Obłudne komplementy


Uwierzyła pięknym słowom. Dała się oczarować szarmanckim spojrzeniom. Na początku zauroczenie, a potem poraniona psychika i wyczerpane ciało. Najpierw kilka miesięcy naiwnych złudzeń, a potem przez całe lata samotne wychowywanie dziecka, bez żadnego wsparcia ze strony wcześniejszego „anioła”. Powiedzmy szczerze, bardzo wysoki rachunek do zapłacenia. Ale czy warto? 
Odpowiednio dozowane komplementy. Litania zachwytów. Tak, piękne słowa mają w sobie czar uwodzenia. Ale tak naprawdę im piękniejsze, tym bardziej trzeba uważać. Właściwie na serio warto słuchać tylko ludzi, których dobrze znamy i obdarzamy zaufaniem. Wtedy piękne słowa są rzeczywiście wyrazem miłości. Głębokie refleksje nie są narzędziem uwodzicielskiej gry, ale znakiem szczerej troski i serdecznej życzliwości. 
 Gdy jednak kogoś za bardzo nie znamy, lepiej nie przywiązywać wagi do usłyszanych, wychwalających zdań. Ewentualnie warto wyostrzyć uwagę. Oczywiście nie po to, aby podkarmić pychę, która ciągle głodna jest głosów uwielbienia. Chodzi o niezbędną czujność, dla ochrony życia, własnego i innych. Komplementy mogą być bowiem elementem zastawionej pułapki. Ludzie pokorni, nienaiwni, mający trzeźwy umysł, raczej nie dadzą się wplątać w jakąś nieprzyjemną historię.
W Ewangelii jesteśmy świadkami, jak faryzeusze i zwolennicy Heroda mówią do Jezusa: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i na nikim Ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz” (Mk 12, 14). Jakże ujmujące słowa. Co więcej, jak najbardziej prawdziwe! Można byłoby odnieść wrażenie, że ich autorami są pełni zachwytu nowi uczniowie, którzy szczerze postanowili pójść za Jezusem. Niestety, nic z tych rzeczy! Te prawdziwe w treści słowa, w rzeczywistości zostały użyte jako podstępna przynęta. Faryzeusze i zwolennicy Heroda, realizując wyrafinowany plan uczonych w Piśmie, zastosowali komplementy tylko po to, aby wprowadzić Jezusa w pułapkę i zniszczyć Go. Oto przykład próby wyłączenia czujności, aby potem ofiarę jeszcze bardziej i łatwiej uderzyć.
Po tym obłudnym wprowadzeniu padło pytanie, czy wolno płacić podatek Cezarowi. Kolejna odsłona zafałszowania. To nie było szczere pytanie do umiłowanego Mistrza. Podstęp polegał na tym, że każda odpowiedź była niebezpieczna; pozwalała osiągnąć cel, którym była kompromitacja Jezusa. Żydzi byli pod okupacją rzymską. W tym kontekście, zgoda na płacenie oznaczała oburzenie u Żydów. Brak zgody, stanowił wystąpienie przeciwko władzy rzymskiej. Oto przykład ludzkiej perwersji. Piękne, a nawet głębokie słowa wpisane zostają w logikę zniszczenia człowieka. Jezus w swej mądrości przejrzał przewrotność obłudników. Po mistrzowsku wybrnął z zastawionej zasadzki: „oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga”(Mk 12, 17).
Opisany ewangeliczny epizod, to wielka szkoła roztropności w naszych relacjach międzyludzkich. Często nie jest najważniejsze, co jest powiedziane, ale kto coś powiedział. Jeżeli autorem jest człowiek zaufany, to warto się wsłuchiwać. Jeśli go dobrze nie znamy, to trzeba pamiętać, że mogą zaistnieć trzy przypadki użycia głębokich w treści stwierdzeń. Najpierw słowa są pustą formą, bez większej wartości. Następnie słowa mogą być nieprawdziwe, aby nas zwieść. Ktoś „pięknie kłamie”, bo widzi, że słuchacz naiwnie w to wierzy. Dla cynika to świetny materiał do późniejszych kpin i wykorzystania. Wreszcie najbardziej niebezpieczne są słowa obiektywnie prawdziwe, ale stosowane z intencją zniszczenia człowieka. Jak trzeba, szatan posługuje się także prawdą. To sytuacja perwersyjnej obłudy. Najlepiej zupełnie zignorować takie piękne frazesy. Wzorem Jezusa, można mądrze odpowiedzieć i rozpracować obłudników. Ale do tego trzeba być świetnie przygotowanym.

4 czerwca 2013 (Mk 12, 13-17)