Przenikliwa wymiana spojrzeń. Widzialny
kolor odsyłający ku temu, co niewidzialne. Przedziwne wrażenie
dostrzegania swych niedostrzegalnych wnętrz. Ukryta dusza, oczami widziana.
Kontakt wzrokowy, będący pomostem duchowego zjednoczenia. Elektryzujący styk
wnętrz, dający poczucie przezwyciężenia wszelkiej zewnętrzności. Egzystencjalne
uzgodnienie częstotliwości bicia serc. Przełknięcie śliny z przejęcia i całego
ciała wzruszenie. Nadprzyrodzone połączenie kardiologii z antropologią i
teologią. Chwila zetknięcia wejrzeń, będąca oknem Wieczności. A w tym
oknie… delikatny strumień Nadziei pełen nieziemskiej obietnicy…
Dzięki Jego spojrzeniu cierpienie przestaje być
oficjalną pieczęcią unicestwienia. Cierpienie staje się życiodajnym ziarnem
Wiecznego Istnienia. Spojrzenie… niby tylko ziemskie w swej
zewnętrzności; zarazem tak naprawdę Boskie w swej wewnętrzności…
Tak! Chrystus w ułamku chwili jest w stanie
zaprezentować Boską logikę ufnej wiary, która dla ludzkiego rozumu wydaje się
być brakiem wszelkiej logiki. Codziennie jesteśmy świadkami dwóch częstych
doświadczeń i ich typowych następstw. Jeden stan wiąże się ze smakiem
powodzenia i sukcesu. Człowiek, któremu coś się udało, prezentuje z dumą
pewność siebie. Jego głowa wznosi się instynktownie ku górze. Wszak to
naturalny symbol zwycięzcy. Drugi stan odzwierciedla smutne sytuacje życiowych
niepowodzeń i porażek. Człowieka ogarnia strach, niepewność, przygnębienie,
zmartwienie. Gdy rzeczywistość przytłacza i bezwzględnie ściska, wtedy głowa
spontanicznie wędruje ku dołowi. Życiowe problemy i choroby mogą tak przygnieść
do ziemi, że plecy z bólu wyginają się i zaczynają przypominać coś na kształt
łuku.
W Ewangelii znajdujemy opis, w którym Jezus
kieruje do nas gorące słowa otuchy (Łk 21, 20-28). Jest to zaproszenie do
postawy, która przekracza naturalne reakcje. Chodzi o Bożą logikę wiary, w
której można "podnieść głowę" nawet wtedy, gdy wszystko przytłacza.
Zarazem nie jest to dumna pycha, ale pokorne uniżenie. Jaka jest struktura tego
zaproszenia? Otóż najpierw słyszymy proroczy opis tego, co rzeczywiście później
spotkało Jerozolimę w roku 70-ym. Po wielu miesiącach zaciekłego
oblężenia, Jerozolima została zdobyta i doszczętnie zniszczona przez wojska
rzymskie. Zapowiadając to historyczne wydarzenie, Jezus wypowiada zarazem
eschatologiczne przesłanie. Z tej „mowy o końcu świata” warto wydobyć trzy
„święte wskazania”.
Najpierw tak zwyczajnie Jezus doradza przyszłym
uczniom, co robić, gdy Jerozolima zostanie zaatakowana. Te praktyczne uwagi
pomogły wielu chrześcijanom ocaleć w trakcie pogromu Jerozolimy. Boski Mistrz
nigdy nie jest „odrealniony od ziemi”. Zawsze pokazuje, co robić, aby „bez Woli
Bożej” nie niszczyć bezmyślnie życia. Ten realizm niejako uwiarygodnia drugie,
tym razem duchowe wskazanie. W obliczu okropnych zjawisk, ucisku i zniszczenia,
otrzymujemy niezwykłe zaproszenie: „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie
ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.
Oto drogowskaz dla chrześcijanina, gdy życie zaczyna
„dawać nam porządnie w kość”. Nawet w największym ucisku nie można kontemplować
beznadziei, ale trzeba „podnieść głowę” i odważnie przekroczyć „próg Nadziei”,
gdyż „zbliża się odkupienie”. „Podnieść głowę” może oznaczać różne fizyczne
ułożenia głowy. Istotą jest duchowe zwrócenie się w sercu „ku górze”, tzn. w
kierunku Chrystusa, który przychodzi jako Odkupiciel. Sam Jezus swym
świadectwem na Krzyżu „wyjaśnia”, dlaczego tak należy czynić. Wielu
ludzi postrzegało Jego „Drogę Krzyżową” jako totalną porażkę i
koniec wszystkiego. Ale prawda była radykalnie inna. Cierpienie na Krzyżu było
„tylko” wstępem do ostatecznego zwycięstwa. Dlatego dla człowieka, który trwa
zjednoczony z Jezusem, cierpienie jest zapowiedzią ostatecznego
Wiecznego Tryumfu.
Z tej duchowej prawdy wypływa trzecia konkretna
wskazówka. Jesteśmy ludźmi, mamy ciało i duszę. Duchową prawdę możemy dogłębnie
przeżywać jedynie z pomocą widzialnego znaku. Tym najcenniejszym znakiem „na
wzór Jezusa” jest oczywiście Krzyż. W cierpieniu nie wystarczy duchowa,
abstrakcyjna pamięć o Bogu. Trzeba swój wzrok kierować ku Jezusowi na
konkretnym fizycznym krzyżu. Styk „Jezusowego spojrzenia z Krzyża” i umęczonego
ludzkiego spojrzenia umożliwia głębokie duchowe zjednoczenie.
Wówczas nawet w największych doczesnych ciemnościach rozbłyskuje
Chrystusowa Światłość Wieczności…
27 listopada 2014 (Łk 21, 20-28)