Umieranie ku Życiu


Doczesny świat nieustannie ogarnia swymi mackami. Człowiek nieświadomie staje się ofiarą wielu iluzji. Specyfiką iluzji jest posiadanie w sercu i w umyśle obrazu, który jest odmienny od rzeczywistości. Różne doczesne dobra stają się życiowym priorytetem. Nie znaczy to, że Bóg całkowicie znika z codziennego horyzontu.

Szczególnie niebezpieczna pułapka polega na tym, że Chrystus jest nawet poszukiwany. Ale tak naprawdę nie jest On celem ostatecznym, lecz tylko środkiem do realizacji własnych interesów i pożądań. Człowiek trwa w złudnym przekonaniu, że służy Chrystusowi. W rzeczywistości Chrystus jest tylko egoistycznie wykorzystywany. Znamienne jest zdanie, które Mistrz wypowiada do ludzi, którzy Go poszukiwali: „Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do sytości” (por. J 6, 24-35).  

Przy takim podejściu najgłębsze pragnienia serca pozostają niezaspokojone. Zarazem może dokonywać się wiele zła i ludzkiej krzywdy „w imię Boże”. Radykalnie spada poziom wrażliwości duchowej. Zarazem osoby, które taką wrażliwość posiadają, są traktowane jako „przewrażliwione emocjonalnie”. Niestety, świat sprawia, że ludzkie serca twardnieją i stają się zaślepione. Ewidentne zło jest postrzegane jako coś normalnego i dobrego,  a nawet zyskuje status chwalebnego dobra. Jak nie dać się uwikłać w te otępiające sidła?

Sama dobra wola nie wystarczy. Bezcenną pomocą jest doświadczenie pustyni. Dopiero w zetknięciu z pustynną pustką istnieje szansa otwarcia wnętrza na obecność Boga. Jest to bolesne ogałacanie, które zarazem jest uzdrawiającym ubogacaniem. Ten duchowy proces sprawia, że Bóg zaczyna zajmować rzeczywiście pierwsze miejsce. Z mocą ujawnia się prawda, którą Chrystus wypowiedział o sobie: „Jam jest chleb życia”. Nie jest to tylko poetycka przenośnia, ale jak najbardziej realnie owocujący konkret. Znaczy to, że Chrystus jest pokarmem i napojem, który pozwala żyć.

Oto wytłumaczenie, dlaczego pustelnicze trwanie w samotności i milczeniu jest możliwe. Istnieje bowiem Chrystus, który karmi swą życiodajną obecnością i słowem. Dlatego wyjście na pustynię jest wezwaniem do wejścia na drogę radykalnego umierania. Jest to swoiste odważne wejście pomiędzy skały, kamienie i piasek. Gdy zmaganie odrywania się od świata będzie intensywne i autentyczne, na skutek wyczerpania człowiek może nawet upaść, ledwie oddychając. Wtedy  silny wiatr będzie sukcesywnie nawiewał piasek na leżące ciało.  Jest to symboliczny obraz umierania. Stary człowiek zostaje przysypywany przez piasek i coraz bardziej znika z pola widzenia. W pewnym momencie obserwator z zewnątrz dostrzeże jedynie pofalowaną, piaszczystą powierzchnię. Żadnego widzialnego śladu ludzkiej obecności. Był człowiek i już go nie ma… Piaszczyste wydmy bezlitośnie pożerają kolejną wycieńczoną ofiarę. Skały i kamienie miarowo pękają, stwarzając wrażenie dobiegającego zewsząd żałobnego marszu. Pustynne psy uwielbiają przeciągłym wyciem ogłaszać śmierć kolejnego śmiałka.

Ale potem następuje cudowne powstanie i spod piasku wyłania się nowy człowiek... Ta sama tożsamość bytowa, ale odmienny rodzaj wewnętrznego istnienia i przeżywania. Tak! Pustynne umieranie jest wchodzeniem w przestrzeń samotnego trwania w milczeniu. Wszelkie dobra światowe przestają być najważniejsze. Pierwsze miejsce zajmuje Chrystus, Życiodajna Woda. Dzięki temu możliwy staje się cud nowego życia. Głównym źródłem sił staje się Boża łaska, która sprawia, że wnętrze doświadcza nasycenia i wypełnienia. Specyfiką tego życia jest przezwyciężanie iluzji i wchodzenie w rzeczywistość. Serce staje się coraz bardziej wrażliwe, czyste i nakierowane na wieczność.

Oto najlepsze przygotowanie do wiecznego zjednoczenia z Boską Miłością. Pustelnik umiera dla świata, aby w samotności prawdziwie szukać Boga. Takie umieranie nie prowadzi do absolutnego unicestwienia, ale jest otwarciem na istnienie w Absolucie. Doświadczenie pustyni nie jest tylko dla pustelników. To, w konkretnych realiach, zaproszenie dla każdego, kto poprzez życie w świecie pragnie ostatecznie przebywać w Niebie… na wieki nasycając się Bożą Obecnością i Miłością.

2 sierpnia 2015 (J 6, 24-35)