„Etykietka przypięta.
Materiał na trwałe zaklasyfikowany”. W przypadku różnorakich
produktów to bardzo dobry sposób porządkowania. Ale niestety mechanizm ten
funkcjonuje także w odniesieniu do ludzi. Jakoś trzeba sobie ułożyć w głowie
cały ten otaczający nas świat. „Przypięcie etykietki” jest pozornie bardzo
dobrym sposobem realizacji tego celu. Wiemy, kto jest kim i możemy sprawnie
operować opiniami, poglądami i decyzjami.
Jest jednak pewien wysoce
fundamentalny problem. A jaki? Po prostu człowiek nie jest materialnym
przedmiotem. Człowiek jest osobą, która jest w stanie nieustannie dokonywać
wyborów. Znaczy to, że istnieje jak najbardziej realna możliwość
bardzo głębokich zmian na drodze życia. W tym świetle, warto
rozróżnić „myślenie niechrześcijańskie” i „myśleniem
chrześcijańskie”.
Myślenie niechrześcijańskie
charakteryzuje się tym, że człowiek traktowany jest jak "przedmiot",
w którym nie może już dokonać się żadna fundamentalna zmiana. Jeśli ktoś robił
coś dobrego, to zostaje zakodowany jako „dobry”. Z kolei, gdy pojawiło się zło,
utrwalona zostaje opinia „zły”. Nie przyjmuje się do wiadomości, że „zły” może
stać się „dobry” i odwrotnie. Jedna z form walki z drugim
człowiekiem polega na tym, aby znaleźć jakieś słabe punkty w jego przeszłości.
Jakieś kompromitujące zachowanie sprzed wielu lat staje się koronnym argumentem
dyskredytującym na całe życie. Przekreślająca etykietka zostaje solidnie
przymocowana. Możliwość wewnętrznej przemiany nie jest brana na serio pod
uwagę.
Błąd takiego rozumowania
obnaża ewangeliczna scena powołania celnika Mateusza. Otrzymujemy tutaj
wspaniałą okazję posmakowania „myślenia chrześcijańskiego”. Otóż dla Żydów
celnik był synonimem wielkiego grzesznika. Ściąganie podatków dla okupanta
rzymskiego było traktowane jako wysoce poniżający akt kolaboracji z wrogiem.
Czary goryczy dopełniał fakt, że celnicy zawyżali kwoty podatków i
poprzez oszustwo napełniali swe osobiste sakiewki. Do tego dochodziła jeszcze
rytualna nieczystość zaciągana poprzez kontakt z poganami. Faryzeusze,
uważający się za wcielenie moralnej prawości, traktowali celników jako ludzi
godnych pogardy. Właściwie w całej społeczności żydowskiej celnik miał
jednoznacznie przypiętą etykietkę „zły grzesznik”; człowiek moralnie
przekreślony na zawsze.
W takim kontekście do
celnika Mateusza Jezus wypowiada z ufną miłością słowa: „Pójdź za
mną”. I oto dokonała się rzecz niezwykła: „On wstał i poszedł za
Nim”. W „Objawieniach” św. Brygidy, św. Mateusz mówi o swoim
powołaniu: „W tamtej chwili odczułem silne pragnienie, by nie oszukiwać już
więcej nikogo i starałem się jak gdyby wyzwolić z mojego zawodu, aby całym
sercem służyć Panu”. Znamy dalszą historię. Pogardzany grzesznik z etykietką
„zły” przeobraził się stopniowo w świętego apostoła i autora Ewangelii. Bezmiar
piękna chrześcijańskiej logiki polega na tym, że człowiek mocą Bożej łaski jest
w stanie przejść od największego zła do największego dobra.
Zasada etykietki prowadzi
do wielkiego błędu. Faryzeusze tkwiąc w tym błędzie, mówili do uczniów Jezusa:
„Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?”. To zdanie
objawia niestety także drugą stronę chrześcijańskiej logiki wolności. Otóż
będąc na dobrej drodze, można zejść na złą. Koncepcja etykietki znów zawodzi.
Niestety, „dobry” może stać się „zły”. Faryzeusze i uczeni w Piśmie podejmowali
swe religijne zaangażowanie z miłości do Boga. Ciężko pracowali i trudzili się,
aby poznać Słowo Boże. Potem jednak wpadali w śmiertelną pułapkę
pychy, która zabijała miłość w sercu. W historii tak wielu ludzi, którzy mając
na swym koncie piękną kartę, popadli potem w zadufanie i duchowo się
pogubili.
Ze złej drogi można wejść
na dobrą. Jakaż wielka Nadzieja Miłosierdzia! Ale z dobrej drogi można zejść na
złą. To wielkie ostrzeżenie! Św. Mateuszu, módl się za
nami…
21 września 2013 (Mt 9, 9-13)