Maryja jest świadkiem Bożego Miłosierdzia. Jest
to możliwe dzięki jej wielkiej pokorze. W wieczornej modlitwie Kościoła, w
nieszporach, każdego dnia odmawiany jest tekst „Magnificat”. To wspaniała
okazja, aby kontemplować rzeczywistość dobrze przeżywanej pokory. Otóż Maryja w
scenie Zwiastowania wypowiada radosne słowa: „Wielbi dusza moja Pana”. W tym
wersecie wyrażone jest uwielbienie Boga. Maryja potrafiła dostrzec
bezmiar otrzymanej łaski. Uświadomiła sobie, że będzie Matką Zbawiciela.
Przyjęła to jako bezinteresowny i darmowy dar Bożego Miłosierdzia. W ten
sposób, inspirowana przez Ducha Świętego, uniknęła dwóch niebezpiecznych
pułapek. Pierwszą z nich można określić mianem pychy, zaś druga dyskretnie
skrywa się pod postacią fałszywej pokory.
Pycha polega na tym, że człowiek tylko sobie
przypisuje czynione dobro. Pyszałek siebie uważa za ostatecznego autora i
właściciela posiadanych dóbr. W niepamięć odchodzi fakt, że to Bóg jest
Stwórcą, który umożliwił zaistnienie określonych zdolności lub aktualnie
posiadanych zdobyczy materialnych, intelektualnych, moralnych i duchowych.
Smutne, gdy np. właściciel dobrze prosperującej firmy stawia się na piedestale
i traktuje z lekceważeniem tych, którym wiedzie się znacznie gorzej. Jakże
bolesne, gdy ktoś szczyci się wysokim stanowiskiem i chlubi się faktem,
że od jego decyzji zależy „być albo nie być” wielu ludzi. Pycha ujawnia
się także w wymiarze intelektualnym, gdy własny pogląd jest zawsze najlepszy i
wszyscy ludzie dokoła są traktowani jako głupsi. Wreszcie pyszna postawa może
wystąpić także u osoby głęboko zaangażowanej w problematykę duchową. W
Ewangelii mocnym tego przykładem są faryzeusze. Własną modlitwę i życie duchowe
traktowali jako argument do wynoszenia się ponad innych. Nieraz ktoś
podejmujący współcześnie popularne modlitwy naśmiewa się z prostej i
pozbawionej spektakularności modlitwy starszych osób w kościele. W każdym z
tych przypadków w sercu pojawia się pyszny śpiew: „Wielbi dusza moja siebie
samego”.
Oprócz pychy może pojawić się także tzw.
fałszywa pokora. Na czym polega? Otóż tym razem człowiek zewnętrznie nie
szczyci się danym darem lub nawet nie potwierdza jego istnienia. Jednak
wewnętrznie przeżywa podobnie jak człowiek pyszny. Np. ktoś ma piękny głos,
lecz mówi, że nie ma talentu wokalnego; tak naprawdę jednak uważa się za „super
śpiewaka”. Często fałszywa pokora pojawia się w sytuacjach pochwał. Po dobrym
czynie pada dobre słowo pochwały ze strony drugiego człowieka. Wówczas pojawia
się zaprzeczenie, aby tak naprawdę uzyskać efekt jeszcze bardziej wzmocnionej
pochwały. Specyfiką takiej postawy jest zewnętrzny brak potwierdzenia
posiadanego dobra, przy jednoczesnym wewnętrznym przypisywaniu go sobie. Jest
to swoiste wypowiadanie ustami: „Nic nie mam”. Natomiast w sercu rozbrzmiewa:
„Wielbi dusza moja siebie”. A jak zachowywała się Maryja?
Otóż Maryja w pełni uznaje fakt, że będzie Matką
Boga. Otwarcie potwierdza, że Wszechmocny uczynił jej wielkie rzeczy. Stwierdza
proroczo, że będzie wychwalana przez całe wieki. Nie ma tu cienia fałszywej
pokory. Potwierdza uczciwie zaistniałą rzeczywistość. Patrząc powierzchownie,
można odnieść wrażenie, że takie zachowanie nosi znamiona pychy. Wątpliwości
jednak rozprasza wyraziste oddanie chwały Bogu. Dziękując za otrzymane dobra,
Maryja w absolutny sposób uznaje, że są one bezinteresownym darem Boga. Nie
oddaje chwały sobie, ale Bogu jako jedynemu Stwórcy. W ten sposób Maryja stała
się pięknym świadkiem prawdy: o otrzymanym darze i rzeczywistym Dawcy. To
autentyczna i zdrowa postawa pokory. Jest to szczere uznanie własnej ludzkiej
niemocy i zarazem głębokie uniżenie wobec wszechmocy Bożego Miłosierdzia.
Maryjo, wspieraj nas, abyśmy dostrzegali
otrzymane od Boga dobra materialne i duchowe. Pomagaj nam zrozumieć, że nawet
najmniejsza drobina dobra jest przejawem darmowego daru Bożego Miłosierdzia.
Niech nasze serca każdego dnia wypowiadają proste i szczere: „Wielbi dusza moja
Pana, bo wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”…
15 lipca 2015 (Mt 11, 25-27)