Pierwsze i ostatnie miejsce


Dążenie do bycia pierwszym… Oto jedna z cech charakterystycznych mentalności światowej. Wielkie ilości energii są zużywane, aby uzyskać  jak najlepsze miejsce. Wielkość  sukcesu traktowana jest jako miara wartości człowieka.  Zwycięzca jest wychwalany, zaś przegrany skazany jest na obojętność, a nawet lekceważenie.  Przebywanie w świecie niesie wielkie niebezpieczeństwo przejęcia tych „reguł pierwszeństwa” także przez chrześcijan.

Jezus zaprasza jednak do podjęcia zupełnie innej logiki: „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (por. Łk 14, 1.7-11). W tym świetle Mistrz udziela praktycznych sugestii i daje konkretne wskazania jak postępować. Nie jest dobrze z własnej woli zajmować pierwsze miejsce, gdyż można je ze wstydem utracić. Sytuacja ulega diametralne zmianie, gdy człowiek dyskretnie zajmuje ostatnie miejsce. Wtedy istnieje możliwość, że ktoś powie: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”.

Dążenie do pierwszego miejsca jest zgubnym procesem. W wymiarze międzyludzkim oznacza to wejście w stan chronicznego stresu, niezadowolenia i lęku. Najpierw jest obawa, czy uda się osiągnąć szczyt. Potem jest jeszcze większy strach, aby nie utracić najwyższego miejsca. Pewien dziennikarz napisał świetny cykl artykułów, za który otrzymał bardzo prestiżową nagrodę. Przez chwilę mógł się cieszyć odniesionym sukcesem. W danym roku został najlepszym dziennikarzem. Potem jednak zaczęły napływać  paraliżujące  fale, które okazały się wyniszczające nawet dla organizmu fizycznego. Istota problemu polegała na tym, że zaczął obawiać się, że kolejne artykuły nie osiągną już poziomu, za który otrzymał nagrodę.

Tak! „Pierwsze miejsce” może stać się przekleństwem. Można mówić  wtedy o podwójnym lęku. Pierwszy z nich łączy się z obawą, że odniesiony sukces nie zostanie już powtórzony. Drugi dotyczy osób, które mogą odebrać uzyskane trofeum.  Największe wiatry wieją na szczytach.

Propozycja Jezusa oznacza całkowicie odmienny sposób rozumowania, który jest głęboko wyzwalający. Jeśli dobrowolnie zajmuję „ostatnie miejsce”, wtedy nie mam nic do stracenia; ewentualnie mogę tylko zyskać. Przy czym ważne, aby prawidłowo interpretować obietnicę o przejściu na wyższe miejsce. W realiach zapędzonego świata  zajęcie ostatniego miejsca  może oznaczać, że nikt na to nie zwróci uwagi. Co więcej, możliwa jest reakcja lekceważenia i poniżenia, a nie „wywyższenia”.  Najsmutniejsze, gdy rezygnacja z walki powoduje poważne trudności  egzystencjalne w doczesności. Świat charakteryzuje się pędem, aby poprzez pierwsze miejsce mieć jak najwyższy standard życia. Trzeba pamiętać, że Bóg wszystko widzi. W ten sposób dochodzimy do relacji Bóg-człowiek. W tym świetle tym większe człowiek otrzyma błogosławieństwo, im większa  będzie rezygnacja. Jest to związane ze sposobem działania łaski nadprzyrodzonej. Jeśli człowiek jest wypełniony sobą, wówczas Bóg nie może nasycać swą uświęcającą obecnością. Gdy dusza pokornie zajmuje najgorsze miejsce, wtedy Bóg jest tajemniczo przyciągany. Owocem tego jest powiększająca się obecność Boga w sercu . A przecież Bóg jest ponad wszelkim stworzeniem. Tak więc dzięki uniżeniu człowiek zostaje wywyższony. Te procesy duchowe działają już na ziemi. Ale pełnia prawdy objawi się dopiero w Wieczności.

Jeśli człowiek nie pozostaje w żywej relacji z Bogiem, wówczas będzie bardzo  trudno zrezygnować z walki o pierwsze miejsce. Gdy człowiek odrzuca Boga, wtedy sam usiłuje być „najwyższym bogiem”. Daje o sobie znać pycha, która trwa w iluzji samowystarczalności. Z kolei zażyłość z Bogiem powoduje niejako samoczynne wyzwalanie od pokusy pierwszych miejsc. Przestają być one atrakcyjne, gdyż dusza karmi się Bożymi darami. Uzyskanie pierwszego miejsca przestaje być uważane jako konieczne, aby zyskać potwierdzenie swej wartości. Bez porównania cenniejsza jest bowiem prawda o byciu „umiłowanym dzieckiem” Boga.

Jeśli ktoś piastuje „pierwsze miejsce”, wielką mądrością jest  postrzeganie siebie jako tego, który  zajmuje „ostatnie miejsce”. Jest to duchowa pomoc, która chroni serce przed złem pychy i otwiera poprzez pokorę na wywyższające Boże obdarowanie.  

31 października 2015 (Łk 14, 1.7-11)