Jesteś Całym Wszechświatem


Usłyszałem zdanie, które rozbłysło we mnie jak światłość pośród ciemności. Rozbłysk, który pozwala jeszcze intensywniej odczuwać w głębi serca...„Jezus przyszedłby na ziemię nawet dla jednego człowieka”. Rewelacja! Nieprawdaż? 

W tym Bożonarodzeniowym okresie często można usłyszeć, że Bóg stał się człowiekiem, aby zbawić ludzkość. To oczywiście święta prawda. Można jednak łatwo wpaść w „globalne myślenie”: nieskończony Bóg, który zbawia wielkie rzesze ludzkie. A przecież tak naprawdę Jezus przyszedł na ziemię dla każdego człowieka, tak konkretnie i niepowtarzalnie. Zaistniał po ludzku dla Ciebie i dla mnie… Co więcej, nie pojawił się od razu jako „Dorosła  Mądrość Zbawcza”, ale całkowicie wpisał się w proces ludzkiego rozwoju. W Ewangelii znajdujemy następujące zdanie odnośnie Jezusa Boga-Człowieka: „Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim” (Łk 2, 40). Ten historyczny fakt świetnie tłumaczy Boską wrażliwość na Twoje życie i moje życie… 

 Nie ma istotnej różnicy pomiędzy jednym konkretnym człowiekiem i miliardami konkretnych ludzi. Dlatego Bóg w swej nieskończonej dobroci jak najbardziej widziałby sens przyjęcia ludzkiego ciała nawet wtedy, gdyby chodziło tylko o jednego człowieka, zagubionego w przepastnej otchłani Kosmosu. Myślenie w dobie globalizacji koncentruje się niestety na „masie ludzkich jednostek”. Bardzo popularne są sondaże opinii publicznej, które wskazują na istniejące tendencje i trendy społeczne. Człowiek staje się elementem pewnej masy ludzi. 

Bóg patrzy inaczej, wedle rzeczywistego stanu rzeczy. Dla Niego każdy człowiek jest niepowtarzalnym wszechświatem. W każdym przypadku tak wiele przeżyć, myśli, radości, cierpień. Wszystko nieustannie pulsuje i tętni trudnym do ujęcia w słowa emocjonalnym kolorytem, brzmieniem, smakiem, zapachem, odczuwaniem… Gdy spojrzymy z oddali „od zewnątrz”, możemy nie odróżnić człowieka od zwykłego słupka wbitego w ziemię. A przecież „od wewnątrz” różnica jest przeogromna. W człowieku istnieje cały świat. Gdy ginie człowiek, w dosłownym tego słowa znaczeniu przestaje istnieć niepowtarzalne bogactwo istnienia. Gdyby zatonęła flora i fauna całego kontynentu, to niewiele to znaczy wobec śmierci jednego człowieka. Każdy człowiek jest na obraz i podobieństwo Boga. Tak wiele sytuacji, gdzie można to odkrywać i realizować. 

W czasie studiów miałem profesora, któremu zdarzyło się, że gdy przyszedł na wykład, był tylko jeden student… Student pomyślał, że w zaistniałej sytuacji wykład zostanie zapewne odwołany. Ale nic z tych rzeczy… Okazało się, że wykładowca uszanował studenta bardziej niż on sam siebie! Zgodnie z planem odbyły się dwie godziny wykładu. Dla profesora liczył się każdy student. Dlatego nawet dla tego jednego wygłosił przygotowane treści, dokładnie tak, jak gdyby była pełna aula. 

W tym duchu, dobrze nieraz uważniej spojrzeć na ludzi, którzy pojawiają się w polu naszego widzenia. Aż przeszywający dreszcz ogarnia, gdy pomyśleć, że w każdej z tych postaci pulsuje cały świat życia. Prawda ta szczególnie przemawia wobec najbliższych  nam osób. Ale warto pamiętać, że nawet na zatłoczonej ulicy nie poruszam się jedynie pośród anonimowych jednostek. Na ulicy jestem świadkiem przemieszczania się kolejnych ludzkich światów. Tak jak w sobie doświadczam życia, tak samo ten drugi, którego dostrzegam jedynie od zewnątrz. 

Dla Boga, to oczywiste, że stałby się Człowiekiem nawet dla jednego człowieka. Twoje istnienie jest argumentem absolutnie wystarczającym, aby Bóg podjął decyzję: „Staję się człowiekiem, z krwi i kości, jak Ty”. Bóg przyjął ciało, aby obdarzyć Cię ludzkim przytuleniem, które wprowadza w Boski Świat… i zbawia… teraz i na wieki…

30 grudnia  2013 (Łk 2, 36-40)