Piękno objawiło swą wewnętrzną moc, budząc do
życia krainę miłości. Nadzieja przybrała postać obietnicy szczęścia. Niewiara
ustąpiła miejsca wierze w spełnienie marzeń. Muzyka stała się wspierającym
wspomnieniem i oczekiwaniem. Góry przybrały postać drabiny do Nieba. Lawina
lęków nagle zatrzymała się. Wszak w miłości nie ma lęku. Kamienie w poprzek
rzeki zyskały rangę symbolu przejścia z jednego brzegu na drugi. A potem
wszystko umarło…
Ciemność spowiła ziemię. Powrót do
pierwotnego niebytu stał się bardziej upragniony niż dalsze bezsensowne snucie
się po ziemi. Jedyny pożytek z łez, które gromadzone w wiadrze, przydawały się
do namoczenia szmaty przy zmywaniu podłogi. W tej „czarnej chmurze”, wydawane
komendy wobec istnienia nagle przestały skutkować. Wydarzyło się coś
wprawiającego w osłupienie! Poruszasz "sterami życia", a wszystko i
tak przebiega całkowicie odmiennie niż w zaplanowanym „scenariuszu beznadziei”.
Jakaś Zewnętrzna Moc najwyraźniej przejęła „zdalne sterowanie”. Własna niemoc i
bezradność. Przerażająca anonimowość oddziałującej Potęgi. Z czasem wszystko
stało się jasne. Bezosobowa siła objawiła swe osobowe Oblicze i Święte Imię:
Jezus Chrystus. Wszechobecny Bezsens zaczął ustępować miejsca promykom Sensu.
Po czasie beznadziei, nastąpił kolejny etap: wznoszenie się z Nadzieją, z coraz
większą dawką przesiąkniętego łzami i cierpieniem zaufania. Co więcej, w
odpowiedzi na usilne pytania o aktualną trasę, Boski Pan podał nazwę:
„Błogosławieństwa”… A cóż to znaczy?
Wszystko dokładnie opisane jest w jednym z
rozdziałów Ewangelii (por. Mt 5, 1-12). Chodzi o propozycję, którą Jezus daje
każdemu, kto podda się Jego Boskiej Mocy, o ludzkiej Twarzy. Można powiedzieć,
że autentyczny uczeń Chrystusa jest „człowiekiem błogosławieństw”. To projekt
na życie, który jest wkładem specyficznie chrześcijańskim pośród współczesnego
„targowiska idei”. Nie trzeba mieć „wkładu własnego” w sensie dóbr materialnych
oraz ludzkich osiągnięć i Boskich cnót. Wręcz przeciwnie. Warunkiem wstępnym
jest poczucie bezwartościowości, słabość oraz wielorakie cierpienie i
ubóstwo. Codzienność może nawet przypominać doszczętnie roztrzaskaną szybę.
Optyka błogosławieństw pozwala spojrzeć na doświadczane ciężary, bóle i
tragedie z zupełniej nowej perspektywy. To, co doskwiera i niemiłosierne
uwiera, nie jest dowodem na tryumf bezsensu i argumentem na rzecz śmierci.
Nawet najcięższe prześladowania nie są tożsame z pogrążeniem się w stan
smutku i przygnębienia, wobec braku nadziei na jakąkolwiek poprawę. Wszelkie
przeszkody, zwłaszcza wielkie, są bardzo użytecznym materiałem do tego, aby
odkryć i podjąć otrzymany od Boga rodzaj powołania. Wyzwalają się wtedy ogromne
pokłady energii, aby poprzez przeznaczony sobie sposób na życie zdecydowanie i
odważnie zdążać do Nieba.
Ale człowiek sam nie da sobie rady z napotkanymi
ciężarami. Co najwyżej jest w stanie unieść pewne mniejsze ciężary, aby potem
tym bardziej, nieraz dopiero po dziesiątkach lat, totalnie lec pod większymi.
Dlatego Jezus pokornie ofiaruje swą pomoc. Aby doświadczyć smaku
błogosławieństw, niezbędny jest ufny akt: „Zgadzam się. Działaj!”. Wewnętrzna
zgoda powoduje niejako zespolenie naszego cierpienia i ubóstwa z
uszczęśliwiającą Mocą Boga. Owocem tego splotu staje rozgrzewające i
rozświetlające wewnętrznie promieniowanie Ducha Świętego. „Cieszcie się i
radujcie, albowiem wasza nagroda jest wielka w niebie”. Oto eliksir
Chrystusowych błogosławieństw. Aktualna treść istnienia, nawet najbardziej po
ludzku przygnębiająca, zostaje nasączona Bożym pocieszeniem i nasyceniem dzięki
wierze w Niebo. Jednocześnie Jezus konkretnie wskazuje, co robić i mówić „tu i
teraz”; to pozwala na kontynuację życia wedle twardych praw zdrowego rozsądku.
Aby jak najwięcej czerpać z Bożego wsparcia, zwłaszcza w trudnych
doświadczeniach, warto zwrócić uwagę na kilka fundamentalnych wartości.
Ten swoisty „święty rynsztunek” stanowią:
łagodność, wyciszenie, sprawiedliwość, miłosierdzie, pokój i czystość serca.
Nie jest to jakiś pusty moralizm. Chodzi o wejście w jak najlepszy stan
duchowy, który pozwoli hojnie doświadczać daru Bożego Miłosierdzia i
Opatrznościowej Obecności. Dzięki temu, fakty przeżywane kiedyś jako przeklęty
bezsens okażą się Błogosławionym Sensem i prześwitem Niebiańskiego
Piękna…
8 czerwca 2015 (Mt 5, 1-12)