Pragnienie prawdy


„Pragnę żyć w prawdzie”. To jedno z najpiękniejszych pragnień, jakie może wypełnić wnętrze człowieka. Przed oczami ukazuje się źródło, z którego wypływa krystalicznie czysta woda. Tęsknota za prawdą przypomina chęć posmakowania takiej orzeźwiającej wody. Chodzi o poznanie jak najbardziej pierwotne i źródłowe. Bez takiego czystego poznania nawet szczytny projekt miłości przeobraża się w jedno wielkie zakłamanie. 

Poddać się prawdzie, to z „rozbrajającą” szczerością otworzyć się na rzeczywistość „taką, jaka jest”. Nie jest najważniejsze, co powinno  być; pierwszoplanowe miejsce zajmuje pokorne „odzwierciedlenie tego, co aktualnie jest”. Po prostu „mówię jak jest”. Staram się wszystko jak najuczciwiej dostrzec i wyrazić. Dokonuję opisu, który ma na celu wiernie odzwierciedlić całą treść wewnętrznie postrzeganego i przeżywanego świata. Szczęśliwy człowiek, który postanowił heroicznie „stawać w prawdzie swego życia”. Wszędzie tam, gdzie jest prawda, tam jest Jezus, Prawda Wcielona. Dlatego nawet najtrudniejsza prawda przeobraża się w krystaliczną przestrzeń Bożego Objawienia. Zarazem najcudowniejsze w brzmieniu kłamstwo automatycznie utożsamia się z bezbożną przestrzenią, która przypomina zatęchłe bagno.  

Jezus, Prawda Wcielona, ma nieustannie ciepłe słowo miłości dla ludzi otwartych na prawdę.  Serdecznie i z radością przyjmuje gesty miłości ze strony wszystkich, którzy ufnie i szczerze odsłaniają przed Nim swe „życie bez retuszu”. Jednocześnie Chrystus bardzo surowo traktuje uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Ówczesna elita religijno-duchowa nie otrzymuje nobilitujących pochwał , ale zbiera solidne cięgi i twarde słowa reprymendy. Czemu taka surowość? Wypowiedź Jezusa rzuca wiele światła: „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze (…) Mówią bowiem, ale sami nie czynią (…) Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać” (Mt 23, 2-5) . Oto przerażająca odpowiedź: czyste pragnienie i realizowanie prawdy zostało zastąpione przez nieczyste i obłudne posługiwanie się prawdą w służbie pychy i pozoru. 

Z całości Ewangelii wynika jednoznacznie, że na drodze do Boga największym niebezpieczeństwem jest obłuda. W obłudzie występują niejako dwa etapy. Najpierw jest wewnętrzne odrzucenie prawdy. Dusza nie oddycha powietrzem Bożego Dekalogu. Następnie pojawia się zewnętrzna maska w postaci różnych zachowań i strojów. Maska ta stwarza przed ludźmi pozór przestrzegania Bożych Przykazań.  W rzeczywistości serce obłudnika oddaje cześć tylko i wyłącznie „bożkowi swego pysznego ja”. Bóg traktowany jest jako środek do promocji własnej osoby. Obłudnik posługuje się Bogiem, moralnością i pobożnością, aby zademonstrować przed ludźmi swe „bycie najlepszym, najwspanialszym i najmądrzejszym”. Co więcej, obłudnik często potępia innych za swoje grzechy. Przekonany o swej czystości, w drugim człowieku widzi i piętnuje własne zło. W rezultacie w obłudnym sercu pojawia się zakłamanie, które „uśmierca” Boga.

Demaskując  obłudę, Jezus zaprasza swoich uczniów do pokornie uniżonego stylu życia: „Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Mt  23, 12). Pokora polega na tym, że człowiek nie traktuje siebie jako absolutne źródło Życia i Mądrości. W tym sensie, jedynym Ojcem, w absolutnym tego słowa znaczeniu, jest tylko i wyłącznie Bóg, zaś Mistrzem i Nauczycielem Jezus Chrystus.  Człowiek jest ojcem, matką lub nauczycielem w sensie fizycznym lub duchowym tylko na zasadzie służebnego narzędzia, którym posługuje się sam Bóg jako Źródło wszystkiego. Dzięki pokorze człowiek zyskuje ostrość widzenia, która umożliwia coraz lepsze odkrywanie i życie wedle prawdy. Wtedy przychodzi sam Jezus, który jako Woda Żywa doskonale zaspokaja szczere pragnienie prawdy…  

18 marca 2014 (Mt 23, 1-12)