Dogłębne pragnienie ciepła i bliskości. Głód
kochającej współobecności. Marzenie o tak ścisłej jedności, że wszelkie
podziały znikają niczym poranne mgły. Ten świat tęsknot nie jest
poetycką formą ucieczki od rzeczywistości. To zdrowy realizm, który ma
swe źródło w doskonałej bliskości Osób w Trójcy Świętej.
Zarazem nie można zanegować faktu, że
świat przeniknięty jest tak wieloma podziałami. Zimne poczucie osamotnienia
można spotkać na każdym kroku; nawet w wielu rodzinach. Tak wiele serc, które
straciły wiarę w istnienie ludzkiego współczucia. Słowo „bliskość” zniknęło z
ich codziennego słownika, a w jego miejsce pojawiło się „oddalenie”. Czy ciepło
bliskości jest tylko naiwną mrzonką? Czy można uznać je za nieosiągalny wytwór
ludzkiej wyobraźni?
Trzeba jasno powiedzieć, że dążenie do bliskości
jest jak najbardziej właściwe. To postawa, która w najczystszej formie
odzwierciedla nasze podobieństwo do Trójcy Świętej. Dlatego wszelka myśl o
rezygnacji z tego pięknego pragnienia na pewno nie pochodzi od Boga. To zły
duch chce pokrętnie wybić człowiekowi z głowy możliwość doświadczenia szczęścia
i ciepła w jedności. Diabeł w swej pysze wybrał drogę zimnej
izolacji i teraz stara się jak najwięcej ludzi za sobą pociągnąć. Niezależnie
od tego, co w życiu się dotąd wydarzyło, co dokonuje się teraz, i co jeszcze
zaistnieje, warto nosić w sercu wiarę w istnienie uszczęśliwiającej
bliskości.
Ale dobry cel potrzebuje właściwych środków do
jego osiągnięcia. Po pierwszej pokusie totalnego zwątpienia przychodzi tym
razem pokusa ograniczenia się jedynie do poziomu czysto ludzkiego, z
wykluczeniem Boga. Przejawem tego jest sytuacja, gdy rodzinne więzy krwi
zyskują najwyższą rangę. Naturalna rodzina jest wielką wartością, ale gdy staje
się absolutem, wtedy powstaje domino problemów. Zamiast bliskości narasta
wzajemne oddalenie, które wyraża się w chorym przywiązaniu do
siebie, w ciągłych konfliktach lub w zerwaniu wzajemnych
relacji.
Innym błędem jest powierzchowne utożsamienie
bliskości z bliskością fizyczną. Wspólne mieszkanie i relacje
seksualne postrzegane są wtedy jako skuteczny środek, aby jak
najbardziej móc ucieszyć się sobą. Na początku rzeczywiście cielesna bliskość
daje wiele upragnionego ciepła i szczęścia. Ale niestety, rzecz dzieje
się podobnie jak z ogniskiem. Drewno się wypala i początkowy blask ciepła
przeradza się w ciemność chłodu. Relacja pęka, ewentualnie pozostaje, ale
zamiast coraz cieplejszego wiatru, coraz zimniejsze powiewy.
Pragnienie bliskości może być osiągnięte, gdy
realizowane jest z pomocą właściwego środka. A jaki to środek? Gdy
Jezus usłyszał, że jego Matka i bracia chcą się z Nim widzieć, odpowiedział:
„Moją Matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je”
(Łk 8, 21). Oto propozycja, która pozwala zrealizować wymarzony cel.
Autentyczna bliskość pomiędzy ludźmi dokonuje się za pośrednictwem
Słowa Jezusa. Posłusznie słuchając i wypełniając Chrystusowe Słowo, człowiek
wchodzi w relację z Bogiem. Następnie w Bogu staje się możliwa rzeczywista
jedność i bliskość z drugim człowiekiem, który staje się autentycznie siostrą,
bratem, matką, ojcem. Dotyczy to zarówno relacji w obrębie naturalnej rodziny
jak i spoza rodziny.
Dzięki posłuszeństwu Słowu, naturalne więzy krwi
zostają przeniknięte łaską, co owocuje zdrowymi relacjami pomiędzy członkami
rodziny. Z kolei gdy np. narzeczeni postępują zgodnie ze Słowem
Jezusa, wtedy z czasem powstaje pomiędzy nimi coraz większa bliskość duchowa.
Na tym fundamencie, ciało nie będzie oddalać, ale wspaniale zbliżać. W
Chrystusie, we wszelkich relacjach pomiędzy osobami, powstaje rzeczywista
jedność. Pragnienie miłującej współobecności i doświadczenie ciepła duchowej
bliskości stają się jak najbardziej rzeczywistym doświadczeniem. Zarazem jest
to wspaniały przedsmak Wiecznego Ciepła Miłości w łonie Trójcy
Świętej.
24 września 2013 (Łk 8, 19-21)