Powaga konsekwencji


Brak dostrzegania niszczących konsekwencji swoich działań… To przerażająca głupota i straszny grzech.  Dokonuje się wtedy wielka tragedia, która  dotyczy zarówno życia doczesnego, jak i wiecznego. Nasuwają się dwa wyraziste obrazy,  które pomagają lepiej uświadomić sobie powagę tego typu problemu.

Najpierw jest to drzewo z kilkoma owocami, które  pochylone jest nad przepaścią. Głupiec wchodzi na to drzewo i cały jest wpatrzony w kilka owoców, które są u samego końca. Wspina się coraz bardziej, nie widząc, że korzeń u nasady wychodzi z gleby i całe drzewo coraz bardziej ugina się pod ciężarem. Gdy już następuje bardzo mocne pochylenie, człowiek ślepo wpatrzony w owoce, spokojnie mówi do siebie: „Będzie dobrze. Korzeń wytrzyma. Nawet łatwiej w poziomie dojść…”. W pewnym momencie następuje suchy trzask i wszystko spada do przepaści… Następuje tragedia, której można było  uniknąć.  Wystarczyło pokornie uznać, że sytuacja jest bardzo niebezpieczna i zejść z pochylającego się drzewa. Niestety w życiu jest wiele przypadków ludzkiej pychy i  głupoty, co powoduje grzeszne i niszczące konsekwencje. Dlatego niezwykle ważne, aby pamiętać o pokorze i nieustannej konieczności nawracania się. Kto jest przekonany, że wszystko wie najlepiej i nic nie musi zmieniać, marnie skończy. Bezwzględną konsekwencją pychy jest upadek. Ważne, aby nie dopuszczać do zaawansowania tej duchowej choroby. Zagnieżdżający się w duszy grzech jest jak słup soli, który przytłacza i paraliżuje (por. Łk 17, 26-37). Coraz trudniej wtedy nawrócić się ze złej drogi na dobrą.  Bolesne konsekwencje mają miejsce już na ziemi. Ale największa tragedia dotyczy wieczności.

Życie doczesne skutkuje określonym życiem wiecznym. Konsekwencje będą bezwzględne. Stwierdzenie to w żaden sposób nie staje w sprzeczności  z prawdą o Bożym miłosierdziu. „Ręce  Miłosierdzia” pozostają niejako związane wobec ludzkiej wolności. Nawet Bóg nic nie może zrobić, jeśli człowiek uprze się przy swej głupocie i popełnianym grzechu. Nasuwa się drugi obraz. Jest to  bardzo mocna ilustracja, ale i tak w niewielkim tylko stopniu oddaje przerażającą dramaturgię. Człowiek, który opiera  się na swej głupocie  i odrzuca Bożą mądrość, przypomina kogoś, kto zakłada  sobie  na szyję pętlę. Uśmiercające konsekwencje  nie są doraźnie w pełni odczuwane i widziane, gdyż pod nogami stoi podnóżek, którym jest ślepe dążenie do jakichś dóbr doczesnych bez Boga. Pozornie, wszystko wydaje się być w porządku. W momencie śmierci podnóżek zostanie jednak usunięty i wtedy człowiek zawiśnie. Zniknie cała doczesna podpora. Aż dreszcze  przechodzą. Istnieje jeszcze pewna nadzieja, że człowiek w końcu uzna swą głupotę. Wtedy lina zostanie przecięta i po odbyciu czyśćca zbawienie będzie możliwe. Jeśli to ostateczne pokorne stanięcie w prawdzie nie nastąpi, wtedy konsekwencją będzie piekło, wieczne skazanie się na „bycie powieszonym”. Wieczne męki to konsekwencja odrzucenia Bożej Mądrości i Miłosierdzia. 

Sytuacja wygląda radykalnie odmiennie, gdy za życia człowiek stąpa po „świętej ziemi”, którą jest Eucharystia i słowo Boże.  W momencie śmierci dobra te nie zostaną usunięte, ale nadal będą trwały, bo Chrystus niezmiennie będzie obecny. Co  więcej, doczesna zasłona opadnie i  ukaże się cały wspaniały blask Jezusa realnie obecnego w Eucharystii i w słowie Bożym.  Tym razem będzie to uszczęśliwiająca konsekwencja „ziemskiego fundamentu”, którym był Jezus. Chrystus przestrzega odnośnie ostatniej chwili życia doczesnego: „Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony”. Znaczy to, że jeden człowiek doświadczy niebiańskich konsekwencji, będąc wzięty przez Jezusa, zaś drugi pozostanie w stanie piekielnym, bez Jezusa. Wszystko zależy od tego, jaki będzie stan duszy. Stan ten jest konsekwencją dobra i zła,  które miało miejsce w życiu na ziemi.

Panie, chroń nas przed głupotą. Panie, udzielaj mądrości, abyśmy nieustannie z pokorą nawracali się... 

13 listopada 2015 (Łk 17, 26-37)