Możliwe i niemożliwe



„To jest możliwe”… „To nie jest możliwe”… Od interpretacji tych dwóch myśli w dużej mierze zależy obraz naszego życia. Decyzje i działania, które podejmujemy,  są konsekwencją przekonań, które wcześniej utrwaliły się w naszym umyśle. W strategicznej kwestii „możliwości” wielka pułapka polega na powierzchownym myśleniu, które ogranicza się jedynie do dwóch opcji: „nic nie mogę” lub „wszystko mogę”. Z Ducha Bożego jest tylko trzecia opcja: „jedno mogę, zaś drugiego nie mogę".  

Gdy dominuje myślenie w stylu: „nic nie mogę”, wszystko pozostaje na poziomie „mojego rozumu” i „mojej mocy”. Istnienie „jakiejś Boskiej łaski” jest totalnie zanegowane. Widok rzeczywistych lub  wyobrażonych trudności trwale paraliżuje i pozbawia woli działania w upragnionym kierunku. Wielka ilość Bożych darów zostaje zmarnowana. Piękne propozycje przyjmowane są w stylu: „Pragnę, ale boję się”. Niemożliwość jest tutaj postrzegana jako to, co „ja w mej sytuacji” nie jestem w stanie zrobić. Tak więc także to, co jest możliwe dzięki Bożej interwencji, potraktowane jest jako niemożliwe do zaistnienia. Gdyby Maryja reagowała wedle tego schematu, nie otworzyłaby się na Ducha Świętego i cudowne poczęcie Jezusa nie mogłoby się dokonać.  Niektóre wspaniałe małżeństwa nie zaistniały, bo któraś ze stron bała się „podjąć rozmowę” lub rzeczywistą szansę potraktowała jedynie jako piękny sens.

W drugim przypadku pojawia się hurra-optymizm: „wszystko mogę”. Jest to skutkiem tzw. pozytywnego myślenia lub występuje błędne rozumienie Bożej wszechmocy. „Wszystko mogę, bo Bóg wszystko może”. Ale jest to niebezpieczne uproszczenie, które polega na przeciwstawieniu: złe „nie mogę” i dobre „wszystko mogę”. Otóż Bóg jest nieskończony, ale respektuje Przykazania, których przecież sam jest Stwórcą. Znaczy to, że istnieją „rzeczy niemożliwe”. Są to rozwiązania, które stają w sprzeczności z Bożymi Przykazaniami. Czyli, np. złożenie ważnej przysięgi małżeńskiej oznacza, że już nie można dążyć do małżeństwa z kimś innym. Diabeł przybiera nieraz postać anioła światłości i przewrotnie kusi, podsuwając myśl: „Możesz, bo wszechmocny Bóg pragnie Twego szczęścia”.  

Boże przeżywanie  „możliwego” i „niemożliwego” polega na właściwej interpretacji ewangelicznego zdania: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (por. Łk 1, 26-38). Doskonałym wzorcem wcielenia tych słów w życie jest postawa Maryi w scenie Zwiastowania. Przede wszystkim trzeba zauważyć, że anioł Gabriel nie sugeruje niczego, co byłoby sprzeczne z Przykazaniami. Stwierdzenie tego faktu jest wstępem do jakiejkolwiek dalszej rozmowy i współpracy. Gdyby duch, mieniący się aniołem, proponował np. bycie matką zbawiciela poprzez związek z jakimś „bosko zachwycającym” mężczyzną, ale już żonatym z inną kobietą, byłby to ewidentny dowód, że mamy do czynienia z diabłem. Ufne powiedzenie wtedy: „Dla Boga wszystko jest możliwe” byłoby tragicznym ulegnięciem pokusie.

Wobec Maryi anioł złożył propozycję, która wprawdzie totalnie przekraczała prawa natury, ale zarazem nie była to zachęta do złamania Bożych Przykazań. Tak więc warunek wstępny był spełniony. Następnie Maryja nie zatrzymała się na poziomie: „To nie jest absolutnie możliwe, bo ja tego sobie nie wyobrażam”. Pytanie: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” nie było definitywną odmową z powodu braku naturalnych możliwości. To był przejaw trzeźwej weryfikacji przed zaangażowaniem się w „coś, czego nie rozumiem, a co jest możliwe, więc podejmuję”.  Ukoronowaniem tej mądrej logiki było powiedzenie przez Maryję  „radosnego tak” ze względu na wszechmoc Boga.

Maryja daje nam "świętą metodę", jak być człowiekiem mądrym i odważnym. Po otrzymaniu propozycji lub pojawieniu się myśli, sprawdzam zgodność z Bożymi Przykazaniami. Gdy takowa jest, nie koncentruję się na swych ograniczeniach, ale na Bożej wszechmocy.  Znaczy to, że zgadzam się w sercu, aby Bóg poprzez mnie realizował swój plan. Trwam w radości, że mogę być pokornym narzędziem w ręku Wszechmocnego Dawcy Szczęścia…   

21 grudnia 2015 (Łk 1, 26-38)