„Jak dobrze, że nikt tego nie widzi!”. Naprawdę?
Czy na pewno nikt cię nie obserwuje, gdy samotnie jesteś w pokoju lub coś
robisz i nikogo w zasięgu wzroku nie widać?
Gdy jesteśmy sami, nieświadomie popadamy w
przekonanie, że nikt nas nie widzi. Ale tak nie jest! Warto uświadomić sobie i
pamiętać, że nieustannie poznaje nas Bóg oraz szatan (i inne złe duchy). To dwa
całkowicie odmienne sposoby poznania. Na czym polega radykalna różnica?
Otóż Bóg w sposób doskonały widzi i słyszy
absolutnie wszystko, co dzieje się w naszym życiu. Będąc samotnie w
pokoju, jesteśmy zanurzeni w strumieniu Bożego poznania. Nie chodzi tu tylko o
zewnętrzne zachowania, ale Bóg zna każdą myśl i uczucie w naszym sercu i
umyśle. Gdy pewnego razu w uczniach Jezusa zrodziły się niskich lotów
rozważania o wielkości, wtedy „Jezus, znając ich serca”, przyszedł z
niezbędnymi wyjaśnieniami. Nic nie zdoła zamaskować przed Bogiem
faktycznej treści naszych myśli i najgłębszych przeżyć. Bóg wszystko widzi. Ta
wiedza jest jednak strumieniem Miłości, jak „szpitalna obserwacja”. Bóg nie
podgląda ciekawsko, ale przenika nas swym Miłującym Spojrzeniem, aby nam pomóc.
Ta wiedza służy tylko i wyłącznie dobru. Gdy ludzie otrzymują od Boga dar
widzenia dusz innych ludzi, to tylko i wyłącznie w tym celu. W tej logice,
niezwykle ważna jest także szczerość na spowiedzi czy w ramach towarzyszenia
duchowego.
Sprawy
wyglądają radykalnie inaczej w przypadku szatana. Po pierwsze, szatan nie ma
wglądu w serce człowieka. Nie zna bezpośrednio naszych myśli i decyzji.
Jednakże jest w stanie poznać to wszytko, co zewnętrznie można dostrzec
zmysłami. Jak najbardziej dosłownie obserwuje nas w sensie podglądania. Jako
czysty duch poznaje duchowo to, co my poznajemy najpierw zmysłami (wzrok, słuch
itd.). Widzi nas, słyszy nas. Następnie podobnie jak człowiek na podstawie
zaobserwowanych faktów „wyciąga wnioski”. Człowiek w tym względzie
jest bardzo ograniczony. Szatan natomiast posiada potężne doświadczenie z
obserwacji wszystkich ludzi. Zarazem jest potężną inteligencją. Nie znając
wnętrza bezpośrednio, jest w stanie bardzo dobrze ocenić stan naszego serca.
Cała ta wiedza służy niestety tylko i wyłącznie do złych celów. Co z tego wynika?
Super
ważna sprawa! Przede wszystkim szatan dzięki zdobytym informacjom nie może
zawładnąć naszym sercem, jeśli sami się na to nie zgodzimy i żyjemy w łasce uświęcającej.
Praktycznie największe niebezpieczeństwo polega jednak na tym, że sami
wystawiamy się na niepotrzebne pokusy i dręczenia. Jak to rozumieć? Otóż sprawa
dotyczy zewnętrznych gestów modlitewnych i w ogóle zachowań. Jeśli ktoś np.
niedbale przyklęka, robi bezmyślny znak krzyża, plotkuje i obgaduje, zachowuje
się nerwowo i agresywnie, to szatan to wszystko widzi i wyciąga
wniosek o słabym stanie duchowym naszego wnętrza. W konsekwencji przystępuje do
serii dręczących ataków i pokus, widząc łatwość odniesienia zwycięstwa w
dostrzeżonych „słabych punktach”.
Dlatego dbałość o zewnętrzne „znaki”
może uchronić przed wieloma atakami, gdyż szatan dojdzie do wniosku, że raczej
się nie uda. Oczywiście nie chodzi tu o powierzchowną troskę o „zewnętrzne” bez
dbałości o wnętrze. Wtedy Bóg widzi pustkę serca, a szatan i tak bez problemu
się zorientuje i jeszcze bardziej uderzy w hipokrytę. Raczej sprawa polega na
tym, żeby troszcząc się przede wszystkim o serce, nie lekceważyć znaczenia
zewnętrznych znaków. To pozwoli uniknąć wielu dodatkowych pokus i udręczeń.
Kontemplujmy
Boga, który z miłosną troską widzi wszystko, włącznie z ludzkim sercem.
Roztropnie pamiętajmy też, że szatan wybiera metody i rodzaje kuszenia do zła
na podstawie uczynionych obserwacji…
30 września 2013 (Łk 9, 46-50)