Samotne umieranie


Samotność, to przedziwne doświadczenie. Gdy przed samotnością panicznie uciekasz i tak cię ostatecznie dopadnie, i bezwzględnie uściśnie swą pustką. W trakcie uciekania zaistnieje wiele naiwnych iluzji oraz  raniących zachowań. Gdy godzisz się na samotność, wtedy od razu wchodzisz na drogę umierania, ale finałem jest głębokie zjednoczenie i współobecność.  

Ponadto, kto żyje w samotności, niech weźmie pod uwagę dwa interesujące czynniki. Otóż w takiej sytuacji człowiek swymi słabościami nie utrudnia życia drugiemu człowiekowi. Pięknym znakiem miłości jest to, że nie narzucam się sobą i swą nędzą, lecz pokornie odsuwam się i znikam, nie traktując siebie jako „zbawczej dobroci”.  Ileż zła czynią ludzie, którzy żyją w przekonaniu, że „ogromnie uszczęśliwiają”, podczas gdy w rzeczywistości psychicznie niszczą i krzywdzą.  

W Bożych planach samotność może być także ochroną przed doznawaniem od kogoś codziennej  potężnej  krzywdy i udręczenia. Niektórzy po pewnym czasie trwania małżeństwa rozstają się. Powodem nie jest wejście w nową relację, ale po doznanych krzywdach jedynym marzeniem jest „samotność bez wiązania się z kimkolwiek”. Niestety, nie jest to dobry kierunek. Kto wstąpił w związek małżeński, obrał drogę wspólnego życia, czemu powinien być wierny. Przy okazji warto pamiętać, aby przed decyzją o małżeństwie na poważnie wziąć pod uwagę dwie ewentualności: mogę skrzywdzić lub być ogromnie skrzywdzony… Kto jest sam „z własnego wyboru” lub „bez własnego wyboru” ma dar samotności bez żadnych powikłań. Niech osoby samotnie żyjące docenią fakt, że posiadają rodzaj życia, o którym niektórzy marzą, zdruzgotani tym, co przeżyli...

„Jeżeli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity”.  Zgoda na samotność, to odważna gotowość do umierania. I teraz najważniejsza prawda. To umieranie przyniesie dobry owoc tylko wtedy, gdy będzie przeżywane razem z Bogiem. Samotność dla pustelnika jest tylko pomocnym środkiem do tego, aby jak najpełniej wejść w relację z Bogiem. Podobnie w przypadku każdego człowieka. Samotność bez Boga, to umieranie, które prowadzi do piekielnej pustki. Samotność z Bogiem, to życiodajne umieranie, które jest zdążaniem do Niebiańskiej Pełni.

Przy czym prawdy te należy rozumieć w perspektywie dłuższych procesów czasowych.  Ziarno zanim wyda owoc, przez pewien okres jest i dojrzewa jako „samo”. Byłoby gigantycznym błędem tę czasową samotność traktować jako coś złego. Sens Jezusowej wypowiedzi jest taki, że „bycie samemu” jest czymś złym dopiero wtedy, gdy stanowi ostateczny akord egoistycznego życia. Gdy człowiek przeżywa samotność z Bogiem, wtedy „wiecznym finałem” będzie wspólnota miłości w Niebie, owocująca także na ziemi. Św. Paweł, pierwszy pustelnik, dziesiątki lat przeżył w samotności na pustyni. Umierał codziennie pośród skał i kamieni. Teraz jest w Niebie, zaś na ziemi w tym miejscu powstał wspaniały klasztor i od wieków tysiące ludzi ciągną tam, aby wzmacniać się duchowo, fizycznie i wypraszać potrzebne łaski.

Samotność to wielka szansa, aby wejść na drogę ewangelicznego umierania, które „przynosi plon obfity”… 

10 sierpnia 2015 (J 12, 24-26)