Zranienie i uzdrowienie



Jako małe dziecko udał się na klasową wycieczkę do Wielkiego Miasta. Początkowo wspaniałe doświadczenie. Niestety, w wolnym czasie, podeszła nieuczciwa kobieta, która poprosiła o „pieniążka”. Dziecko miało tylko jeden banknot, ofiarowany przez rodziców na całą wycieczkę. Kobieta powiedziała, żeby go dać, to troszeczkę weźmie i resztę zwróci. Dziecko w swej czystej ufności tak właśnie uczyniło. Ale potem ujrzało jedynie... pustą dłoń z wytłumaczeniem: „O, zobacz, wszystko zniknęło”; następnie zniknęła także oszustka. W dziecięcym umyśle nastąpiło bolesne skojarzenie tego Wielkiego Miasta z Wielkim Złem, od którego trzeba jak najdalej uciekać. Na szczęście z pomocą mądrych wyjaśnień i łaski nadprzyrodzonej dokonał się proces uzdrowienia. Wielkie Miasto na nowo,  zgodnie z obiektywną prawdą, stało się synonimem zachwycającego Piękna i wielu źródeł Dobra. 

W uczuciowym świecie człowieka ogromne znaczenie odgrywa prawo skojarzeń i uogólnień. W tej perspektywie bardziej zrozumiały staje się mechanizm zranienia. W zranieniu, doświadczone zło zostaje skojarzone z konkretnym miejscem i osobą; dołączony jest także kod uogólnienia „zawsze tak robi”, „tam wszędzie tak jest”. Tym miejscem może być pewna zewnętrzna przestrzeń, część ciała lub charakterystyczny świat przeżyć. 

Jak to praktycznie funkcjonuje? Jeśli ktoś zostanie gdzieś pobity, to „całe miejsce” (ulica, miasto, kraj) staje się symbolem niebezpieczeństwa, gdzie lepiej już nigdy nie wracać. Jeśli ktoś stanie się ofiarą gwałtu, nawet zbliżenie się męża lub żony do intymnych miejsc może powodować paniczną traumę i przywoływać koszmarne wspomnienie. Jeśli słowa „kocham cię” zostaną cynicznie wyśmiane, wówczas może zrodzić  się trwała blokada na takie wyznanie, aby po raz kolejny nie usłyszeć szyderczego śmiechu.

Ale niestety, zgoda na trwanie zranienia, oznacza założenie kajdan przerażającej niewoli. Pomimo powierzchownego zapomnienia, w głębi będzie trwał lęk przed powrotem „zmory przeszłości”. Zarazem często obiektywnie dobre miejsce, niesłusznie zostaje wyłączone  ze świata pięknych przeżyć. Pomimo epizodu wielkiego zła, Wielkie Miasto jest dobre; intymna relacja sama w sobie jest czymś cudownym; „kocham Cię” jest  pięknym wyznaniem.   

Dlatego w przypadku wszelakich zranień warto wejść na drogę uzdrowienia. Istota uzdrowienia polega m.in. na przeformułowaniu złego skojarzenia w dobre skojarzenie. Chodzi o to, żeby dane miejsce na nowo połączyło się „w głębi” z pozytywnym doświadczeniem. Jak to zrobić? Jest tylko jedna zasadnicza możliwość. Trzeba na nowo fizycznie lub w wyobraźni wrócić do danego miejsca. Następnie niezbędne jest otwarcie się na dobry strumień myśli i uczuć, który niejako „przebije”, przezwycięży dawne zło. W rezultacie zaistnieje nowe, dobre skojarzenie. „Skojarzenie” oznacza tu całokształt przeżyć emocjonalno-duchowych.

W procesie uzdrowienia bardzo ważna jest cierpliwość. Jednocześnie to „przeformułowanie” tak naprawdę w pełni i głęboko może dokonać się jedynie mocą obecności Jezusa. W Ewangelii warto zwrócić uwagę na epizod, który dobrze ilustruje ten proces(Por. Mk 4, 35-41). Otóż uczniowie znajdowali się w łodzi na Jeziorze Galilejskim, gdy raptem rozpętała się  gwałtowna burza. Jezioro, samo w sobie piękne i dostarczające ryb, zamieniło się w śmiertelnie groźnego wroga.  Na szczęście uczniowie pobiegli do Jezusa z gorącym błaganiem: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?”.  W odpowiedzi Jezus, wcześniej pozornie nieobecny,  rzekł do jeziora: „Milcz, ucisz się” i „nastała głęboka cisza”.

 Rzecz niezwykła. Dokładnie to samo jezioro, wcześniej wyzwalające przerażający lęk, obecnie stało się bezpiecznym miejscem, które emanuje kojącą ciszą. Jezus dokonał swoistego uzdrowienia w związku z jeziorem; wyeliminował moce zła i wprowadził na nowo świat dobra. Dzięki temu, uczniowie znów mogli odważnie wyruszać na kolejne podróże po pięknym i życiodajnym jeziorze. Panie, otwieraj nas na dar uzdrowienia. Jezu, uzdrawiaj nas i nasze zranione miejsca…   

1 lutego 2014 (Mk 4, 35-41)