Bądz silną kobietą!


 „Bądź silną kobietą!” W tych słowach zawarta jest rewelacyjna intuicja. Bez cienia wątpliwości, chodzi o coś bardzo głębokiego w kobiecej duszy. Nie jest przypadkiem, że te słowa są wypowiadane zarówno ustami, jak i głębokim biciem serca. Ale co to właściwie znaczy? 

Współcześnie siła kobiety często utożsamiana jest z przebojowością, fizyczną atrakcyjnością, zdolnością do robienia kariery, seksualnym wyzwoleniem.  Tak rozumiana silna kobieta nie poddaje się mężczyźnie, jest samowystarczalna. Jednak pomimo pozorów siły, kobiece serce w rzeczywistości krwawi. Pod pancerzem „jakaś pustka, coś nie gra”… 

Inną skrajnością jest utrata wiary we własne siły. Dręczące myśli: „Nie potrafię być w życiu silna.  Tak w ogóle nie daję sobie rady sama ze sobą!”.Nieraz „rezygnacja z siły” objawia się w postawie życiowego wycofania.  Podejmowane każdego dnia prace domowe są przeżywane na zasadzie życiowej kapitulacji.  Pojawiają się różne odcienie beznadziei i bezsiły. Z czasem nawet marzenia przestają wystarczać… 

Czy można ograniczyć się do alternatywy: siła zewnętrzna lub bezsiła? Na szczęście Ewangelia odsłania jeszcze jedną drogę, która współcześnie często przypomina zarośniętą ścieżkę. Warto jednak pójść tym szlakiem. To znaczy jakim? Św. Łukasz pisze o Jezusie: „A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości” (Łk 8, 1n). Oto świetna intuicja dla każdej kobiety. Być silną, to przede wszystkim do głębi ucieszyć się swą kobiecością. Mężczyźni mają swój wzorzec, a kobiety swój. Następnie na drodze kobiecości warto zrobić trzy kroki. Pierwszy, to uznanie swej słabości. Istnieje wiele złych duchów, które skutecznie osłabiają i niszczą; wpadanie w furię, przygnębiające zrzędzenie, nieczyste relacje, fizyczne przepracowanie.  Pokorne uznanie „nie daję sobie rady” jest niezbędnym środkiem, aby w pełni otworzyć swe wnętrze. Spotkanie z Jezusem i Jego uzdrawiającą Mocą jest drugim  krokiem. Wreszcie następuje trzeci krok, czyli bycie silną mocą samego Chrystusa. Kobieta staje się wtedy niezniszczalna! Słowa „jestem silna” stają się głęboko prawdziwe. Nie iluzja siły, nie brak siły, ale realna siła, która czerpie z Mocy Jezusa Chrystusa. 

Świetnie widać „jak to działa” u Marii zwanej Magdaleną, „z której wyszło siedem demonów”. Warto doprecyzować, że w tradycji Zachodu pojawiło się błędne utożsamienie Marii Magdaleny z jawnogrzesznicą, obecną u faryzeusza Szymona, oraz z Marią z Betanii, siostrą Marty i Łazarza. Szczególnie mocno eksponowano wątek, że Maria Magdalena była nawróconą prostytutką, z której Jezus wyrzucił ducha nieczystości, po czym stała się pokutnicą, a nawet pustelnicą. W rzeczywistości, w Biblii mowa jest o trzech różnych kobietach. 

Tak więc Maria Magdalena jest kobietą, z której Jezus „kiedyś wyrzucił siedem demonów” (Mk 16, 9). Siedem jest symbolem całości, zaś demony postrzegano jako źródło złego oddziaływania na człowieka. Tak więc Maria Magdalena była początkowo ofiarą jakiegoś całościowego zła, które doprowadziło ją do słabości i rozbicia zarówno w sferze fizycznej, psychicznej, jak i duchowej. Do poważnych problemów z ciałem i udręczoną psychiką mogły też dołączyć ciężkie upadki moralne. Na szczęście, Jezus z całej tej nędzy i słabości ją wyzwolił. Maria Magdalena odpowiedziała sercem pełnym wdzięczności. Całkowicie poświęciła się służbie Jezusowi, ofiarując wszelką niezbędną pomoc i wsparcie. Przeobraziła się w kobietę prawdziwie silną, uwolnioną od złych duchów, i wypełnioną teraz mocą Ducha Bożego. Przejawem tej świętej mocy stała wierność Umiłowanemu Panu aż do samego końca na Golgocie. Dzięki wielkiej miłości w sercu doświadczyła jako pierwsza spotkania ze Zmartwychwstałym, zyskując zaszczytne miano Apostołki Apostołów. Pierwotna słabość, dzięki uległości, została przekształcona przez Boga w świętą moc już tu na ziemi i, co najważniejsze, na zawsze w Niebie!

Jesteś kobietą? To odwagi, bądź silną kobietą! Tak, bądź silna mocą Jezusa w Twoim sercu!… 

20 września 2013 (Łk 8, 1-3)