Kapłański drogowskaz



„Być człowiekiem, chrześcijaninem, kapłanem”. Oto bezcenny drogowskaz na drodze przeżywania kapłaństwa. Wielki Czwartek to dzień ustanowienia sakramentu Eucharystii i sakramentu kapłaństwa. Warto przy tej okazji zatrzymać się nad sensem powołania kapłańskiego . Sprawa dotyczy wszystkich chrześcijan, gdyż każdy poprzez chrzest uczestniczy w kapłaństwie powszechnym. Kapłan to człowiek, który składa ofiarę. Najpełniej chodzi o ufne  poddanie się Woli Bożej. W Eucharystii, Bóg wszystko przemienia w Miłość, która pozostanie na Wieczność. W mocy Ducha Świętego, ofiarowane chleb i wino podlegają świętej przemianie w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. Pokarm Eucharystyczny nie jest nagrodą za dobre sprawowanie. To najświętsze źródło mocy, aby poprzez życie doczesne dotrzeć do Szczęśliwej Wieczności. 

Aby dar Ciała i Krwi zaistniał, kapłaństwo powszechne nie wystarczy. Potrzebne jest kapłaństwo służebne, które udzielane jest poprzez sakrament kapłaństwa. Powszechnie używając określenia „ksiądz”, mamy na myśli człowieka wyświęconego na kapłana. Kim jest ksiądz? To fundamentalne pytanie dla każdego księdza, ale także w sensie wspólnej sprawy dla każdego wierzącego.

Przede wszystkim wielką porażką jest chęć bycia „od razu” kapłanem. Taka postawa polega na zapomnieniu, że „najpierw” trzeba być  człowiekiem i chrześcijaninem. Prowadzi to do sztuczności, odrealnienia, rutyny i niszczy żywą relację z Bogiem. Niepostrzeżenie kapłan staje się wtedy „urzędnikiem kapłańskim”, który świadczy różne „usługi dla ludności”.  Brak tu wewnętrznego zespolenia serca z Ewangelią. Co gorsze, zacierają się nawet zwyczajne ludzkie zachowania i uczucia. 

Dlatego najlepiej podążać drogą powołania kapłańskiego wedle drogowskazu: „Człowiek, chrześcijanin, kapłan”.  Ten drogowskaz ma duże znaczenie dla rozumienia kapłaństwa powszechnego. Ale szczególnie  cenny jest dla księdza. Osobiście staram się, tak jak potrafię w swej nieporadności,  żyć wedle tej trójczłonowej zasady. Co to oznacza konkretnie? Przede wszystkim, w punkcie wyjścia najważniejsze jest bycie po prostu człowiekiem. Tu zaś od razu na myśl przychodzi prawda: „Nic, co ludzkie, nie jest mi obce”. Chodzi o to, aby jako ksiądz rozumieć człowieka w tym wszystkim, co go spotyka. Niczemu nie można się dziwić; nikim nie można się gorszyć lub oburzać.  Od uduchowionych i pobożnych mądrości, ważniejsza jest zwykła ludzka dobroć i życiowy realizm. Być księdzem jako człowiek, to rozumieć, że w życiu wszystko może się zdarzyć. W każdej sytuacji zamiast biadolić, lepiej szukać najlepszych dróg wyjścia z problemu. Zarazem trzeba być zwyczajnie po ludzku uczciwym i sprawiedliwym oraz mówić językiem powszechnie zrozumiałym. 

Ta ludzka podstawa pozwala wejść na poziom życia chrześcijańskiego. Nie da rady być „z serca księdzem”, jeśli brak żywej wiary w Jezusa Chrystusa. Chrześcijanin to człowiek, dla którego Jezus Chrystus jest absolutnie  najważniejszy. Eucharystia zajmuje centralne miejsce w życiu. Od odprawienia Mszy św. pierwotniejsze jest zwyczajne chrześcijańskie pragnienie spotkania z Jezusem Eucharystycznym. W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus dał wyrazisty przykład umycia nóg swoim uczniom. Ten gest jest wielkim zaproszeniem dla każdego chrześcijanina, aby prezentować postawę pokornej służby. Zarazem zdrowa pokora wypływa ze źródła bezgranicznej miłości: „umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13, 1). „Umywam ci nogi, bo cię kocham i szanuję”. Celem tej pokornej miłości jest wypełnienie w mocy Ducha Świętego woli Boga Ojca. 

Mając taką ludzką i chrześcijańską podbudowę, kapłan otrzymuje błogosławieństwo na bycie wedle Serca Bożego. Staje się posłusznym narzędziem w ręku Bożej Miłości i Mądrości. Sercem całej posługi księdza jest sprawowanie Sakramentu Eucharystii i sakramentu pojednania. Panie Jezu Chryste, błagam Cię, abym jak najpełniej znikał, abyś  poprzez mnie Ty Sam był jak najbardziej obecny i dostrzegalny. 

17 kwietnia 2014 (J 13, 1-15)