Nie jesteśmy zanurzeni w absurdalnym chaosie,
ale w sensownym kosmosie. Czasami aż trudno uwierzyć, ale tak właśnie jest!
Kosmos, wedle starożytnej koncepcji greckiej, oznacza rzeczywistość
uporządkowaną, gdzie wszystko ma jakiś cel i sens. Gdy mamy poczucie chaosu,
nie oznacza to, że świat jest chaosem. Jest to jedynie informacja, że jeszcze
nie odkryliśmy piękna kosmicznego ładu. Nawet za największą ciemnością nie
kryje się pustka, ale harmonijne uporządkowanie.
Przyrodniczy i techniczny porządek jest wielką
wartością. Nie możemy jednak zatrzymać się na tym poziomie. Przyroda i technika
nie zbawią nas. Dla chrześcijanina sprawy nabierają jeszcze głębszego
wymiaru. Jesteśmy zaproszeni do odczytywania sensu ewangelicznych „znaków
czasu”. Do swych słuchaczy, którzy potrafili bardzo dobrze przewidywać pogodę
na podstawie zjawisk atmosferycznych, Jezus wypowiada gorzkie słowa:
„Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu
nie rozpoznajecie?” (por. Łk 12, 54-59). Jest to wciąż aktualne ostrzeżenie.
Odczytywanie „znaków czasu” oznacza odkrywanie obecności Boga, który jest i
działa w „obecnym czasie”. Bóg nie jest jedynie jakąś „boską siłą”, ale osobą,
która konkretnie przychodzi w Jezusie Chrystusie. Rozpoznawanie znaków czasu
polega na odkrywaniu Woli Boga poprzez aktualnie dokonujące się wydarzenia i
życiowe sytuacje.
Istnieją dwie wielkie przeszkody, które
powodują, że człowiek pozostaje „głuchy i ślepy” na Boga. Pierwszą z nich
jest obłuda. Cechą charakterystyczną obłudy jest „logika dwóch miar”. W
sprawach, które są dla człowieka korzystne, inteligencja jest skrzętnie
wykorzystywana. Obłudnik potrafi maksymalnie zaprząc do pracy swe myślenie, aby
„wycisnąć” z drugiego człowieka jak najwięcej korzyści dla siebie. Jednocześnie
w kwestiach postrzeganych jako niekorzystne dla siebie, człowiek obłudny
potrafi „grać głupiego”. Nie podejmuje nawet minimum wysiłku, aby odkryć i
uznać obiektywną prawdę. Wielu faryzeuszów i uczonych w Piśmie „palcem nie
ruszyło”, aby odkryć w Jezusie obiecanego Zbawiciela. Nie widzieli w tym
korzyści dla siebie, a nawet odczuwali „religijną konkurencję”. Dlatego w
temacie „Jezus-Bogiem” „zamrozili” swe mózgi i serca.
Druga przeszkoda jest brakiem życiowej
roztropności. Mówiąc dosadniej, jest to głupota, która charakteryzuje się
brakiem dalekowzroczności. W rezultacie zamiast oczekiwanego zysku ma miejsce
jeszcze większa strata. Dobrze pokazuje to wiele spraw sądowych. Brak
sensownego pogodzenia się „w cztery oczy” doprowadził wielu do wielkiej
przegranej. Mądry człowiek potrafi najpierw stracić, aby potem znacznie więcej
zyskać (ewentualnie, aby uniknąć potem bez porównania większej straty).
Krótkowzroczna głupota zamyka oczy na Boga i „znaki czasu” pozostają
nieodczytane.
Warto przezwyciężać te dwie pokusy, aby być w
stanie usłyszeć głos Jezusa „tu i teraz”. To najcenniejsza wiedza, gdyż
stanowi wskazania na obecny czas ze strony samego Boga. Człowiek, który
słucha Boga, zawsze „jest na czasie”. Zostają wtedy przezwyciężone różnego
rodzaju stereotypy i schematy myślowe, które zamrażają w przeszłości. Zarazem
odważne podejmowanie nowych wyzwań nie oddala od Boga, ale pozwala jeszcze
bardziej do Boga się zbliżać. Owocem takiej postawy staje się coraz głębsze
doświadczanie w sercu „sensu i harmonii życia”. Ten sens w naturalny sposób
pragnie przeobrażać się ze stanu wewnętrznego kontemplacyjnego przekonania do
stanu zewnętrznego działania. Nie jest to chaotyczna aktywność, ale sensowne
działanie, które jest podejmowaniem Jezusowych zaproszeń.
Nasz skromny Erem cyfrowy jest jednym z
takich znaków czasu. Jest to podjęcie wielowiekowej tradycji pustelniczej w
realiach współczesności. Na egipskiej pustyni piśmienni eremici posługiwali się
istniejącymi wówczas narzędziami technicznymi. Ze swej strony nieporadnie
czynię podobnie, zarazem w pełni realizując istotne elementy drogi pustelniczej.
Najważniejsze jest to, że realizowana jest wola Jezusa, który dał wiele
ewidentnych znaków, że pragnie, aby wraz z Eremem fizycznym był także Erem
cyfrowy.
24 października 2014 (Łk 12, 54-59)