Opowieść wysłuchana


Dwa bardzo ważne spotkania. Zewnętrznie całkowicie odmienne. Najpierw starsza, samotna kobieta opowiedziała o swym codziennym życiu. Później młody mężczyzna spontanicznie podzielił się radością wyzwolenia z doświadczanego zniewolenia.  W obydwu przypadkach wystąpiła jednak pewna wspólna rzeczywistość. Właściwie można powiedzieć, że to były dwie formy „tego samego”. Cóż więc było tą wspólną istotą? To pełne zaangażowania opowiadanie historii swego życia. 

Tak! Człowiek posiada bogaty świat przeżyć, odczuć i myśli. Samo przeżywanie jednak nie wystarczy. Istnieje potrzeba opowiedzenia tego wszystkiego. Wewnętrzny świat wręcz domaga się zewnętrznego wyrażenia, które zostanie przyjęte. Człowiek pragnie, aby jego historia życia została wysłuchana. Czyż to nie tutaj pojawia się problem samotności? 

Ależ tak! Dramat samotności polega w dużej mierze właśnie na braku słuchacza. Żyję i zderzam się z bolesnym faktem, że nikogo nie interesuje moja historia. W konsekwencji niejako przestaję istnieć. Człowiek na tyle ma poczucie swego istnienia, na ile doświadczy bycia wysłuchanym w historii swojego życia. Tu wyłania się niezwykle interesująca propozycja „prezentu”, jaki można dać drugiemu. To znaczy? 

Otóż mam na myśli dar, który składa się z dwóch części. Pierwsza cześć to pomoc drugiemu w wypowiedzeniu doświadczanego świata przeżyć. Niektórzy nie mają z tym problemów. Często jednak życie pozostaje niejako uwięzione w nieumiejętności wyrażenia. To wielka sprawa tak stawiać pytania, by ktoś zaczął spontanicznie mówić. Dokonuje się wyzwolenie historii życia. Druga część daru to uważne słuchanie opowiadanej historii. Zewnętrzny świat przestaje odgrywać znaczenie. Istnieje tylko opowiadający i słuchający. Presja czasu znika. Cały staję się „słuchaniem”. Nie chodzi o to, aby drugiemu coś wyjaśniać. Istota daru polega na tym, aby z uwagą słuchać opowiadanej historii. Wyrażanie swego życia i świadomość bycia słuchanym przywraca poczucie bycia człowiekiem. Dokonuje się przechodzenie z „części anonimowej masy” do „niepowtarzalnej osoby”. Warto rozdawać takie prezenty. Warto zatrzymać się, aby ktoś nam opowiedział swą historię. To może być tylko pewien niewielki epizod. 

Swoisty cud polega na tym, że kilka minut może przekształcić się w posmak wieczności. Czyż to niezbyt odrealnione stwierdzenie? Żadną miarą! Bóg słucha bowiem w stopniu absolutnym. Dlatego modlitwa serca przywraca poczucie bycia człowiekiem. Daje posmak Królestwa niebieskiego. Opowiadam i czuję się wysłuchany. Zaczynam żyć. Zaczynam dawać życie…

1 sierpnia 2013 (Mt 13, 47-53)