Królestwo Boże czy inne?


Przeczytałem zdanie św. Pawła o chwale oddawanej Jezusowi Chrystusowi. To zrodziło we mnie pytanie: Jak to jest z tą chwałą? Otóż rozumiem to w następujący sposób. Bóg wpisał w naturę człowieka pragnienie oddawania chwały. Potrzebujemy w konieczny sposób mieć przedmiot naszego uwielbienia. Nie ma możliwości, żebyśmy nie oddawali hołdu. Najczęściej nie chodzi tu oczywiście o jakieś świadome decyzje. Po prostu to uwielbianie dokonuje się w sposób nieświadomy. Bóg wyposażył naturę w zdolność do uwielbiania, abyśmy Jemu oddawali chwałę. Dramat polega na tym, że wszystko się pomieszało. Pojawiły się inne cele uwielbienia. Jakie? 

Warto wyróżnić trzy przypadki. Najpierw to uwielbienie elementów martwej rzeczywistości. To może być rzecz, sytuacja, miejsce w hierarchii. Na przykład jeden z piłkarzy postanowił całe swoje życie poświęcić temu, żeby otrzymać Nagrodę Nobla. Człowiek pada na kolana przed rzeczą. Dla niej poświęca kolejne godziny swojego życia… Jest w stanie stracić zdrowie, aby uzyskać upragnioną rzecz.

Drugi przypadek dotyczy już świata ludzi. Człowiek pada na kolana przed drugim człowiekiem. Tak! Trzeba to wyraźnie podkreślić. Taki upadek jest zawsze żałosnym upokorzeniem. Jakie to smutne, gdy ktoś chyli się po pas drugiemu… Co więcej. Nawet dwie kochające się osoby nie mogą padać na kolana przed sobą. Zniszczą miłość. To dramat tych, którzy „za bardzo kochali”… W zamian nie otrzymali większej miłości, ale brak szacunku,  lekceważenie i nawet odejście uwielbianej osoby. Dodam tu pewne doprecyzowanie. Można padać na kolana przed drugim i nie będzie to poniżające i błędne. Ma to miejsce wtedy, gdy padam jedynie w sensie fizycznym przed drugim. Ukłon zaś jest kierowany wobec Boga, który zamieszkuje tę  osobę. Ale to już nie jest oddawanie chwały człowiekowi, lecz Bogu. O tym nieco później. Tak! Czuję wewnętrzny imperatyw, aby to z determinacją wypowiedzieć. Nie uwielbiaj drugiego człowieka! Jeśli nie będzie człowiekiem z wielką klasą, jeśli nie podejmie wysiłku duchowego, przestanie cię szanować. Można zniszczyć nawet najpiękniejszą miłość. 

Wreszcie trzeci przypadek, upadek na kolana przed samym sobą. To uwielbienie dla własnego „ego”. Człowiek staje tu przed lustrem. Jaki jest tego cel? Otóż jest to pragnienie zobaczenia najpiękniejszego, najmądrzejszego i najwspanialszego człowieka świata… Jakżeż oddawanie chwały sobie jest śmieszne… 

Tak. Oto trzy przypadki żałosnego upokorzenia. Jedyną drogą zachowania szlachetności ducha jest padnięcie na kolana przed Bogiem. Takie oddanie chwały wynosi ku górze. Fakt. Uniżam się. Uniżenie dokonuje się jednak przed Bogiem. Bóg zaś dokonuje wywyższenia człowieka. Upadek na kolana przed Bogiem nie upokarza człowieka. Taki upadek jest powodem do chluby. Uniżam się, a Bóg mnie wywyższa… Rodzi się szlachetna wielkość ducha. Niestety pojawia się nieustanna pokusa. Wewnętrzny głos: „Nie uniżaj się przed Bogiem”. Jeżeli człowiek nie uniży się przed Bogiem, to niech nie popada w iluzję, że uniknie w ogóle uniżenia. Wtedy skazany jest na padnięcie na kolana przed rzeczą, przed drugim człowiekiem lub przed samym sobą. 

Człowiek zawsze musi mieć cel oddawania chwały: rzeczy, ludzie, ego, Bóg…. Tajemnica człowieka na kolanach… Wielki czy mały?

10 lipca 2013 (Mt 10, 1-7)