Modlitwa o powołania kapłańskie… Jest bardzo potrzebna we współczesnym świecie. Bóg niezmiennie powołuje do kapłaństwa, ale jest wiele różnych barier, które utrudniają lub wręcz uniemożliwiają podjęcie tego zaproszenia. Kapłan jest narzędziem, przy pomocy którego Chrystus przychodzi w Eucharystii i w sakramencie pojednania. To dwa unikatowe dary w doczesności, które zarazem otwierają drogę do szczęśliwej wieczności. Nawet najbardziej święty człowiek, ale nie mający święceń kapłańskich, nie jest w stanie obdarzyć pełnią Bożej obecności w Eucharystii oraz odpuszczeniem grzechów. Dlatego szatan dąży do tego, aby maksymalnie zmniejszyć liczbę kapłanów. Celem definitywnym takiej strategii jest dążenie do tego, aby świat pozbawić Boga i coraz mocniej zniewolić grzechem. Istnieją ogromne obszary, gdzie Mszy Świętych w ogóle nie ma lub są sprawowane raz na wiele miesięcy. Otrzymanie zaś rozgrzeszenia, pomimo najszczerszych chęci, nie jest możliwe z braku szafarza tego zbawiennego sakramentu.
W tym świetle szczególnego znaczenia nabierają
słowa Jezusa: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana
żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (por. Mt 9, 35-10, 8). Prośba
do Boga, w przypadku jakiejkolwiek modlitwy, nigdy nie oznacza upokorzenia
człowieka. Oczywiście nie chodzi także o udzielenie Bogu brakującej wiedzy. W
kontekście modlitwy o powołania warto dostrzec trzy ważne motywy.
Przede wszystkim modlitwa skierowuje człowieka
na Boga i odwraca od szatańskich pokus. Dzięki temu zmniejsza się ilość wypowiedzi,
które są „złą krytyką” kapłanów. Takie „złe słowa” tworzą negatywną atmosferę,
która utrudnia powołanym ufne podjęcie Bożego wezwania. Jest to swoista
czarna chmura, która przysłania promieniowanie Chrystusowego Słońca.
Zarazem wzmocnieniu może ulegać „dobra krytyka”, która z kolei niejako
oczyszcza duchowy klimat. Służba jako kapłan jawi się wtedy z większą mocą jako
piękno, zgodnie z obiektywną prawdą. Wszak mowa jest o misji, która służy
wiecznemu zbawieniu. Przy okazji warto wyraźnie rozróżnić, w sensie
ogólnym, złą i dobrą krytykę. Przy pierwszej ma miejsce wola niszczenia i
dominuje chęć wykazania bezwartościowości. Często jest to odreagowywanie
złości, która jest w sercu krytykującego na skutek trwałego łamania
przykazań Dekalogu. W dobrej krytyce najważniejsza jest troska i
pragnienie, aby krytykowany człowiek lub zagadnienie stały się jeszcze bardziej
wartościowe. Jeśli krytykuję z miłością w sercu, wtedy po wypowiedzeniu słów
krytyki jestem gotów, aby oddać życie za krytykowaną osobę.
Następnie modlitwa o powołania pomaga
przezwyciężyć wielorakie pokusy, których doświadczają osoby wstępujące do
seminarium duchownego. W trakcie formacji niektórzy odchodzą, gdyż taka jest
wola Boża. Wszystko jest w porządku. Niestety, są także przypadki zmarnowanych
powołań. Czyli Bóg udzielił powołania, zostało ono dobrze odczytane, ale potem
pojawiło się jakieś zło lub przynajmniej błąd, co doprowadziło do rezygnacji z
drogi wiodącej do kapłaństwa. W przypadku tych, którzy wytrwale realizują
formację, modlitwa jest wielkim wsparciem, aby jak najpełniej zaangażować
swe serce w pracę duchową i intelektualną. Istnieje ścisły związek pomiędzy
czasem pobytu w seminarium i sposobem przeżywania powołania po święceniach
kapłańskich.
Wreszcie wołanie do „Pana żniw” jest darem
miłości wobec tych, którzy już służą Chrystusowi jako kapłani. Powołanie jest
czymś dynamicznym; raz wybrawszy ciągle wybierać muszę. W nawiązaniu do słów
Jezusa trzeba podkreślić, że „wyprawianie na żniwo” dokonuje się właściwie
każdego dnia od nowa. Modlitwa o powołania pomaga kapłanom otwierać się na
Ducha Świętego, aby z miłością codziennie iść na „wielkie żniwo”.
Jestem wdzięczny Bogu za dar kapłaństwa, które
obecnie realizuję na drodze pustelniczej. Niezmiennie jest to wychodzenie na
„żniwo”, zgodnie z wolą Pana, poprzez bycie kapłanem i
pustelnikiem. Proszę Boga, aby każdej osobie za każdy dar modlitwy, jak
najpełniej błogosławił w tym życiu i obdarzył darem Nieba na wieki.
5 grudnia 2015 (Mt 9, 35-10, 1. 5-8)