„Ojcze nasz, któryś jest”… Niesamowity skarb
„Modlitwy Pańskiej”... Oto wzorzec skutecznej modlitwy. Pan Jezus pragnie nas
uchronić przed pustym gadaniem i stratą czasu. W świetle Chrystusowej nauki
warto najpierw uświadomić sobie dwie wielkie pokusy związane z modlitwą.
Pierwsza polega na uprawianiu „pogańskiego
gadulstwa”. Jezus przestrzega: „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie.
Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani” (por. Mt 6,
7-15). Co traktujemy jako źródło skuteczności modlitewnego wołania?
Chrystus wyjaśnia, że błędem jest mnożenie słów, aby Boga przekonać do
swoich racji. Poganie kierowali do swych bóstw całe ciągi różnych wezwań i
zaklęć, aby uzyskać upragniony efekt. Jest to egoistyczny monolog, który zamyka
w sobie i uniemożliwia słuchanie Boga. Takie „zestawy modlitewne” przypominają
nieraz wykrzyczenie się, skutkiem czego jest poczucie pustki, które po
ochłonięciu domaga się dalszych emocji zapełniających. Powstaje swoisty
„zamknięty krąg”, w którym nie ma miejsca dla Bożego Głosu. Co więcej, bardzo
łatwo wtedy wpaść w iluzję fałszywych oświeceń. Człowiek myśli, że Bóg do niego
mówi, a tak naprawdę jest to słuchanie samego siebie lub wręcz Złego ducha pod
postacią Anioła Światłości.
Trzeba bardzo uważać, aby w trakcie modlitwy
osobistej i zwłaszcza wspólnotowej nie robić „seansów gadatliwości”, przed czym
przestrzegał Jezus. Szkoda, gdy potem działamy wedle "swych własnych
głosów", nie biorąc pod uwagę Bożego Głosu, który został wcześniej
zagłuszony. Ciekawa sprawa. Nieraz jedna osoba, modląca się pokornie w
milczeniu na spotkaniu, może wyprosić dużo więcej łask, aniżeli gadatliwi
oranci, którzy wypowiadają „kwieciste słowotoki modlitewne”.
Druga pokusa łączy się ze swoistym automatyzmem
modlitewnym. Modlitwa „Ojcze nasz” i inne modlitwy wypowiadane są mechanicznie,
bez świadomości. Wówczas takie wołanie w niewielkim stopniu prowadzi do
podjęcia woli Bożej. Modlitwa, nauczana przez Jezusa, nie jest formułą
modlitewną, która pozwala mechanicznie i magicznie uzyskać pożądany efekt.
Jezus ukazuje modlitwę jako ufne zwrócenie się
do Boga. Skuteczność modlitwy nie zależy od ilości wypowiedzianych słów, ale
tylko od Boga oraz zdolności usłyszenia i podjęcia z miłością Jego głosu. W tym
celu Jezus ofiarowuje krótką modlitwę, która uwrażliwia na najważniejsze
wymiary naszej relacji z Bogiem. W „Modlitwie Pańskiej” jest siedem próśb,
które stanowią niejako siedem „świętych przepisów” co robić, aby być
wysłuchanym przez Boga.
Przede wszystkim Bóg jest Ojcem, który sam wie
najlepiej, czego nam potrzeba. Pozostaje jedynie kwestia przyjęcia tego, czym
Ojciec z miłością pragnie obdarować swe dziecko. W tym celu Jezus zachęca, aby
kontemplować trzy Boże promienie: świętości, królowania i woli Bożej. Świętość
jest wchłaniana poprzez akt uwielbienia Boga. Królowanie oznacza uznanie Boga
jako absolutnie „Pierwszego”. Wola Boża jest respektowana poprzez pragnienie
tylko tego, co Bóg proponuje.
W tej perspektywie istnieją cztery wymiary
ludzkich potrzeb. Bóg chce nam udzielać chleba powszedniego dla ciała oraz
duchowego pokoju dla duszy, oczyszczanej z grzechów. Strumień Bożego
Miłosierdzia przyjmiemy tylko wtedy, gdy otworzymy nasze serce poprzez miłosierną
postawę wobec innych ludzi. Kluczowe znaczenie ma walka duchowa. Bóg daje nam
siły, abyśmy nie ulegli pokusie ze strony szatana. Jednocześnie otrzymujemy
łaski, które chronią przez złem: w sensie Złego ducha, zła moralnego i
materialnych szkód. W kwestiach materialnych mogą nastąpić zniszczenia, ale Bóg
daje duchowe siły, aby takie doświadczenia przeżywać w pokoju serca.
Jeśli mówimy „Ojcze nasz”, wedle wskazań Jezusa,
owocnie otwieramy się na strumienie Bożych łask. Podobnie w przypadku
wszystkich innych modlitw, osobistych i wspólnych, które respektują wzorzec
dany przez Chrystusa. Cenna jest rozmowa z Bogiem w ciszy serca. Takie
spotkanie nie jest gadatliwością, ale ufną postawą dziecka,
które otwiera swe wnętrze przed miłującym Ojcem. Cała ufność jest
wtedy pokładana w Bożym obdarowaniu, które jest przyjmowane w ciszy
zasłuchania.
24 lutego 2015 (Mt 6, 7-15)