Głęboki pokój serca… Oto pragnienie ludzkiego
wnętrza. Niestety, zdarzają się burze, które czynią spustoszenie. A
nawet, gdy jest w miarę spokojnie, to często kolejne dni przypominają stąpnie
po rozchybotanych krach. Najlepsze techniki relaksacyjne nie dadzą trwałego
„Boskiego ukojenia”. Gdzie szukać spełnienia doświadczanej tęsknoty?
Konkretną odpowiedź daje Jezus: „Pokój zostawiam
wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję” (por. J 14,
27-31). Tak! Tylko Jezus, który jest jednocześnie Bogiem i Człowiekiem, może
udzielić daru pokoju, który nasyci nasze pragnienie ciszy, pełnej miłości
i dobroci. Zarazem nie będzie to zamknięcie się w świecie własnych spraw,
obojętnie i egoistycznie wobec cierpienia innych ludzi, lecz autentyczna
wrażliwość serca, która uruchamia „wyobraźnię miłosierdzia” . Istnieje ścisły
związek pomiędzy Jezusowym pokojem oraz wypowiadanym przez człowieka słowem.
Boży pokój jest najbardziej unicestwiany poprzez
słowa, które są nośnikami zła. Ewidentnym przejawem tego jest obgadywanie i
oczernianie; często ukryte pod przykrywką pozornie niewinnych słówek, sugestii
i insynuacji. Szczególnie przewrotny jest mechanizm przeinaczania oryginalnych
wypowiedzi, wyrywanych z kontekstu. Pierwotne słowa są tak powtarzane, aby
kogoś przedstawić w złym świetle. Jest to sączenie oczerniającego jadu. Duże
spustoszenie czyni niedotrzymywanie tajemnicy oraz bezmyślne przekazywanie
„osobom trzecim” posiadanych wiadomości odnośnie kogoś znajomego. Nawet jeśli
nie ma w tym złej woli, to jest to zachowanie pozbawione mądrości i miłości.
Gdy kogoś spotka krzywda, na skutek złego wykorzystania tych treści, taki
gaduła będzie za to przed Bogiem odpowiedzialny; powiedział bowiem coś, o czym
powinien milczeć. Dlatego trzeba bardzo uważać na to, co się mówi.
Szczególnie czujne powinny być osoby
zaangażowane na drodze wiary chrześcijańskiej. Szatan będzie dążył do tego, aby
osoba powołana do głoszenia Bożego słowa wypowiadała złe słowa. Można to
zilustrować następującym obrazem. Otóż gdy człowiek wypowiada kolejne modlitwy
i dobre słowa, wtedy buduje piękny witraż na chwałę Bożą. Gdy taki witraż
powstanie, wtedy przychodzi szatan i daje człowiekowi do ręki młotek, którym są
złe słowa. Gdy człowiek ulegnie tej pokusie, wówczas młotkiem jednej złej
wypowiedzi roztrzaskuje witraż, owoc swego wcześniejszego trudu…
Najlepiej dążyć do ograniczania ilości
wypowiadanych słów. Jezus stwierdza: „Już nie będę z wami wiele mówił,
nadchodzi bowiem władca tego świata”. To świetna inspiracja, aby
rezygnować z niepotrzebnych słów i trwać w postawie milczenia. Cel ten jest
szczególnie bliski sercu pustelnika. Pustelnik odchodzi fizycznie od świata,
aby żyć w samotności i nasączać się Bożym Słowem. To pomaga realizować potrójny
cel duchowy. Przede wszystkim zmniejsza się niebezpieczeństwo powiedzenia złego
słowa w rozmowie oraz znikają wieczne zmartwienia w rodzaju: „Dobrze
powiedziałem, czy źle”? Zarazem jest to postawa solidarności z ubogimi w
świecie, których słowa są ignorowane i lekceważone. Pustelnik dobrowolnie
milknie, aby jak najbardziej być razem z ludźmi pogardliwie pozbawionymi głosu.
Następnie, milczenie pełni rolę aktu wynagradzającego za wszystkie niepotrzebne
i złe wypowiedzi w świecie. Owocną formą zrównoważenia światowego gadulstwa
jest pustelnicze milczenie.
Ponadto, odejście do pustelni powoduje oddalenie
fizyczne od ludzi. Znikają możliwości rozmowy. Ale nie jest to izolacja. Cud
polega na tym, że potem następuje swoisty duchowy powrót. Poprzez milczenie i
ciszę można usłyszeć w Bogu słowa, które płyną z ludzkich serc. Odejście w Bogu
jest więc wstępem do powrotu, aby później jeszcze głębiej zjednoczyć się
poprzez słowo serca w Duchu Świętym. Nawiązuje się duchowa więź i rozmowa,
która jest przedsmakiem wspaniałych wiecznych dialogów. Jezus daje doskonały
wzór: „Odchodzę i przyjdę znów do was”.
Gdy życie przeniknięte jest milczeniem, wtedy
serce napełnia się Chrystusowym pokojem. Błogosławiona droga ciszy, milczenia i
pokoju serca… Na pewno prowadzi do Nieba…
5 maja 2015 (J 14, 27-31)