Ku dobru w prawdzie


„Prowadzę dobre życie” oto przekonanie, które pragniemy nosić w naszych sercach. Dążenie do posiadania dobrego obrazu siebie wzrasta, gdy duże znaczenie odgrywają racje religijne. Wszystko jest w porządku, jeśli towarzyszy temu gotowość do pokornego uznawania prawdy o rzeczywistym stanie rzeczy. Chrześcijanin, idący drogą świętości, żyje ze świadomością: „Pragnę być dobry, ale wciąż popełniam grzechy”…

 Niestety, wielki dramat polega na tym, że bardzo często trudna prawda jest starannie ukrywana i spychana do podświadomości. Istnieje szereg mechanizmów, które są uruchamiane, aby wytworzyć iluzję swej doskonałości. Problem komplikuje fakt, że człowiek świadomie nie chce okłamywać siebie. Gdyby tak było, już w punkcie wyjścia dobry obraz siebie byłby burzony poprzez dostrzegane samo-okłamywanie. Stąd,  aby trwać w poczuciu swej nieskazitelności, generowana jest także iluzja: „Staję w prawdzie i stwierdzam, że jestem dobry”.

Sumienie jednak zawsze daje znać, gdy Dekalog jest łamany. To wyzwala konieczność uciszenia głosu sumienia, aby uzyskać dobre samopoczucie. Paradoksalnie, im poważniejsze nieuznane zło zaistnieje, tym bardziej człowiek będzie dążył do wykreowania poczucia: „Jestem dobry”. W sumie ten proces intensyfikacji zakłamania odzwierciedla swoistą „logikę znieprawienia”. Skoro sumienie wydaje coraz głośniejszy sygnał alarmowy na skutek moralnego staczania się, tym bardziej mocny musi być „sygnał tłumiący”, gloryfikujący jakieś mniejsze dobro. Ta gloryfikacja ucisza sumienie i stwarza iluzję: „Jestem dobrym człowiekiem”.   

W skrajnej wersji można to było zaobserwować u niektórych oprawców w obozach koncentracyjnych. Będąc w obozie, wydawali decyzje, których konsekwencją było palenie ludzi w piecach krematoryjnych. Wracając do domu, byli pełni czułości wobec swoich bliskich. Serdeczna zabawa z własnym dzieckiem uciszała krzyk sumienia, jaki w głębi powstawał na skutek krzywdy wyrządzanej tysiącom innych dzieci. Ten mechanizm niezmiennie jest stosowany. Można nieuczciwie traktować ludzi, wręcz wykorzystywać i eksploatować, a potem część zysku przeznaczać na cele charytatywne. Udzielona pomoc staje się wtedy środkiem do tego, aby żyć w przekonaniu o byciu „szlachetnym dobroczyńcą”. Bywa też, że brak troski o bliskich w domu jest kompensowany przez „wielką dobroć” dla obcych osób. Wówczas często słyszane słowa „jaki dobry człowiek” skutecznie uśmierzają wyrzuty sumienia powodowane łamaniem Dekalogu w domu.

W kulturze materialistycznej częstym zastępnikiem są prezenty, które mają na celu ukryć wyrządzone zło lub zwykły brak miłości w postaci wspólnie spędzonego czasu w rodzinie. Kupienie czegoś nie jest wtedy tak naprawdę motywowane troską o obdarowanego, ale stanowi środek do uciszenia sumienia i zyskania dobrego samopoczucia: „Nie jestem zły, jestem dobry”.    

Warto zwrócić uwagę na przypadki, gdy zrealizowanie jakiś drobnych wymogów jest szczególnie celebrowane i przeżywane jako dowód koronny posiadanej wrażliwości duchowej. Dbałość o szczegóły jest moralnie czysta tylko wtedy, gdy uprzednio serce wypełnia głęboka miłość do Boga. Niestety, niejednokrotnie koncentracja na szczegółach jest tylko maską, która zakrywa brak wypełniania fundamentalnych wymogów moralnych. Uczeni w Piśmie i faryzeusze byli dumni z siebie, że skrupulatnie oddają dziesięcinę nawet  z najdrobniejszych ziół (por. Mt 23, 23-26). Chciałoby się rzec: „moralne szczyty umiłowania Prawa”. Ale Jezus tymi „szczytami” nie był zachwycony, stwierdzając krótko: „obłudnicy”, „pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę”.  

Tak! Często, kto „przecedza komara, jednocześnie połyka wielbłąda”. Koncentracja na zupełnie drugorzędnej sprawie staje się podświadomą formą ucieczki od podjęcia pierwszoplanowej kwestii. Od skrupulatnego zachowania jakiegoś prawnego lub liturgicznego przepisu ważniejsze jest przestrzeganie zasad sprawiedliwości, postawa miłosierdzia i autentyczna wiara. Od zewnętrznej wielkości dzieł, bez porównania ważniejsza jest czysta intencja we wnętrzu. Kto chce być zbawiony, niech dba przede wszystkim o czystość serca. Jest to szczere dążenie do Boga, pragnienie dobra, życie w prawdzie i gotowość do nieustannego nawracania się… 

25 sierpnia 2015 (Mt 23, 23-26)