Wiele do myślenia daje postawa niektórych
starszych mnichów, emanujących świętością i mądrością. Biorąc pod uwagę wiek, są
już w okresie czcigodnej starości. Oczywiście mają za sobą wszystkie etapy
mniszej formacji i wielki bagaż życiowych doświadczeń. Ale pomimo tego
często podkreślają, że są dopiero w nowicjacie, u początku nabywania trudnej
umiejętności bycia mnichem . Nie kreują się na uczonych nauczycieli, ale raczej
prezentują postawę początkujących uczniów. Św. Charbel, mnich i pustelnik
najwyższych lotów, do końca życia uważał się za nowicjusza.
Podobnie wybitni specjaliści, i zarazem ludzie o
wielkiej klasie duchowej, sprawiają wrażenie, że nie są „wielkimi mistrzami”,
ale zaledwie „nieudolnymi praktykantami”. Punktem odniesienia nie jest dla nich
własny ograniczony rozum i nabyte wielorakie umiejętności, ale Nieskończona
Mądrość. Zarazem znamienny jest fakt, że wielcy ludzie chętnie uczą się
od innych, przyjmując pokorną postawę ucznia, który pragnie poszerzyć swe
dotychczasowe horyzonty.
Niestety o wiele częściej spotykamy się z
„nauczycielskim” stylem zachowania. Nieraz zdarza się, że ktoś przeczyta jedną
książkę i już się uważa za wielkiego znawcę w danej dziedzinie. Ale nawet gdy
pewna specjalistyczna wiedza rzeczywiście jest, niezmiennie istotę problemu
stanowi mentorskie uzurpowanie sobie prawa do bycia „nauczycielem” i
przewodnikiem. Taki człowiek ma przekonanie, że „wie najlepiej” i z tego
tytułu rości sobie prawo do pouczania i „oświecania” innych, głupszych od
siebie. Występuje tu chora ambicja bycia „wyższą elitą”, której „niższy lud”
powinien się podporządkować .
Takie wysokie mniemanie o sobie mieli uczeni w
Piśmie i faryzeusze. Ale Jezus zdecydowanie zakwestionował ich przywódczą rolę,
stawiając pewnego razu retoryczne pytanie: „Czy może niewidomy prowadzić
niewidomego?” (por. Łk 6, 39-42). Głównym motywem takiej surowej oceny była ich
niezdolność do odczytania znaków zbliżającego się królestwa Bożego. Oczywiście
Jezus nie krytykował funkcji nauczyciela jako takiej, ale wskazał na
„nauczycielską pokusę”. Rdzeniem tej pokusy jest nacechowana pychą chęć
prowadzenia innych, przy jednoczesnym braku posiadania niezbędnych
kompetencji. W tym kontekście Jezus wypowiedział znamienne zdanie, które
dowartościowuje „powołanie nauczycielskie” zarazem pokazując, w jaki sposób
stać się dobrym nauczycielem. „Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy,
dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel”. Sformułowanie to
nawiązuje do powszechnej w czasach Jezusa metody dydaktycznej na zasadzie
mistrz-uczeń. Raczej nie było książek, więc uczeń mógł maksymalnie zyskać tyle
wiedzy, ile otrzymał od nauczyciela. Ale ważniejsza od samej wiedzy była
mądrość życia, możliwa do nabycia jedynie poprzez pokorną obserwację swego
mistrza. W tym sensie doskonałym nauczycielem jest Jezus Chrystus, u
którego Apostołowie uczyli się poprzez codzienną obserwację, jak żyć Dobrą Nowiną.
Podobnie wyglądała metoda pracy na pustyni.
Człowiek może stać się dobrym nauczycielem
dopiero wtedy, gdy wcześniej potrafi być pokornym uczniem i potem w sercu tym
uczniem na zawsze pozostaje. Zauważmy, że sam Jezus Chrystus nieustannie
podkreślał, że nie mówi od siebie, ale jedynie przekazuje to, co otrzymał od
Ojca. Pozostaje jeszcze kwestia bycia dobrym uczniem. Otóż uczeń powinien
szanować swego nauczyciela, pokornie i ufnie słuchać oraz posłusznie wykonywać
polecenia. Priorytetowe znaczenie ma uważna obserwacja i wola uczenia się. To
niezbędne warunki, aby praca miała sens i mogła przynosić dobre owoce.
Z całego serca jestem wdzięczny Jezusowi, że
pomimo mych mikroskopijnych zdolności mogę być przynajmniej
Jego ostatnim uczniem w Szkole Ewangelii. Zgodnie z sumieniem,
zamieszczam tutaj me nieporadne „pustelnicze zapiski” z codziennych spotkań z
Największym Nauczycielem. Wdzięczny jestem także wszystkim „czcigodnym
nauczycielom”, którzy pomagają mej tępej głowie i twardemu sercu nieco lepiej
zrozumieć i przyjąć słowo jedynego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Cieszę
się, jeśli choć jedno zamieszczone tu słowo będzie od czasu do czasu komuś w
życiu pomocne…
11 września 2015 (Łk 6, 39-42)