Światło dobroci


Czynić dobro… Być światłem, które wskazuje na Boga. To piękny i szlachetny cel życia. Ale każde czyste pragnienie zawiera w sobie ukryty ładunek, który niejednokrotnie zostaje odpalony; nieraz bardzo szybko, nieraz dopiero po pewnym czasie. W każdym razie następuje detonacja, po której zamiast cudnych, rozświetlonych dobrocią kolorowych budowli pozostaje jedynie szary krajobraz,  wypełniony porozrzucanymi wszędzie kawałkami rozpoczętych i niedokończonych konstrukcji. Wszystko spowija ciemność rozczarowania. A miało być tak pięknie…

            Kto nie chce wpaść w tę niszczycielską pułapkę, powinien od samego początku uświadomić sobie, że nie ma prostego przełożenia pomiędzy „dobrym czynem” i „dobrą reakcją zwrotną”. Światłość dobroci nie generuje automatycznie szczerej jasności na wszystkich twarzach. Niektórzy śmiałkowie bardzo szybko polegli, gdyż w odpowiedzi na wyświadczane dobro otrzymali raniące ciosy. Nie mogli pogodzić się faktem, że zamiast oczekiwanego wsparcia, wręcz przeciwnie, zostali poddani niszczącej machinie zła. 

             „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobro uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (por. Mt 5, 13-16). Jezus, wypowiadając te słowa, najpierw sam dał przykład doskonałej dobroci. Pomimo tego nie wprawił wszystkich w stan uwielbienia Boga. Wśród słuchaczy i obserwatorów Chrystusa ujawniły się dwa radykalnie odmienne sposoby reagowania. Jedni rzeczywiście byli głęboko poruszeni całkowicie nowym podejściem do człowieka. Nawet najbiedniejsi i dotąd pogardzani mogli doświadczyć szacunku: poprzez budujące słowa, liczne uzdrowienia i wielorakie gesty troski. W tym przypadku, dzieła miłości rzeczywiście wyzwalały pozytywny odbiór, a właściwie bezgraniczny zachwyt i szczerą wdzięczność.  Jezus był postrzegany jako swoista góra dobroci, która za dnia fascynuje swym ujmującym pięknem, zaś nocą lśni światłami położonych na niej zabudowań, rozświetlając nawet największe ciemności.

Człowiek o czystym sercu, doświadczając dobrego czynu, spontanicznie zwraca się do Boga, uwielbiając, świadomie lub nieświadomie,  Stwórcę wszystkiego. Dlatego zwyczajna życzliwość jest świetnym środkiem ewangelizacyjnym, gdyż autentycznie otwiera ludzkie wnętrza na Boską nadprzyrodzoność. Niebo staje się priorytetem dla kolejnych dusz, zastępując wcześniejsze ziemskie iluzje. Niestety, ten fakt „stawia na nogi” ciemne siły zła…

           Odsłania się coś przerażającego: dobro nie tylko powoduje uwielbienie Boga, ale wyzwala również szatańską wściekłość.  Ewangelia pokazuje realistycznie do bólu, że postawa Jezusa spotkała się także ze skrajnie negatywnym odbiorem przez niektórych ludzi. Odpowiedzią na dobre uczynki Zbawiciela była cała gama jak najgorszych zachowań: zazdrość, oczernianie, cyniczna gra, złośliwość, nienawiść, podłość. Ostatecznym akordem stało się ukrzyżowanie na wzgórzu Golgoty. W „nagrodę” za dobre uczynki, Jezus został przedstawiony jako bluźnierca, który budzi odrazę i pogardę. Piekło rozszalało się na całego. Zapadła totalna ciemność. Reakcją na Boskie i ludzkie dobro był szaleńczy skowyt diabła, który zadziałał poprzez ludzi o nieczystych sercach. W efekcie, tym razem nie było uwielbienia Boga, ale skrajna obraza Boga…

            Tak więc dobre uczynki wyzwalają u ludzi przeciwstawne reakcje: u jednych miłość, wdzięczność i uwielbienie Boga, zaś u drugich nienawiść, zawistną podłość i zachowania obrażające Boga żywego. Kto o tym pamięta i jest gotów na wszystko, może spokojnie realizować Chrystusowe zaproszenie do bycia „światłem świata”. Każdy świadek Chrystusowego światła doświadczy wielu słów, znaków i gestów ludzkiej miłości. Im walka będzie cięższa, tym piękno każdej wspierającej perły zabłyśnie z jeszcze większą serdecznością i czystością. Ale ze strony „złych serc” padną bolesne ciosy. Trudno, istotne jest to, że na pewno żaden z nich nie będzie definitywnym nokautem. Gwarantem tego jest Jezus, którego nawet śmierć nie unicestwiła. Wszak Bóg sprawił, że w oku ciemnego cyklonu śmierci rozbłysła Nieskończona Światłość Zmartwychwstania.

           Tak! Z Chrystusem, dobre pragnienia zawsze zamienią się w piękny krajobraz, nasycony Bożą światłością i miłością.

9 czerwca 2015 (Mt 5, 13-16)