Wiara i świat


Prześladowania, powodujące ból i ciche umieranie. Zachowania, które wyrażają pogardę i chęć unicestwienia. Działania, które usiłują odebrać podstawowe prawa i poczucie ludzkiej godności…

Tak! Kto został zaproszony przez Jezusa do wspólnej drogi i ufnie podjął to zaproszenie, będzie doświadczał krzyżującego cierpienia. Jest to konsekwencja potężnej duchowej walki. Świat, poprzez konkretnych ludzi, bezpardonowo atakuje człowieka wierzącego. Usiłuje go upodlić i zniszczyć. Chodzi tu o świat rozumiany jako zestaw sił wrogich Chrystusowi i Jego nauce.  Linia podziału pomiędzy "światem bez Jezusa" i "wiarą w Jezusa" przebiega pomiędzy ludzkimi sercami. Najważniejsze jest to, co istnieje w konkretnym ludzkim wnętrzu. Jezus powiedział: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem”. Człowiek jest wierzący na tyle, na ile rzeczywiście podąża drogą Prawdy, Miłości i Życia. Podstawą nie są zewnętrzne deklaracje, ale wewnętrzne zjednoczenie z Jezusem. Kto ufnie otwiera się na Boży głos w sumieniu, powinien być przygotowany na frontalny atak ze strony świata. Co jest ostrzem tej złowrogiej napaści? Na czym polega specyfika świata?

Otóż świat zatrzymuje się jedynie na poziomie zewnętrzności. Nie ma tu duchowej bliskości. Życie wewnętrzne nie jest brane na serio pod uwagę. Ewentualnie jest traktowane jako zagrożenie, które trzeba wyeliminować. Dla świata najważniejsze jest sprawowanie władzy i możliwie największa inwigilacja. Jeśli coś przynajmniej sprawia pozór nieuchwytności, zaczyna budzić niepokój i lękliwą nienawiść. Ideałem jest sytuacja, gdzie absolutnie wszystko jest utrzymywane pod kontrolą. Wtedy świat czuje się bezpieczny, gdyż może nadal trwać w stworzonej przez siebie iluzji bycia panem, któremu inni jako niewolnicy powinni służyć. Ludzie światowi lubują postrzegać siebie jako tych, którzy promieniują dobrocią i miłością. Ale tak naprawdę dewastują piękno tych wartości. Świat rozumie miłość jako prawo do własności. „Gdybyście byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność” (J 15, 18-21). Negowane jest prawo do niezależności. Jest to okrutny proces pochłaniania, aby nasycić swą żądzę posiadania i podporządkowania.  Przy czym celem zawładnięcia są nawet myśli i pragnienia.  Kto ośmiela się mieć własne plany i dążenia staje się podejrzanym nieprzyjacielem, którego trzeba jak najskuteczniej okiełznać i sobie podporządkować lub unicestwić.

Świat nie boi się pozornej wiary. Wszak sam nieustannie nurza się w bałamutnych pozorach. Ludzie udający wiarę są nawet bardzo przydatni dla świata i przez niego „miłowani”. Z ich pomocą można bowiem obłudnie demonstrować poparcie dla wiary, zarazem nie doświadczając żadnego realnego zagrożenia, gdyż tak naprawdę tej wiary nie ma. Ale prawdziwa, żywa wiara w Jezusa jest odbierana przez świat jako śmiertelne zagrożenie. Oto bowiem na horyzoncie pojawia się Nieskończona Miłość, nad którą nie można zapanować. To rodzi konsternację, odrazę i zagubienie. Miłość bowiem ściśle łączy się z bliskością i realnym spotkaniem. Jest to serdeczna troska o drugiego. Człowiek światowy kompletnie nie odnajduje się w przestrzeni takich wartości. Serdeczna bliskość i duchowe wsparcie, to dla niego jakiś kosmiczny abstrakt. On uznaje tylko siłowe panowanie, przy pomocy którego buduje swe bezpieczeństwo. Świat pozostaje jedynie na poziomie zewnętrzności i przemocy.

Dlatego człowiek wierzący zawsze będzie prześladowany, poniżany i ośmieszany. Ostatecznie chodzi o unicestwienie. Świat bowiem sądzi, że jeśli zabije wierzącego, to tym samym definitywnie zakończy określony problem. Ale prawda jest inna: „Krew męczenników jest posiewem nowych chrześcijan”.  Bóg jest miłością. Dlatego nikt jej nie zabije. Miłość Chrystusowa jest zupełnie inna od światowej. Dla Jezusa miłować, to dawać prawo wolności. Kochać, to wspierać człowieka w jego niepowtarzalnej życiowej drodze. To nie jest zniewalające posiadanie, ale wyzwalające obdarowywanie.  Dlatego nawet najpotężniejszy zewnętrzny atak świata nie jest w stanie unicestwić miłości, wolności, prawdy i życia, którymi Jezus wypełnia wnętrze człowieka prawdziwie wierzącego.

Jezu Chryste, z Tobą zawsze i wszędzie… 

           9 maja 2015 (J 15, 18-21)