W jakim kierunku podążamy przez życie?...
Dzisiejsza Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, jest świetną
okazją, aby tę kwestię głębiej przemyśleć. Dzięki temu będziemy mogli z nowym
zapałem kontynuować dotychczasową dobrą drogę; ewentualnie dostrzeżemy
konieczność wycofania się ze „ślepej uliczki”, w którą zabrnęliśmy.
Istnieją dwa fundamentalne zaangażowania, całkowicie odmienne…
W pierwszej opcji celem jest jak najlepsze
urządzenie się w świecie doczesnym. Priorytetową wartością jest tutaj
maksymalna korzyść. Prawda jest na usługach realizowanego doraźnie celu. Nawet
w relacjach z najbliższymi osobami dominuje tu chęć podporządkowania sobie
drugiego oraz postawa, aby zawsze „moje było na wierzchu”. Codzienność opiera
się na wielu iluzjach i mitach, które zyskują rangę „twardej rzeczywistości”.
Wszystko rozgrywa się na poziomie zewnętrznym, bez wsłuchiwania się w
głos sumienia. Pomimo pozorów siły, w głębi bardzo mocno oddziałuje lęk. Jest
to podświadomy lęk, aby nie ujawniła się rzeczywista prawda, która została
zastąpiona przez „prawdę użytkową”, przydatną dla korzystnego załatwienia danej
sprawy. Człowiek światowy często posługuje się także przemocą; najczęściej
słowną, choć i także fizyczną. Efektem tego jest lęk przed zemstą i przed
„silniejszym”. Ponadto ciągle istnieje widmo utraty dóbr, które zostały dotąd
zdobyte. Bóg nie jest obecny lub jest sprowadzony do poziomu automatu, który ma
spełnić „moje oczekiwania”. To powoduje, że człowiek sam zaczyna
zachowywać się jak król, który własnymi siłami nieustannie walczy o zachowanie
lub powiększenie posiadanych terytoriów.
Drugie podejście do życia wygląda zupełnie
inaczej. Tym razem centralne miejsce zajmuje Chrystus, który jest traktowany
jako Król. Co to znaczy? Odpowiedź daje sam Jezus, między innymi w rozmowie z
Piłatem (por. J 18, 33-37). Dla Piłata bycie królem jest tożsame z posiadaniem
konkretnej władzy polityczno-militarnej. Aby uniknąć nieporozumień, Jezus
dokonuje bardzo ważnego rozróżnienia. Wskazuje, że istnieje także królowanie w
odmiennym sensie: „Królestwo moje nie jest z tego świata”. Jest to
królestwo w znaczeniu duchowym i religijnym, gdzie fundamentalne znaczenie ma
prawda obecna we wnętrzu. „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na
świat, aby dać świadectwo prawdzie”. Jezus jest Królem, czyli udziela
daru prawdy, która może być odkryta w sumieniu. Dotyczy ona Boga, człowieka i
tego wszystkiego, co służy zbawieniu. Chrystus ofiarowuje prawdę na zasadzie
świadectwa, pełnego miłości, a nie poprzez akt przemocy i przymuszania. Nie
stosuje także logiki utylitarystycznej. Znaczy to, że korzyść nigdy nie jest na
pierwszym miejscu, lecz stanowi jedynie ewentualny owoc i skutek podjętej prawdy.
Jeśli chcemy, aby Jezus był rzeczywiście naszym
Królem, wypełniajmy Jego wyraziste wskazanie: „Każdy, kto jest z prawdy, słucha
mojego głosu”. Oto konkretny drogowskaz. Jesteśmy zaproszeni, aby odważnie
wsłuchiwać się w głos wnętrza. Dzięki temu będziemy mieli coraz lepszą
świadomość obiektywnej prawdy, która pozwala opierać się na rzeczywistych
faktach, a nie na iluzorycznych mitach. Wówczas znika (lub przynajmniej
zmniejsza się) lęk, którego głównym źródłem jest wyobraźnia „strasząca” tym,
czego tak naprawdę nie ma. Ponadto na skutek braku stosowania przemocy nie
odczuwamy obawy, że padniemy ofiarą zemsty za popełnione zło i kłamstwo.
Zarazem w kontekście ewentualnego „ataku na niewinnego”, mamy pewność, że
zostaniemy obronieni przez Jezusa-Prawdę. Chodzi tu o pokój serca. Nawet gdyby
jakiś ludzki sąd tego świata niesłusznie nas skazał, nie zadręczamy się tym,
gdyż liczy się dla nas tylko Sąd Boży. A skoro jesteśmy w prawdzie, to ze
strony Boskiej prawdy możemy spokojnie oczekiwać Nieba, bez lęku.
Warto pamiętać, że prawda jest tym, co stanowi
najlepszą ochronę w wielorakich zmaganiach. Tylko dzięki niej może
zaistnieć i prawidłowo rozwijać się autentyczna miłość, przeniknięta czystym
pięknem.
Jezu Chryste, Królu Wszechświata, nasycaj nasze
serca Bożą i ludzką prawdą…
22 listopada 2015 (J 18, 33-37)