Nie zmarnować swej życiowej szansy… Nie wplątać się w beznadziejne problemy… W życiu podejmujemy różne przedsięwzięcia, inicjatywy i zaangażowania. Pragniemy, aby wszystko rozwijało się jak najlepiej. Ale w praktyce różnie bywa…
Bardzo dużo zależy od właściwej
interpretacji pomyślnego biegu wydarzeń lub pojawiających się trudności. Od
razu mocno podkreślmy, że nie jest to tylko kwestia na poziomie ludzkiego
działania. Każda forma tworzenia wpisuje się w walkę duchową. Bóg udziela
potrzebnych łask i wspiera dobro, które odzwierciedla Jego wolę. Szatan usiłuje
dobro zniszczyć i dąży do tego, aby zło jak najpełniej triumfowało. Królestwo
Boże nie jest „pozaziemską abstrakcją”, ale dokonuje się poprzez
konkretne sposoby bycia i działania na ziemi. Po wystartowaniu z nową
inicjatywą szczególnie ważny jest etap początkowy.
Warto zwrócić uwagę na trzy możliwe przypadki.
Każdy z nich wymaga decyzji, od których zależy przyszłość, szczęśliwa lub
nieszczęśliwa. Zwłaszcza gdy na horyzoncie rysuje się wielkie dobro, trzeba być
przygotowanym na początku na wielorakie trudności. Poprzez zaistniały „opór
materii” szatan usiłuje wmówić człowiekowi, że Bóg nie udziela swego
błogosławieństwa. Zły duch poprzez myśli namawia do rezygnacji. Ulegnięcie tej
presji byłoby błędem i zmarnotrawieniem jakiegoś Bożego dzieła. Prawda jest
taka, że szatan „wyczuwa” przyszłe dobro i dlatego usiłuje do niego nie
dopuścić.
Nieraz bywa, że inicjatywa zgodna z wolą Bożą
nie napotyka początkowo na jakieś większe trudności. Jest to szczególna Boża
łaska, której towarzyszy głęboki pokój w sercu. Wówczas trudne wyzwania pojawią
się najprawdopodobniej dopiero na dalszych etapach.
Najwięcej doświadczenia i mądrości wymaga trzeci
przypadek. Szatan działa tutaj w sposób najbardziej wyrafinowany, realizując
swą destrukcyjną strategię. Bardzo uważajmy, aby nie wpaść w perfidnie
zastawione sidła. Jak działa mechanizm podstępnego zła? Otóż najpierw człowiek
podejmuje słuszną inicjatywę, która jest zgodna z wolą Bożą. Wszystko powoli
zaczyna się ładnie rozwijać. Nie ma jakiś spektakularnych sukcesów, ale
pierwotne „ziarnko gorczycy” sukcesywnie przeobraża się i w przyszłości można
oczekiwać, że wyrośnie z niego „wielkie drzewo”. Szatan początkowo nie
atakuje (jak w pierwszym przypadku), gdyż tym razem ma bardziej wyrafinowany
plan i nie chce spłoszyć.
Podjęta inicjatywa powoli zaczyna przynosić
owoce. W takim obiektywnie pozytywnym klimacie zły duch zaczyna podsuwać myśli
dyskwalifikujące podjętą inicjatywę. Ale nie jest to prymitywna pusta negacja.
Cały haczyk polega na tym, że człowiek otrzymuje mocną dawkę myśli, które są
zachętą do podjęcia innej, „wspanialszej wizji”. Nowy pomysł
zaczyna rozpalać umysł i zniewalać swą atrakcyjnością. Dotychczasowe
zaangażowanie jest przedstawiane jako „zdecydowanie gorsze” lub wręcz „bardzo
złe”. Szatan podsuwa myśl: „Pozostaw pierwsze przedsięwzięcie, zaangażuj się w
nową „wspaniałość”. Celem takiej strategii jest ściągnięcie z dotychczasowej
dobrej drogi poprzez usidlenie obrazem nowego zaangażowania, które tak naprawdę
jest sprzeczne z wolą Bożą. Co więcej, roztoczona iluzja może posłużyć do tego,
aby kuszonego człowieka wplątać w poważne problemy. Gdy człowiek połknie
ten haczyk pokusy, wtedy z czasem ujawni się smutny obraz szatańskiego
działania. Dobre przedsięwzięcie zostaje zablokowane, a nawet zniszczone. Z
kolei „lepszy pomysł” okazuje się być iluzją, która nie może być zrealizowana.
Nie na tym koniec. Nieraz ta iluzja jest wykorzystana do tego, aby usidlonego
człowieka jak najbardziej udręczyć i umęczyć.
Dlatego bardzo uważajmy! Pochopnie nie
rezygnujmy z pierwotnego projektu, aby bez dogłębnej analizy i modlitwy podjąć
„coś lepszego”. Niejednokrotnie wierne pozostanie przy pierwszym
przedsięwzięciu uchroni przed szatańską pokusą i pozwoli pokornie realizować
dzieło, które wpisuje się w logikę Bożego królestwa. Dzięki temu początkowe
„ziarenko gorczycy” z czasem stanie się „wielkim drzewem, tak że ptaki
powietrzne gnieździły się na jego gałęziach” (por. Łk 13, 18-21).
Panie, udzielaj nam daru dobrego rozpoznania
Twojej woli…
27 października 2015 (Łk 13, 18-21)