebezpieczne. Zlekceważenie realności piekła przypomina nonszalancką jazdę po górskiej serpentynie, z myślą: przecież Bóg kocha, więc nie zrzuci do przepaści … Z kolei nieustanne zastraszanie piekłem to chora koncepcja, że Bóg tylko złośliwie podpatruje i jak przyuważy jakąś drobniutką niedoskonałość, to bezwzględnie ukarze, spychając w górską czeluść…  

  Koncepcje te nie odzwierciedlają ewangelicznej prawdy, wedle której jednocześnie istnieje Boża Miłość i piekło. Aby przezwyciężyć pozorną sprzeczność, trzeba najpierw dobrze uchwycić  przyczynę zaistnienia piekła. Bycie w piekle lub niebie jest konsekwencją wewnętrznej postawy człowieka. Bóg zawsze obdarza miłością. Gdy człowiek tę miłość we wnętrzu przyjmuje, wchodzi w stan nieba. Gdy miłość jest uparcie odrzucana, wtedy powstają męki piekielne. 

  Wiele światła daje wypowiedź Jezusa: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać” (por. J 14, 21-26). Słowa te wskazują, że Bóg może zamieszkać w duszy na tyle, na ile jest umiłowany. Obecność Boga jest synonimem nieba. Zarazem nie wystarczy prosta deklaracja: „Chcę być w niebie, i już jestem”. Konieczne jest zachowywanie nauki i przykazań, które daje Jezus. Nie są najważniejsze deklaracje słowne, ale treść wewnętrznego nastawienia. I tu rozgrywa się dramat. Bóg całym sobą pragnie uszczęśliwić, ale człowiek ma moc wybrać „swe lepsze pomysły”. Efektem tego jest pozorne szczęście, które ostatecznie przeobraża się w nieszczęście.

Ważne jednak, aby głębokiego znieprawienia nie  mieszać z pojedynczymi upadkami. Nawet gdy chrześcijanin głęboko żyje z Bogiem, może ulec jakiejś wielkiej pokusie. Gdy jednak szybko uzna swój grzech i pokornie zwróci się do Miłosierdzia, Bóg nawet największe zło przeobrazi w jeszcze większe dobro i obdarzy radością w Duchu Świętym.  

Dobrze procesy te ilustruje zachowanie studentów, którzy nie zdali pierwszego egzaminu (zakładamy, że wszyscy mają niezbędne kwalifikacje intelektualne). Otóż można wyróżnić trzy odmienne duchowe reakcje. W pierwszym przypadku są to studenci, którzy sumiennie studiują. „Porządna firma”. Zarazem są wewnętrznie prawi. Niezdany egzamin jest tutaj epizodem. Wtedy ocena niedostateczna mobilizuje do jeszcze bardziej intensywnej pracy. W efekcie nie jest zaskoczeniem, że  na poprawce studenci ci świetnie odpowiadają i otrzymują nawet bardzo dobre oceny, stawiane z radością. W drugim przypadku niezdany egzamin jest konsekwencją braku wystarczającej pracy. Zasadniczo są dobre chęci, ale potem z realizacją już są poważne problemy. Takie osoby na poprawce nadal wypadają słabo: dostateczna, albo kolejna poprawka.  Ale w końcu egzamin jest zdany. Wreszcie bywają też studenci z trzeciej grupy. Niestety, tutaj jest totalny brak pracy i zarazem poważna nieuczciwość. Na poprawkę osoba taka przychodzi nadal zupełnie nieprzygotowana i wręcz żąda, aby jej zaliczyć. Przy kolejnej poprawce podobnie. Do tego dochodzą różne próby manipulacji. Wykładowca chce pomóc, ale ktoś twardo do końca prezentuje złą postawę. Niestety, wtedy taki student sam siebie skazuje na zakończenie edukacji w danej uczelni. 

W ilustracji tej, pierwsi studenci symbolizują ludzi idących zdecydowanie do nieba, drudzy zaś tych, którzy będą jeszcze potrzebować czyśćca, ale też wejdą do nieba. Ostatnia grupa ukazuje zachowanie ludzi którzy absurdalnie wybierają piekło. Bóg kocha nieskończoną miłością, ale człowiek ten Boży dar uparcie odrzuca.

          Bóg każdego człowieka obdarza nieskończoną miłością i zaprasza do nieba. Tylko od naszego stylu życia zależy to, gdzie ostatecznie się znajdziemy… 

4 maja 2015 (J 14, 21-26)