Każdego dnia boleśnie uświadamiam sobie, jak
bardzo mój umysł jest tępy i ograniczony, jak bardzo moje serce jest pyszne i
głupie. Tak! Pustynia bezwzględnie ogołaca ze złudzeń i chroni przed trwaniem w
słodkich iluzjach na swój temat. Kto pośród pustynnych piasków ledwie wlecze
się noga za nogą, doznaje obezwładniającej bezsiły i do żywego odczuwa atak
unicestwiających myśli, ten przestaje sądzić, że jest potężną skałą. Bez
protestów, uznaje swój status znikomego, ulotnego ziarenka piasku…
Gdy człowiek ma świadomość swej godnej
pożałowania nicości, wtedy nie pozostaje nic innego, jak mocno uderzyć się w
piersi, skłonić głowę głęboko do ziemi i bez ceregieli uznać wielką nędzę swego
grzesznego żywota. Na szczęście Pan Jezus jest nieskończony w swoim
Miłosierdziu. Dlatego można wołać z ufnością: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży,
zmiłuj się nade mną grzesznikiem”…
Tak! Warto jak najczęściej powtarzać te proste,
a jakże zbawienne słowa modlitwy Jezusowej. Zwykłe przejście z jednego miejsca
na drugie to wyśmienita okazja, aby czynić kolejne kroczki na drodze przemiany
wnętrza. Najświętsza Maryja Panna, wspominana dzisiaj jako Królowa całego
stworzenia, zaprasza nas, aby z nowym zapałem kontynuować dążenie do
celu, jakim jest pokora. Bóg wywyższył Maryję i uczynił Królową na wieki, gdyż
wcześniej na ziemi była pokorną służebnicą, która całkowicie swą ufność złożyła
w mocy Bożej.
Królowania Maryi nie należy rozpatrywać w
perspektywie zasad ziemskiego panowania i splendoru. Jej wywyższenie jest
zaproszeniem, aby jak najpełniej otwierać swe wnętrze na Boga. Maryja
uczestniczy w najdoskonalszym królowaniu swego Boskiego Syna, który jest Królem
Wszechświata. Im więcej Chrystusa w człowieku, tym bardziej człowiek doświadczy
w Duchu Świętym wiecznego wywyższenia ze strony Boga Ojca. „Kto się wywyższa,
będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (por. Mt 23, 1-12).
Postawa uniżenia nie jest celem samym w sobie. Pokora jest „tylko”
koniecznym środkiem, aby poprzez ogołocenie być w stanie przyjąć do serca Boże
obdarowanie. Dramat ewangelicznych faryzeuszy i uczonych w Piśmie polegał
na tym, że w „w imię Boże” ulegli pokusie obłudy, która inwestuje siły w
zewnętrzne pozory, a nie w realny stan wnętrza. Oczywiście nie oznacza to, że
zewnętrzny wymiar jest czymś złym. Jeśli serce szczerze dąży do Boga, wtedy
znajduje to odzwierciedlenie także w specyficznej zewnętrznej formie. Ale wtedy
ta forma nie jest maską tego, czego nie ma, lecz autentycznym i spójnym wyrazem
tego, co jest. Trzeba też podkreślić, że Jezus nie krytykował faryzeuszy za
brak doskonałości, ale za to, że za takich się uważali, choć w rzeczywistości
nie przestrzegali Bożych przykazań. Co więcej, wywyższali się, sobie
przypisując przymioty, które tak naprawdę tylko Bogu przynależą. Kto tak czyni,
będzie poniżony… Lepiej inspirować się przykładem Maryi, która dzięki uniżeniu
doświadczyła Boskiego wywyższenia.
Jeśli zechcemy podążać podobną drogą, bardzo
ważne są zdecydowane, jednoznaczne decyzje. Maryja jednak uczy, aby na
drodze pokory pamiętać o dwóch sprawach. Każda dobra decyzja jest darem
uprzednio otrzymanym od Boga, a nie produktem własnej doskonałości. Następnie
zrealizowanie dobrej decyzji nie jest powodem do zachwytu nad swą „silną wolą”,
ale okazją, aby uwielbić Boga, który zechciał udzielić swej królewskiej
„energii do realizacji”. Zasługa człowieka polega tylko na tym, że przyjął tę
udzieloną łaskę. Samochód byłby „głupi”, gdyby twierdził: „Jadę sam z siebie,
bo wyciskam paliwo z karoserii”…
Praktykując modlitwę Jezusową, wiele owoców
przyniesie „szlifowanie pamięci”. To znaczy chodzi o to, aby pamiętać o
swej kruchości, która w przeszłości ujawniła się w zaistniałych grzechach.
Zarazem odnośnie przyszłości, „kto stoi, niech baczy, aby nie upadł”. Pycha
kroczy przed upadkiem.
Najświętsza Maryjo Panno, Królowo, wspieraj nas
na królewskiej drodze do Niebieskiego Królestwa…
22 sierpnia 2015 (Mt 23, 1-12)