Błogosławiona służba


W człowieku  jest pewien pierwotny mechanizm funkcjonowania wedle zasady „coś za coś”. Z tym wiąże się oczekiwanie, że za wyświadczone dobro lub poniesiony trud powinniśmy otrzymać jakąś odpłatę. Taka „ekonomiczna logika” ma miejsce nie tylko odnośnie ludzi, ale także wobec Boga. To może być pragnienie zwyczajnej wdzięczności lub nadzieja na sprzyjający rozwój wydarzeń.

Nie jest to jednak właściwe podejście. Gdy człowiek ma oczekiwania, wtedy bardzo łatwo może doświadczyć rozczarowania. Co więcej, odpowiedzią  na dobro może być nawet zło. Szatan w ramach zemsty będzie bezwzględnie niszczył każdego „dobroczyńcę”. Najpełniej ofiarą  takiego procesu padł sam Jezus, który w odpowiedzi na wyświadczoną miłość został okrutnie ukrzyżowany. Przy postawie „coś za coś” nie ma miłości, lecz jedynie dążenie do zrealizowania egoistycznych interesów. Do tego dochodzi pycha, zwłaszcza w relacji do Boga. Człowiek sobie przypisuje zasługi, zapominając, że nawet najdrobniejszy gest jest możliwy tylko dzięki Bożej łasce.  Wielkim smutkiem napawają sytuacje, gdy uzyskane osiągnięcia stają się przyczynkiem do celebracji swej  „niezastąpionej użyteczności”.

Jezus pragnie uchronić swych uczniów przed całą gamą negatywnych zjawisk w związku z czynionym dobrem i składanymi aktami poświęcenia. Mistrz zachęca, aby po każdej wykonanej pracy pokornie mówić: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać” (por. Łk 17, 7-10). Jest to przede wszystkim zachęta do bezinteresowności i do postawy służby, gdzie znikają wszelkie oczekiwania. Sugestywnie ilustruje to odmalowana przez Jezusa relacja pomiędzy panem i sługą. Sługa nie oczekuje na wdzięczność ze strony pana, lecz po prostu wykonuje zadania, do wypełnienia których jest zobowiązany. Przekonanie o swej nieużyteczności podkreśla pokorę, która zadowala się wypełnieniem obowiązku i niczego nie traktuje jako przyczynek do chełpienia się i podkreślania swej  wartości.

Logika bezinteresownej służby ma  głęboki  sens. Przede wszystkim człowiek jest chroniony przed niszczącym rozczarowaniem. Motywem dobrego działania jest miłość, która podejmuje inicjatywę zgodnie z przekonaniami, które pojawiają się w sumieniu. Wierność sumieniu sprawia, że człowiek uniezależnia się od późniejszych reakcji zwrotnych. Wszystkie ewentualności są z góry brane pod uwagę. Nie ma większej różnicy pomiędzy odpowiedzią w postaci wdzięcznego dobra lub niewdzięcznego zła. Najważniejsze, że zgodnie z  sumieniem ofiarowałem miłość i niech ta miłość przynosi jak najlepsze owoce u odbiorcy. Kto potrafi uszanować to, co otrzymał, będzie szczęśliwy i otrzyma błogosławieństwo. Kto jest ślepy na otrzymywane dary lub ulega pokusie szatańskiej niewdzięczności, będzie doświadczał piekielnego cierpienia i skazuje się na przekleństwo. Święci potrafią dziękować Bogu i ludziom za doświadczoną miłość i dzięki temu uczestniczą w szczęściu nieba. Ci, którzy wybierają inną drogę, zawsze mają jakieś pretensje, oskarżają i skazują się na piekielne męki. Szatan doznał od Boga bezmiaru miłości, a jednak w odpowiedzi kieruje wobec Boga i świętych absurdalne oskarżenia i prowadzi odwieczną walkę z Dawcą czystej Miłości.

Następnie warto uświadomić sobie, że już sama możliwość służby jest nagrodą. Trzeba dziękować, jeśli możemy czynić komuś dobro. To nie jest podstawa do otrzymania zapłaty, ale powód do wyrażenia wdzięczności za możliwość czynienia dobra. W ten sposób niejako wchodzimy w  odwieczny strumień uszczęśliwiającej Bożej dobroci. Błogosławieństwo Boga jest najwspanialszą  odpłatą, która wypełnia wnętrze duchowymi skarbami.  Szczególną wartość ma pokój  serca i radość, jaką daje zdolność do samotnego przebywania razem z Jezusem. Bóg sam wystarczy! W tradycji pustelniczej mocno akcentuje się tę błogosławioną samotność. Mam czynić z miłości dobro jako sługa nieużyteczny. Kto chce, niech ewentualnie z tego korzysta. Nie ma  miejsca na jakiekolwiek oczekiwania. Kto chce, może tym ofiarowanym chlebem ufnie się karmić. O błogosławiona samotności!...     
        
10 listopada 2015 (Łk 17, 7-10)