Czynić dobro… Być światłem, które wskazuje na
Boga. To piękny i szlachetny cel życia. Ale każde czyste pragnienie zawiera w
sobie ukryty ładunek, który niejednokrotnie zostaje odpalony; nieraz bardzo
szybko, nieraz dopiero po pewnym czasie. W każdym razie następuje detonacja, po
której zamiast cudnych, rozświetlonych dobrocią kolorowych budowli pozostaje
jedynie szary krajobraz, wypełniony porozrzucanymi wszędzie kawałkami
rozpoczętych i niedokończonych konstrukcji. Wszystko spowija ciemność
rozczarowania. A miało być tak pięknie…
Kto nie chce wpaść w tę niszczycielską pułapkę, powinien od samego początku
uświadomić sobie, że nie ma prostego przełożenia pomiędzy „dobrym czynem” i
„dobrą reakcją zwrotną”. Światłość dobroci nie generuje automatycznie szczerej
jasności na wszystkich twarzach. Niektórzy śmiałkowie bardzo szybko polegli,
gdyż w odpowiedzi na wyświadczane dobro otrzymali raniące ciosy. Nie mogli
pogodzić się faktem, że zamiast oczekiwanego wsparcia, wręcz przeciwnie,
zostali poddani niszczącej machinie zła.
Człowiek o czystym sercu, doświadczając dobrego
czynu, spontanicznie zwraca się do Boga, uwielbiając, świadomie lub
nieświadomie, Stwórcę wszystkiego. Dlatego zwyczajna życzliwość jest
świetnym środkiem ewangelizacyjnym, gdyż autentycznie otwiera ludzkie wnętrza
na Boską nadprzyrodzoność. Niebo staje się priorytetem dla kolejnych dusz,
zastępując wcześniejsze ziemskie iluzje. Niestety, ten fakt „stawia na nogi” ciemne
siły zła…
Odsłania się coś przerażającego: dobro nie tylko powoduje uwielbienie Boga, ale
wyzwala również szatańską wściekłość. Ewangelia pokazuje realistycznie do
bólu, że postawa Jezusa spotkała się także ze skrajnie negatywnym odbiorem
przez niektórych ludzi. Odpowiedzią na dobre uczynki Zbawiciela była cała gama
jak najgorszych zachowań: zazdrość, oczernianie, cyniczna gra, złośliwość,
nienawiść, podłość. Ostatecznym akordem stało się ukrzyżowanie na wzgórzu
Golgoty. W „nagrodę” za dobre uczynki, Jezus został przedstawiony jako
bluźnierca, który budzi odrazę i pogardę. Piekło rozszalało się na całego.
Zapadła totalna ciemność. Reakcją na Boskie i ludzkie dobro był szaleńczy
skowyt diabła, który zadziałał poprzez ludzi o nieczystych sercach. W efekcie,
tym razem nie było uwielbienia Boga, ale skrajna obraza Boga…
Tak więc dobre uczynki wyzwalają u ludzi przeciwstawne reakcje: u jednych
miłość, wdzięczność i uwielbienie Boga, zaś u drugich nienawiść, zawistną
podłość i zachowania obrażające Boga żywego. Kto o tym pamięta i jest gotów na
wszystko, może spokojnie realizować Chrystusowe zaproszenie do bycia „światłem
świata”. Każdy świadek Chrystusowego światła doświadczy wielu słów, znaków i
gestów ludzkiej miłości. Im walka będzie cięższa, tym piękno każdej
wspierającej perły zabłyśnie z jeszcze większą serdecznością i czystością. Ale
ze strony „złych serc” padną bolesne ciosy. Trudno, istotne jest to, że na
pewno żaden z nich nie będzie definitywnym nokautem. Gwarantem tego jest Jezus,
którego nawet śmierć nie unicestwiła. Wszak Bóg sprawił, że w oku ciemnego
cyklonu śmierci rozbłysła Nieskończona Światłość Zmartwychwstania.
Tak! Z Chrystusem, dobre pragnienia zawsze zamienią się w piękny
krajobraz, nasycony Bożą światłością i miłością.
9 czerwca 2015 (Mt 5, 13-16)